Dnia 19 października 2007 miałem okazję obejrzeć przedstawienie pt. ?Hamlet? w Teatrze Nowym, znajdującym się na ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu. Autorem książki ?Hamlet? jest William Shakespeare, natomiast spektakl wyreżyserował Waldemar Śmigasiewicz. Z Angielskiego przełożył Maciej Słomczyński, muzykę skomponował Krzesimir Dębski, a scenografią i kostiumami zajął się Maciej Preyer.
Obsada:
Hamlet - Paulina Chruściel
Ofelia - Gabriela Frycz
Klaudiusz - Witold Dębicki
Gertruda - Maria Rybarczyk
Duch ojca Hamleta, Fortynbras - Michał Grudziński
Poloniusz - Mariusz Puchalski
Laertes - Mirosław Kropielnicki
Horacy - Aleksander Machalica
Rosencrantz - Cezary Łukaszewicz
Guildenstern - Waldemar Szczepaniak
Grabarz, aktor - Kaja Nogajówna
Grabarz, aktor - Edyta Łukaszewska
Aktor - Janusz Andrzejewski
Marcellus, aktor, ambasador - Janusz Grenda
Bernardo - Paweł Hadyński
Osric, aktor - Janusz Andrzejewski
Problematyką utworu jest morderstwo popełnione po to, aby dostać się na czubek władzy. Dla tych, którzy w ogóle nie orientują się, czym jest ta tragedia, postaram się przybliżyć trochę fabułę. W Elsynorze, zamku na północnym krańcu wyspy zelandzkiej, po tajemniczej śmierci Króla Hamleta (ojca naszego bohatera) jego brat zasiada na tronie, biorąc za żonę wdowę po swoim bracie. W tamtych czasach, taki czyn był uważany za kazirodztwo i był potępiany. Nie podoba się to zarówno Hamletowi, jak i jego przyjaciołom, lecz dla większości dworu nie jest to nic aż tak strasznego. Na kilka dni przed ślubem i koronacją, na ścianach zamku pojawią się duch Króla Hamleta, który zostaje zauważony przez strażników. Ci natomiast postanawiają niezwłocznie powiadomić o tym Hamleta. Następnej nocy, Hamlet staje ze zjawą twarzą w twarz. Duch jego ojca wyjawia mu prawdę, że został otruty i każe Hamletowi pomścić swoją śmierć. Hamlet postanawia zrobić to w oryginalny sposób ? udając szaleńca.
Rola główna została obsadzona przez Paulinę Chruściel, młodą i ambitną aktorkę występującą na scenie Teatru Nowego. Problem w tym, że efekty jej pracy nie są do końca zadowalające i nasuwają pytanie ? dlaczego reżyser zdecydował się na kobietę, która usiłuje udawać mężczyznę? Bo zastąpienie aktora aktorką nie wniosło niczego nowego do dramatu Shakespeare?a, zwłaszcza, że Chruściel zagrała Hamleta dość indywidualnie, niepotrzebną ironią, miotając się po scenie często, bez wyraźnego celu. Zabrakło dyscypliny, a Waldemar Śmigasiewicz nie poprowadził aktorki, pozostawiając ją samą sobie. Sprawa ma się podobnie do aktorów drugo planowych, jednakże nie wszystkich. Klaudiusz, czyli Witold Dębicki sprawia wrażenie, jakby po prostu recytował swoją rolę, natomiast Gertruda, Maria Rybarczyk przypomina ładnie ubraną lalkę, która nic nie myśli, oraz nie pokazuje emocji, jakie powinni jej towarzyszyć podczas jej pobytu na scenie. Rewelacyjnie wypadła Gabriela Frycz. Ofelia która grała, jest wyraźnie krucha, delikatna. Scena szaleństwa Ofelii, była jedną z ciekawszych części spektaklu. Ofelia leżała na ziemi patrząc gdzieś w dal i śpiewając ludowe piosenki. Cały czas wstawała, biegała po czym znów się kładła. W jednej chwili mówiła szeptem, a następnie krzyczała. Szaleństwo w wykonaniu Gabrieli Frycz było bardzo wyraźne i z łatwością można było je wyczuć, w przeciwieństwie do szaleństwa Hamleta. Scenografia była na dobrym poziomie. Kreacje, w które ubrał aktorów Maciej Preyer znakomicie odwzorowywały status społeczny poszczególnych postaci. Na przykład grabarze mieli na sobie jakieś podarte szmaty, a królowa Gertruda miała na sobie dostojną i bardzo elegancką, długą suknie. Jeśli chodzi o rekwizyty, to wydaje mi się, że nie ma tutaj czego oceniać, ponieważ Maciej Preyer zredukował ich ilość do minimum. Podobnie jest z muzyką. Szczerze mówiąc, nie pamiętam zbyt wielu melodii. Pomimo tego, warto wspomnieć o efektach świetlnych. Tutaj muszę bardzo pochwalić operatorów świateł. Gra świetlna była czymś wspaniałych, była jedyną rzeczą, która mnie zachwyciła. Na scenie były oświetlone tylko najważniejsze postacie i momenty poszczególnych akcji. Nie było nie potrzebnych świateł, które oświetlały puste miejsca na scenie. Operatorzy w doskonałych momentach światła włączali i wyłączali. Dzięki grze świetlnej, czuć było klimat zdrady, zemsty, niepokoju, strachu i szaleństwa.
Uważam, że przedstawienie było przeciętne, obsadzenie w głównej roli kobiety było czymś zupełnie nie potrzebnym, czymś co zepsuło klimat dramatu. Nie czułem tego, że Hamlet jest mężczyzną, patrzyłem na niego jak na kobietę, ponieważ tylko w taki sposób pozwoliła na siebie patrzeć Paulina Chruściel. Nie wiele lepiej spisali się aktorzy drugoplanowi, aczkolwiek są takie wyjątki, jak Ofelia zagrana przez Gabriele Frycz. Uważam, że do tego typu przedstawienia, scenograf mógł wprowadzić zdecydowanie więcej rekwizytów. Jedyną rzeczą godną uwagi jest gra świateł. Szkoda tylko, że reżyser Waldemar Śmigasiewicz nie pokazał nic nowego i nie wstrząsnął widzem, a także nie nakłonił go do refleksji nt. tego dramatu. Feministyczny akcent już nie wystarcza.