Dnia 13 listopada br. w kinie 'Renesans' w Rykach został wystawiony spektakl pt. 'Mały Książę'. Napisany on został na podstawie książki Antonie de Saint Exupery`ego o tym samym tytule.
Widziałam wyraźnie starania reżysera (Marek Tercz) , aby sztukę zrozumiałą młodzież. Był to dość interesujący i kontrowersyjny sposób ukazania poważnej książki, jaką 'Mały Książę' zdecydowanie jest w świetle szarej rzeczywistości. Sam reżyser, który zagrał jednocześnie kilka epizodów, był przezabawny, miał kontakt z widownią i zarażał uśmiechem, w przeciwieństwie do grającej głównego bohatera Magdaleny Jarek. Zdawała mi się ona niesamowicie nudna i sztuczna. Zgubiła całą słodycz, cały urok Księcia. Grany przez nią bohater nie był dla mnie ciekawym świata i jednocześnie bezbronnym chłopcem, a najzwyklejszą w świecie kukłą w rękach początkującej (jak sądzę) aktorki.
Dekoracje niewątpliwie przykuwały uwagę dzięki swojej oryginalności. Drabina jako góra? Pędzel jako nóż? Czemu nie, tylko odnoszę wrażenie, że aby zrozumieć ten pomysł widz musi mieć bardzo rozwiniętą wyobraźnie.
Muzyka (Szymon Kostowicz, realizacja: Waldemar Jaros) zlewała się ze sztuką. Z jednej strony to dobrze, gdyż to oznacza, że jest świetnie dobrana, ale z drugiej strony ona po prostu zniknęła. Nie podkreślała scen.
W mojej skromnej opinii Teatr Lektur Szkolnych nie wykazał się. Pomysł był ciekawy, ale brakowało mu dopracowania. Brak efektów świetlnych potęgował pustkę. Gdyby ktoś zapytał mnie czy warto pójść na ten spektakl, po krótkim wahaniu zaprzeczyłabym.