profil

Opracowanie lektury pt. "Nadnaturalista"

poleca 85% 432 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Opracowanie lektury Eoin?a Colfera, pt.?Nadnaturalista?.

1. Świat przedstawiony.

a) Czas akcji ? przyszłość, rok około 3000, akcja książki toczy się przez około dwa tygodnie .
Miejsce wydarzeń ? miasto Satopolis.

b) Bohaterowie główni ? Kosmo Górka.
Bohaterowie drugoplanowi ? porucznik Dąbała, Stefan, Ditto, Mona Vasquez.
Bohaterowie fantastyczni ? pasożyty (tzw.NG4).

c) Pięciozdaniowe charakterystyki bohaterów.

Kosmo Górka był prawie przeciętnym czternasto letnim chłopcem. Prawie, dlatego, że przez 14 lat mieszkał w zakładzie Klarysy Zdzierskiej dla chłopców niesponsorowanych, czyli po prostu bez rodziców. Kiedy nadażyła się okazja, aby uciec z tego piekła, nie wiele myśląc, zrobił to. Był bardzo spontaniczny, odważny i chętnie pomagał innym. Gdy jego nowi przyjaciele, którzy uratowali mu życie podczas jego ucieczki z zakładu potrzebowali pomocy, nie wahał się jej im udzielić. Kosmo był bardzo mądrym i bystrym chłopakiem, łatwo kojarzył fakty i rozumiał niemalże wszystko, co mówił mu przywódca Stefan.

Porucznik Dąbała był prawdziwym tyranem. Nie interesowały go uczucia innych. Chętnie poniżał wychowanków zakładu, bił ich, a gdy nie chcieli mu się podporządkować, to łamał przepisy strzelając do nich gumowymi nabojami. Zdarzało mu się zabić kilku chłopców, jednakże ludzie się nimi zbytnio nie interesowali, dlatego też, raporty Dąbały, w których było mnóstwo kłamstw, zawsze zostawały zatwierdzane, przez osoby, które ?stały nad nim?.

Stefan miał zaledwie 18 lat, a mimo to, był bardzo dojrzały i odpowiedzialny jak na swój wiek. Pomaganie ludziom, poprzez zabijanie pasożytów, które wysysały z nich życie (jak na początku myślał) tak go pogrążyło, że był wstanie nie spać nawet trzy dni. Był bardzo opiekuńczy i opiekował się młodszymi przyjaciółmi (Moną, Kosmo) Potrafił zawsze przeprowadzić dobrze obmyślaną akcje. Mimo, że prawnicy i policjanci często próbowali go złapać, to Stefan wykazując się sprytem zawsze ich przechytrzał i wymykał się spod szponów władzy.

Ditto, czyli ?Dziecko Partolego?, był mężczyzną mającym 28 lat, jednakże przez działania naukowca Ferdynanda Partolego, który uszkodził mu kod genetyczny, Ditto przestał rosnąć w wieku 9 lat. Pomimo, iż miał lat 28, wzrost i rysy twarzy posiadał takie jak dziecko. Przez eksperymenty naukowca Partolego, Ditto posiadał cudowną moc ? potrafił ?zabierać? ból cierpiącym. Dlatego też, pracował jako lekarz w karetce pogotowia, bowiem wystarczyło, że dotknął palcem poszkodowanego, a chory nie czuł już bólu. Później zaprzyjaźnił się ze Stefanem i zaczął z nim współpracować.

Mona Vasquez była dziewczyną rok starszą niż Kosmo. Należała kiedyś do gangu Kochasiów, którzy zajmowali się kradzieżami samochodów, które następnie przerabiali i się ścigali. Mona była mechanikiem. Była bardzo ładna i mądra. Kiedyś jadąc samochodem na wyścigu, miała wypadek. Stefan ją uratował i ?wykupił? jej wolność od kochasiów, dając im najszybszy samochód na świecie ? Myishi Z12. Mona miała nad brwią tatuaż, który posiadał każdy członek gangu Kochasiów ? spirala DNA zrobiona z części samochodowych.

O pasożytach NG4 mogę powiedzieć niewiele. Były to niebieskie stworki, które zawsze były tam, gdzie ktoś cierpiał. Wystarczyło, żeby ktoś się skaleczył w palec, a one już z niego wysysały życie, jednakże teoretycznie. Przykładały swój palec do chorego, a ich serca robiły się coraz bardziej jaskrawe. Stefan był święcie przekonany, że po prosty zabijają człowieka, jednakże później się okazało, że one mu pomagały ? wysysały z niego ból. Ditto miał tą samą cechę, co pasożyty ? potrafił zabrać ból cierpiącemu. Tylko nieliczny ludzie widzieli pasożyty, zaledwie 5% ludzkości.

d) Narrator wypowiada się w trzeciej osobie. Jest wszechwiedzący.

e) Książka pt. ?Nadnaturalista? jest książką dla młodzieży, Science fiction.

2. Charakterystyka Kosmo Górki.

Kosmo Górka jest głównym bohaterem książki ?Nadnaturalista?. Przeczytałem już wiele książek, poznając przy tym wielu bohaterów, jednakże Kosmo Górka wywarł na mnie naprawdę duże wrażenie. Kosmo był przeciętnym chłopakiem. Nie był ani niski, ani wysoki. Około 170cm wysokości. Był krótko przystrzyżony, włosy miał koloru brązowego. Jego ciało nie było pulchne. Rysy twarzy miał delikatne. Po budowie jego ciała, można było wywnioskować, że jest sympatyczną osobą. Kosmo chętnie pomagał kolegom z zakładu, był dla nich miły. Jeśli chodzi o jego ?późniejszych? przyjaciół, to był gotów poświecić dla nich nawet własne życie. Nie raz uratował im skórę. Kosmo był bardzo spostrzegawczy i inteligentny. Szybko kojarzył fakty, a jego umysł był nie zawodny. Nie trzeba było mu wszystkie tłumaczyć, wiele rzeczy pojmował i sam rozumiał. Chłopak zawsze potrafił znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Był bardzo pracowity, sumienny i pewny siebie. Nie bał się wyjść w przestrzeń kosmiczną ? chciał udowodnić przyjaciołom, że jest odważny i potrafi się dla nich poświecić. Jego stosunek do innych ludzi był nie pewny. Przez to, że wychował się w zakładzie Klarysy Zdzierskiej, nauczył się, iż trzeba uważać na ludzi, których się nie zna. Kosmo nie był chłopakiem konfliktowym, dlatego zawsze starał się unikać nie potrzebnych kłótni. Był wymagający wobec siebie, stawiał sobie trudne zadania, jednakże jego charyzma pomagała mu w ich wykonaniu. Nie oszczędzał się. Uratował życie sobie i przyjaciołom, nie zważając na własne zdrowie i ból, który bardzo dawał mu się we znaki. Nie był osobą leniwą. Gdy Stefan kazał mu coś zrobić, nie musiał się dwa razy powtarzać. Kosmo chętnie wykonywał swoje obowiązki, a gdy miał czas, to pomagał innym. Był odpowiedzialny i sumienny. Kosmo był zdecydowanie realistą, jednakże mimo to, potrafił się nie raz rozmarzyć. Zestawienie tych dwóch cech charakteru jest bardzo dziwne, ale możliwe. Wiedział, że nikt nie adoptuje dziecka czternasto letniego, że małżeństwa nie mogące mieć dzieci, wola zaadoptować dziecko mające kilka dni/miesięcy, a mimo to, nie raz marzył o takim dniu, gdy do zakładu przyjdzie jakieś małżeństwo i weźmie go pod swój dach. Kosmo był osobą dobroduszną, dlatego też, nie lubił, gdy strażnicy w zakładzie używali przemocy.
Bardzo podziwiam tą postać. Kosmo, mimo, że był w zakładzie bity i poniżany, to nie dał się złamać i walczył z własną psychiką. Wiedział, że nikt już nie zechce go adoptować, jednakże mimo to, nie poddawał się i żył dalej. Gdy furgonetka, która przewoziła wychowanków Klarysy Zdzierskiej się przewróciła, Kosmo nie bał się wykorzystać okazji i uciekł. Wiedział, że może zginać, ale nie bał się tego zrobić. Gdyby nie Stefan i jego dwoje przyjaciół, porucznik Dąbała na pewno by go zabił. Jednakże Kosmo nie chciał się poddać i uciekał pomimo tego, że był ranny. Miał szczęście, że spotkał Stefana, chociaż jest szansa, że bez niego również by sobie poradził. Nie wielka, ale jest?
Kosmo był nie wątpliwie osobą, o silnej psychice i mocnym charakterze. Należy go naśladować. Nauczyłem się od niego, że nie można się poddawać, nie zależnie od tego, w jakiej się jest sytuacji. Zawsze trzeba mieć, choć nutkę nadziei.

3. Rozprawka ? ?Czy warto było przeczytać tą książkę??.

Książka to dokument piśmienniczy myśli ludzkiej, raczej obszerny, w postaci publikacji wielostronicowej o określonej liczbie stron, o charakterze trwałym. Słowo o bardzo wielu pokrewnych znaczeniach. Dzisiejsza postać książki wywodzi się od kodeksu, czyli kartek połączonych grzbietem, które wraz z rozwojem pergaminu zastąpiły poprzednią formę dokumentu piśmienniczego, czyli zwój.
Czasownik przeczytać, oznacza opanowanie jakiegoś tekstu, zrozumienie go.
Uważam, że warto było przeczytać tą książkę.
Pierwszym moim argumentem jest fakt, że wiele się z tej książki nauczyłem.
Przykładem jest to, że bohater Kosmo Górka uświadomił mi, że w życiu nie można się poddawać nie zależnie od tego, w jakiej się jest sytuacji. Trzeba walczyć do końca.
Wniosek z tego jest taki, że ów książka mnie czegoś nauczyła.
Kolejnym moim argumentem jest to, że warto było przeczytać tą książkę choćby, dlatego, że jest to lepsze zajęcie niż granie na komputerze.
Przykład? Czytając książkę, wzbogacam swoje słownictwo i utrwalam sobie zasady ortografii, natomiast grając na komputerze w jakieś gry, nie uczę się niczego a na dodatek niszczę sobie wzrok.
Wniosek jest prosty. Czytając książkę, nie nudzę się i mam z tego jakiś pożytek.
Moim kolejnym, a zarazem ostatni dowodem jest to, że warto było przeczytać tą książkę, aby nie dostać oceny nie dostatecznej z j. polskiego.
Gdybym np. książki nie przeczytał, to nie mógłbym jej opracować, a co za tym się wiąże ? dostał bym jedynkę.
Wniosek jest taki, że warto było przeczytać tą książkę, aby dostać dobrą ocenę.
Sądzę, iż warto było przeczytać tą książkę.
Dzięki temu, że ją przeczytałem, nauczyłem się kilku rzeczy, np. tego, że nigdy nie wolno się poddawać. Czytając książkę, była ona dla mnie rozrywką, a tego typu zajęcie sobie czasu jest lepsze od np. grania na komputerze, ale przedewszystkim mogę ją teraz opracować na j. polski i dostać pozytywną ocenę a nie niedostateczną.

4) Temat uzgodniony z nauczycielem ? 7 dni z życia Kosmo po ucieczce z zakładu dla chłopców.

Dzień pierwszy.
Obudziłem się leżąc w łóżku. Nie wiedziałem gdzie jestem. Leżałem w jakimś hangarze, było słychać szum włączonych komputerów, których naliczyłem około 80. Wszystkie stały pod ścianą. Próbowałem poruszyć nogą, ale ból w kolanie był nie do zniesienia. To pewnie przez ten wczorajszy upadek z dachu. Szybko poczułem się senny i zasnąłem.

Dzień drugi.
Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że na moim łóżku siedzi dziewczyna. Była bardzo ładna, szczególnie dla chłopaka, który wychował się w zakładzie dla chłopców i, który nigdy nie widział na żywo dziewczyny mającej tyle samo lat.
-Cześć-powiedziała. ?Jestem Mona. Ditto ledwo cię do skupy poskładał. Zrobił wszystko, co w jego mocy, bo nie mogliśmy cię zawieźć do szpitala. Masz płytkę kalumową zamiast czoła. Jest ona wykonana z takiego tworzywa, jak czołgi, więc będziesz mógł przebijać głową ściany. ? Zaśmiała się Mona ? ponadto masz zszyte liczne rany na klatce piersiowej, poskładane kolano i wiele szwów w innych miejscach na ciele, których nie widać. Ditto ukrył je pod skóra w sprayu. Nie martw się, jutro będziesz jak nowy.
-Suwak ? wyszeptałem.
Mona na początku nie wiedziała, o co mi chodzi. Po chwili się zorientowała, że pytam o mojego przyjaciela, z którym uciekłem z zakładu.
-Niestety, jak dotarliśmy na dach, on już nie żył-powiedziała ze spokojem dziewczyna.
Powoli odwróciłem się na drugi bok i zasnąłem ze łzami w oczach.

Dzień trzeci.
Obudziłem się a przez wielkie okna w ścianach przenikały jeszcze resztki dnia. Musiałem spać cały dzień i całą noc. Tego dnia czułem się już na siłach, by wstać. Powoli usiadłem na łóżku i pomacałem swoją głowę. Byłem ogolony na łyso, a zamiast czoła, miałem metalową płytkę. Popatrzyłem na kolano ? malutka dioda zaświeciła na zielono, a więc mogłem zacząć powoli ?używać? nogi. Powoli wstałem z łóżka i podszedłem do okna. W oddali rozciągała się rzeka Satopolis. Kryjówka moich nowych przyjaciół była gdzieś w dokach. Podszedłem do stolika i napiłem się trochę synte-kawy.
Obszedłem powoli cały hangar, oglądając dokładnie wszystkie komputery. Każdy z nich nad czymś pracował. Niestety, Niestety zakładzie nie mieliśmy komputerów, co wiązało się z moją nie wiedzą na ich temat. Dostrzegłem, że w hangarze są jeszcze trzy wojskowe łóżka. A więc ta trójka, która była wtedy na dachu, to wszyscy, nie ma ich więcej. Nie wiedziałem, kim są ludzie, którzy mnie uratowali.
Usłyszałem ciche pikanie ? popatrzyłem na kolano. Mała dioda świeciła się na czerwono. Oznaczało to, że czas odpocząć, kolano ma dość na dziś. Powoli pomaszerowałem do łóżka. Moich nowych przyjaciół nie było w hangarze, musieli gdzieś wyjść. Przez następne 2 godziny wiele myślałem. Kim są? Co robią? Czy będzie mi tu lepiej niż w zakładzie? Czy chce się stać jednym z nich?
Nie dotrwałem do ich powrotu i zasnąłem.

Dzień czwarty.
Obudził mnie Stefan. Wysoki chłopak, który miał 18 lat. Koło łóżka siedział Ditto, małe dziecko, oraz Mona. Stefan zaczął zadawać mi pytania.
-Kim jesteś?
-Jestem Kosmo Górka
-skąd się wziąłeś na dachu?
-uciekłem z furgonetki, która transportowała chłopców niesponsorowanych. Dziękuję, że mnie zabraliście do siebie, nie wiecie, jak to jest żyć w Zakładzie Klarysy Zdzierskiej.
-Nie dziękuj, zabraliśmy Cię tylko, dlatego, że widziałeś małe zielone stworki na dachu.
-Właśnie, ? co to było?
-Są to pasożyty, które czają się na osoby ranne i wysysają im życie. Potworek, który siedział Tobie na piersi, zapewne zabrał ci jakieś 5 lat życia. Te pasożyty zabiły moją matkę i od tamtego czasy staram się je zabijać, dzięki czemu jest ich coraz mniej. Ponadto, pomagamy ludziom. Te pasożyty widzą tylko nie liczni. Transformator poraził cię prądem. Zapewne ten wypadek spowodował, że i ty je widzisz.
-powoli, nie tak wiele informacji naraz.

Teraz to ja zacząłem zadawać pytania.
-Kim jest ten smarkacz?
Małe dziecko przybrało groźny wyraz twarzy.
-Nie jestem żadnym smarkaczem. Jestem Ditto i przestałem rosnąć w wieku 9 lat, przez doktora Partolego, który zmienił mi kod genetyczny.
-Ah tak, słyszałem o dzieciach Partolego.
Ciebie Mona już znam. A ty? ? Skierowałem się w stronę Stefana. ? Wiem tylko, że masz na imię Stefan. Kim Ty jesteś?
-Jak już mówiłem, te pasożyty zabiły mi matkę. Od tamtego czasu prowadzę na nich vendettę. Myślę, że tyle powinno Ci wystarczyć. Chodźcie ? powiedział Stefan do grupy. ? Na łóżku masz Kosmo rzeczy. Załóż je i chodź na obiad. Niestety nie mamy niczego innego niż syto-mięso z puszki. Musisz się tym zadowolić ? dodał.
-nie ma sprawy, dziękuję. ? Odpowiedziałem.
Ubrałem się w wojskowe rzeczy i poszedłem na obiad.

Dzień piąty.
Jedząc śniadanie z moimi nowymi przyjaciółmi, usłyszałem jak jeden z komputerów dziwnie brzęczy.
-To alarm. Wypadek samochodowy na rogu Kwasylowej i Czarownej. Zbieramy się! ? Krzyknął Stefan.
Chłopak wraz z Moną szybko wzięli odpowiedni sprzęt, taki jak wciągarki, pistolety, naboje. Ditto chował pośpiesznie do plecaka apteczkę, opatrunki, bandaże i inne niezbędne rzeczy do opatrzenia poszkodowanego. Do pasa przypiął sobie samo-rozwijaną drabinkę.
-Kosmo, na co czekasz?! Bierz sprzęt i chodź! ? Powiedział do mnie Stefan.
Niewiele myśląc wziąłem pierwszy lepszy miotacz i drabinkę z biurka. Nie byłem zbytnio obeznany w tego typu sprzęcie, więc wziąłem to, co pozostali.
Pobiegliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Wsiedliśmy do ?blaszaka? (tak moi przyjaciele nazywali swój samochód) samochód pojechaliśmy na miejsce wypadku. Roiło się tam od niebieskich stworzeń, wiele z nich siedziało na rannych ludziach i wysysało z nich życie. Stefan z Moną wyskoczyli z blaszaka i zaczęli strzelać do pasożytów, za każdym razem trafiając, żaden z nich nie chybił. Ditto zajął się opatrywaniem ludzi. Chwilę się przyglądałem temu wszystkiemu. Zobaczyłem, jak jakiś pasożyt siedzi na piersi dziecka. Wymierzyłem w niego, ale nie mogłem strzelić.
-Na początku też miałam opory. Strzelaj, chyba lepiej zabić tego stworka, niż pozwolić mu wyssać życie z tego bezbronnego dziecka?! ? Krzyknęła Mona.
Strzeliłem. Trafiłem. Wtedy już byłem jak automat. Strzelałem jak automat, nie koniecznie zawsze trafiając w pasożyty, jednakże wielu z nich zabiłem.
-Prawnicy! Wszyscy do blaszaka! ? Wrzasnął Stefan.
Wskoczyliśmy do samochodu i wróciliśmy do naszej kryjówki.
-Nieźle ci poszło jak na pierwszy raz, Kosmo. ? Powiedział Stefan i poklepał mnie po ramieniu
Czułem się dumny słysząc te słowa ? w końcu Stefan był naszym ?dowódcom?
-Myślę, że masz dość wrażeń jak na jeden dzień, Kosmo. Dioda w Twoim kolanie zaczęła mrugać na czerwono. Myślę, że powinieneś iść już spać. ? zalecił mi Stefan.

Dzień szósty.
Ten dzień zaczęliśmy od wspólnego śniadania. Wiele rozmawialiśmy o wczorajszej akcji. Mona i Ditto wszystko mi wyjaśnili z dokładnymi szczegółami, natomiast Stefan poszedł do miasta coś załatwić. Opowiedzieli mi wszystko o sobie, o pasożytach, o tym, jak ratują ludzi od wielu lat. Następnie Mona zabrała mnie na spacer do miasta. Musiała coś załatwić i zaproponował mi, abym z nią poszedł. Zgodziłem się bez chwili namysłu ? chciałem zobaczyć, jak to jest spacerować sobie po mieście wśród ludzi, nie będąc pod niczyim nadzorem. Przez cały dzień spacerowałem z Moną i wiele rozmawiałem. Pod wieczór komputer znów zabrzęczał. Kolejny wypadek. Dzisiaj już lepiej strzelałem niż wczoraj. Po powrocie z akcji, byłem z siebie bardzo zadowolony. Ditto wyjął mi z kolana diodę patrolową ? byłem już zdrowy i gotów, by pomagać moim przyjaciołom w walce z pasożytami. Wszyscy położyliśmy się spać, wyczerpani po akcji.

Dzień siódmy.
Rano, gdy się obudziłem, ujrzałem, że mam na kolanach tackę ze śniadaniem.
-Dzień dobry ? powiedziała wesoło Mona.
-co to za okazja? ? Zapytałem.
-Jesteś teraz jednym z nas ? odparł Stefan. ? Widzisz pasożyty, pomagasz nam je zabijać, zdobyłeś naszą sympatie. Jednym słowem ? stałeś się spektatorem tak jak my.
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Zjadłem ze smaczkiem śniadanie, mając w głowie wesoła świadomość tego, że mam teraz rodzinę. Może nie taką jak inni, ale mam rodzinę, robię coś dla innych ludzi i co najważniejsze, nie jestem już w zakładzie Klarysy Zdzierskiej, gdzie mnie upokarzano i bito. Jedynie Suwaka mi brakowało. Cóż, ludzie na świat przychodzą i z niego odchodzą. Postanowiłem z uśmiechem wspominać suwaka, jako radosnego chłopca, a nie płakać po nim. Nowy rozdział w moim życiu właśnie się oficjalnie zaczął?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 16 minut

Ciekawostki ze świata