Życie ludzkie jest jak krzyk – niekoniecznie jak ten z obrazu Edvarda Muncha... a może jednak? Bo jak nazwać szaleńczą pogoń za nabojami do karabinu, by zabić kolejnego „wroga”?
Każdy człowiek manifestuje swoją przynależność do społeczności lub indywidualność, podyktowaną okrucieństwem i nihilizmem ze strony innych. Wojna z kolei jest cichym zwierciadłem tego, co dzieje się w umysłach i sercach królów, prezydentów i kanclerzy, dążących za władzą, kierowanych szowinizmem i rasizmem. Wojna jest głosem chorej społeczności, rzucającej do paszczy obłędu miliony ciał.
Życie ludzkie jest spokojnym przebrnięciem do śmierci, nie zawsze chwalebnej; często hańbiącej śmierci, spełnionej w obliczu przerażenia niesionego przed ołtarze „walki o prym”...
Wojna przeraża okrucieństwem, niszczy ideały i zgniata wartości zastępowane wewnętrzną tragedią jej biernych i czynnych uczestników. Giną synowie, córki, matki i ojcowie. Milkną pisarze, publicyści i naukowcy. Przerażeni „dwudziestoletni” krzyczą: „Zostawcie nas/ Zapomnijcie o nas/ o naszym pokoleniu”...
II wojna światowa to nie tylko krwawe statystyki, ale również bolesny ciężar wspomnień dla wszystkich ocalonych, tak jak Munch – krzyczących ustami sztuki. Wers stał się wargami dla słów, których rozum nie potrafił opisać; chory rozum, który pamięta...
Proza z lat wojny jest wstrząsającym dowodem na okrucieństwo, którego dopuszcza się człowiek z karabinem w ręku, bez chleba w plecaku. Tadeusz Borowski w „Kolacji” pisał:
„Żyd z Estonii, który nosił wraz ze mną rury, przez cały dzień zapewniał mnie żarliwie, jakoby mózg ludzki naprawdę był tak delikatny, że można go jeść bez gotowania, zupełnie na surowo.”
Twórczość ta jest również dowodem bezradności, w obliczu której stają zwykli ludzie, będący ofiarami propagandy. Opowiadanie „Kobieta cmentarna” z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej mówi o pewnej kobiecie, która z jednej strony lituje się nad ofiarami likwidacji getta żydowskiego, z drugiej jednak widzi konieczność tej działalności. Obawia się, że nie uśmierceni Żydzi zaczną mordować Polaków.
A co zrobili Żydzi, którzy przetrwali obozy i łapanki w gettach? Patrzyli w lustro, znajdujące się gdzieś w zniszczonych kamienicach, „z którego głębi patrzył na nich trup” jak pisał Elie Wiesel w „Nocy”.
Również poezja stanowi dokument traumatycznych przeżyć zwykłego człowieka, wyrwanego z codzienności i wrzuconego w wir wojny. W wierszu „Ocalony” Tadeusz Różewicz pisał:
„widziałem:
furgony porąbanych ludzi
którzy nie zostaną zbawieni”
Podmiot liryczny czuje się poniekąd winny swojego „ocalenia”, gdyż lata okupacji, których był świadkiem, przyczyniły się do całkowitego zatarcia wartości i zniknięcia ideałów. Domaga się jednocześnie ponownego stworzenia zniszczonego świata, stąd biblijny motyw światła i ciemności, oraz mistrza, którego można utożsamić z Chrystusem:
„Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności”
W wierszu „Lament”, którego autorem także jest Różewicz, podmiot liryczny zwraca się do całej inteligencji. Twierdzi, iż wojna sprawiła, że jego młodość jest już tylko pozorna:
„Nie jestem młody
niech was smukłość mego ciała
nie zwodzi”
Ciągłe patrzenie na krew niewinnie mordowanych skrzywiło także sposób postrzegania świata przez poetę:
„Okaleczony nie widziałem
ani nieba ani róży
ptaka gniazda drzewa
świętego Franciszka
Achillesa i Hektora”
jak również przyczyniło się do utraty wiary i poczucia zagubienia w nienormalnej rzeczywistości:
„nie wierzę
nie wierzę od przebudzenia
do zaśnięcia (...)
i myślę o bogu
który się nie śmiał”
Tragizm pokolenia spod znaku „Apokalipsy spełnionej” doskonale jest ujęty w wierszach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Krzywdy, jakich doznaje młody człowiek, na trwałe zapisują się w jego psychice i dają o sobie znać w dorosłym życiu. W wierszu „Pokolenie” wspomniany poeta pisał:
„Nas nauczono. Nie ma litości. (...)
Nas nauczono. Nie ma sumienia. (...)
Nas nauczono. Nie ma miłości.”
Pozostaje jedynie obojętność i „skamieniałe serce”...
Jedno jest pewne – „wojna jest czymś, co musiało być odreagowane, aby późniejsza twórczość rozwijała się bez ciężaru wspomnień” (Lesław Eustachiewicz). Ja pamiętam, a moje życie, które tworzę, nie będzie wolne od obrazów dzieci, zaścielających ulice miast; nie będę już wolny od świata ciemności, jakim jest świat wojny. Bo na szczęście nie byłem świadkiem zbrodni hitlerowskich, ale dzięki dziełom wspomnianych wyżej pisarzy i poetów – będę pamiętać. I kiedy pojadę ponownie do Oświęcimia, z ulgą przeczytam napisane tam słowa:
„Kto nie zna historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie”.