profil

Jurand ze Spychowa autocharakterystyka bohatera.

poleca 85% 138 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nazywam się Jurand i pochodzę ze Spychowa. Jestem wdowcem, miałem córkę ? Danusię. Kochałem ją ponad życie, starałem się zapewnić jej wszystko, co potrzeba, chciałem swoją osobą zastąpić jej zarówno matkę jak i ojca, co z sukcesem się udawało.
Bardzo przeżyłem śmierć żony, która zginęła z rąk Prusaków. Po tym znienawidziłem Krzyżaków, i przysięgłem sobie, że zrobi wszystko żeby ich zniszczyć.
Jestem człowiekiem mężnym, odważnym i prawym.
W moim życiu najważniejsze jest: moja córka, zemsta na Zakonie Krzyżackim i wreszcie honor rycerski. Podczas walk z Krzyżakami zawsze jestem surowy. Gdy walczę z Krzyżakami w głowie zawsze maluje mi się ten sam obraz ? konająca żona i przysięga którą jej obiecałem.
Zawsze jestem spokojny, nie chce od nikogo litości, ani pomocy. Uważam że wszystko jestem w stanie zrobić sam i bez niczyjej pomocy. Jestem ambitny i za wszelką cenę dążę do celu.

Krzyżacy wykorzystali moją bezgraniczną miłość do Danuśki, aby się zemścić za wszystkie lata, przez które się mnie bali. Porwali ją. Załamałem się, byłem przekonany, że Danusia podzieli los jej matki. Uważałem, że już nic nie może mnie bardziej skrzywdzić, lecz nie przewidziałem najgorszego. Pojmali mnie do niewoli, ucięli język, prawą rękę i utraciłem jedyne oko (drugie straciłem w walce). Zrobili ze mnie istny ?wrak człowieka?. Ostatecznym ciosem, który mnie dobił, była to śmierć Danusi. Moja jedyna, najukochańsza córka zginęła na schodach prowadzących do mojej chaty. Po jej śmierci stałem się bardziej religijny, częściej się modliłem, bardziej zamknąłem się w sobie.
Po schwytaniu Zygfryda de Lowe, nie zabiłem go, puściłem wolno, darując mu wszystkie krzywdy, które mi wyrządził.

Czuję, że śmierć jest już blisko mnie. Nie boję się śmierci, nie mam już dla kogo żyć. Mam tylko cichą nadzieję, że odejdę w spokoju, nie w męczarniach

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 1 minuta

Ciekawostki ze świata