Współczesne konflikty zbrojne a międzynarodowe prawo humanitarne.
WSTĘP
Prawa humanitarne, rozwijały się pod wpływem idei religijnych, ale także filozoficznych już od starożytności. Wymienia się tu przede wszystkim czasy sumeryjskie, kodeks Hammurabiego, starożytną Persję, wojny Egiptu z Hetytami, Indie, starożytną Grecję i Rzym, a także wczesny Islam. Prawo humanitarne wówczas zajmowało się zwyczajowo uregulowaną ochroną rannych żołnierzy, jeńców, którzy oddali się w niewolę, osłoną ludności cywilnej.
W okresie średniowiecza wojny też były prowadzone zgodnie z pewnymi regułami, które mówiły o ochronie kobiet, dzieci i starców. Duży wpływ miało chrześcijaństwo (kościoły jako miejsca azylu). Istniał także kodeks rycerski. Mimo to zdarzały się różnice między regułami a praktyką. Od wojen religijnych (XVII w.) następuje upadek obyczajów wojennych. Jedną z reakcji na taki stan rzeczy było dzieło Grocjusza „O prawie wojny i pokoju” (1624 r).
Systematyczny rozwój prawa humanitarnego obserwować można od II poł. XIX wieku, a to za sprawą pojawienia się i aktywności Czerwonego Krzyża (początkowo komitetu, a następnie całego ruchu czerwonokrzyskiego). Międzynarodowy Czerwony Krzyż i prawo humanitarne to system zajmujący się ochroną praw człowieka w czasie konfliktów zbrojnych międzynarodowych, a także w coraz większym stopniu - na podstawie zwyczaju – w czasie zamieszek i napięć wewnętrznych.
I Konwencja międzynarodowego prawa humanitarnego to Konwencja genewska o polepszeniu losu rannych w armiach lądowych przyjęta w 1864 przez 16 państw. Uregulowała ona status personelu medycznego, znosiła rozróżnienie w traktowaniu rannych żołnierzy wojska własnego i nieprzyjacielskiego. W 1868 przyjęto Deklarację petersburską w 1874 Deklarację brukselską, które dotyczyły środków wojennych i deklarowały pewien zestaw praw i zwyczajów wojennych. W latach 1899-1907 odbyły się haskie konferencje pokojowe, których owocem było kilkanaście konwencji dotyczących praw i zwyczajów wojennych. Większość z nich zawierała elementy prawa humanitarnego. W 1906 r. pojawiła się nowa konwencja genewska aktualizująca poprzednią. Na pocz. XX w. Pojawiła się słynna klauzula Martensa głosząca, iż: zanim bardziej wyczerpujący kodeks praw wojennych będzie mógł być ułożony wysokie układające się strony uważają za właściwe skonstatować, że w wypadkach nie objętych przepisami obowiązującymi, przyjętymi przez nie ludność i strony wojujące pozostają pod opieką zasad prawa narodów, wypływających ze zwyczajów ustanowionych między cywilizowanymi narodami, oraz z zasad humanitarności i wymagań społecznego sumienia. Po I wojnie światowej uchwalono kolejne dwie konwencje genewskie (1929 – o ochronie losu rannych i chorych w armiach polowych oraz o traktowaniu jeńców wojennych). Współcześnie obowiązujące prawo humanitarne opiera się na następujących podstawach prawnych:
czterech konwencjach genewskich uchwalonych w 1949 r. (stroną 185 państw) dotyczących kolejno polepszenia losu rannych i chorych w armiach czynnych, polepszenia losu rannych, chorych i rozbitków sił zbrojnych na morzu, traktowania jeńców wojennych, ochrony osób cywilnych podczas wojny; w 1977 roku uchwalono też w Genewie II protokoły dodatkowe: o ochronie ofiar międzynarodowych i niemiędzynarodowych konfliktów zbrojnych, których stroną jest odpowiednio 138 i 129 państw);
konwencji haskiej (1954 r.) o ochronie dóbr kulturalnych w czasie konfliktów zbrojnych;
konwencji z 1980 r. o zakazie lub ograniczeniu użycia niektórych broni konwencjonalnych.
Ponadto uchwalono jeszcze protokoły lub konwencje dotyczące między innymi: zakazu użycia broni biologicznej i ich zniszczeniu czy zakazu użycia, magazynowania, produkcji i transferu min przeciwpiechotnych. Ta ostatnia podpisana została w Oslo w roku 1997, a jej stroną są 123 państwa. Jej przyjęcie, poprzedzone wielką batalią w światowych mediach, to ogromny sukces organizacji pozarządowych w MKCK, aktywnie uczestniczącego w przygotowaniach i negocjacjach. Inicjatorzy na rzecz zakazu użycia min przeciwpiechotnych, które pozostawione w ziemi przez strony walczące pochłaniały rocznie dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych i okaleczały trwale (zwłaszcza dzieci), Międzynarodowa Kampania na rzecz zakazu Min Przeciwpiechotnych i stojąca na jej czele Judy Williams otrzymali w 1997 roku pokojową Nagrodę Nobla.
Można dodać jako ciekawostkę, iż w roku 1990 w Turku (Finlandia) uchwalono Deklarację minimalnych standardów humanitarnych. Zawiera ona 18 artykułów i jest kodyfikacją zestawu elementarnych reguł, które muszą być respektowane jako minimum w czasie walk, zamieszek wewnętrznych czy stanów wyjątkowych. Musi być ona przestrzegana bez względu na to czy stan wyjątkowy został ogłoszony czy nie. Dotyczy ona m.in. niedyskryminacji, poszanowania osobowości prawnej, zakazu terroryzowania ludności cywilnej, zakazu przymusowych wysiedleń, zapobiegania uczestnictwu dzieci w działaniach zbrojnych, ochrony rannych i chorych.
Konwencje dotyczące prawa humanitarnego posiadają największą wśród umów międzynarodowych liczbę ratyfikacji.
Prawo humanitarne aby zapewnić sobie skuteczność kieruje się przede wszystkim zasadą wzajemności. Wymienia się aż trzynaście czynników sprzyjających przestrzeganiu przez strony konfliktu prawa humanitarnego. Są to m.in.
rola mass mediów informujących świat o sytuacjach pogwałcenia prawa humanitarnego i wynikająca stąd presja opinii publicznej,
wzajemny interes stron konfliktu,
możliwość zastosowania represaliów przez drugą stronę,
środki karne i dyscyplinarne jakie powinny być stosowane zgodnie z konwencjami genewskimi wobec tych, którzy dopuszczają się łamania prawa humanitarnego,
odszkodowania.
Należy tu wspomnieć o Międzynarodowym Komitecie Czerwonego Krzyża, który posiada szeroki zakres kompetencji w zakresie przestrzegania praw humanitarnych. Należą do nich np. inicjatywa humanitarna czy prowadzenie operacji humanitarnych. Ważną rolę odgrywa także Komisja Śledcza, która prowadzi badania co do każdego faktu mogącego być ciężkim naruszeniem konwencji lub protokołu oraz ofiaruje swoje dobre usługi w celu ułatwiania przestrzegania prawa humanitarnego.
Pomimo faktu, że konwencje dotyczące prawa humanitarnego są ratyfikowane przez większość państw, to jednak są one często przez nie łamane. Nie pomaga tu zasada wzajemności, jednakże duże znaczenie mają media, które informują opinię publiczną o nieprzestrzeganiu prawa humanitarnego, a to z kolei wywiera znaczną presję na ludziach odpowiedzialnych za te zdarzenia, co zazwyczaj zgodnie z konwencjami genewskimi prowadzi do ukarania winnych.
Dobrym przykładem ukazującym w jaki sposób łamane jest prawo humanitarne jest aktualny konflikt w Iraku. Niedawno bardzo głośna była sprawa znęcania się przez Amerykanów nad irackimi więźniami, która wyszła na jaw właśnie dzięki mediom, ale nie jest ona jedynym przykładem pogwałcenia prawa humanitarnego.
27 lutego 2004r. niemiecka telewizja ARD wyemitowała reportaż, który pokazuje, jak amerykańscy żołnierze strzelają do rannych Irakijczyków. Pierwsza sekwencja pochodzi z 1 grudnia 2003 roku. Zdjęcia nakręciła z powietrza kamera zainstalowana na śmigłowcu Apache z 4. dywizji piechoty. Widać na nich trzy osoby, które spotykają się nocą w pobliżu zaparkowanych samochodów. Na ziemi kładą coś, co żołnierze USA biorą za broń. W pewnym momencie załoga śmigłowca dostaje rozkaz zastrzelenia trzech mężczyzn. Żołnierze otwierają ogień. Dwóch mężczyzn ginie natychmiast; trzeci, poważnie ranny, osuwa się na ziemię. Wtedy jeden z żołnierzy pyta przez radio, czy ma ponownie oddać strzały. Dostaje odpowiedź "Zabij go". Seria strzałów dosięga rannego mężczyznę. AFP pisze, że w sumie Amerykanie oddają setkę strzałów. Druga sekwencja została nakręcona kamerą wideo przez telewizję CNN 8 kwietnia 2003 roku, czyli dzień przed ostatecznym upadkiem Bagdadu. Na filmie widać żołnierzy piechoty morskiej, którzy dobijają poważnie rannego Irakijczyka. AFP pisze, że widać także radość, jaką sprawia to Amerykanom.
Zdaniem znawców prawa humanitarnego (chociaż nie trzeba być znawcą, aby to stwierdzić) oba czyny łamią konwencje genewskie i stanowią "zbrodnie wojenne". Prawo międzynarodowe zabrania atakowania rannych, którzy są niezdolni do walki zarówno podczas wojny, jak i okupacji.
Kolejny dowód na to, że prawo humanitarne jest łamane w Iraku pochodzi z 5 maja 2004, wtedy to dowiedzieliśmy się o porwaniu indyjskich robotników przez wojska USA, a następnie o wykorzystywaniu ich w bazie wojskowej.
Czterej Indusi, którzy pojechali do Kuwejtu w nadziei na uzyskanie tam dobrze płatnej pracy, trafili zamiast tego do bazy wojsk USA w Mosulu na północy Iraku. Uciekli stamtąd po dziewięciu miesiącach i ambasada USA w Indiach bada teraz ich skargę, że byli przetrzymywani w bazie wbrew ich woli i zmuszani do pracy za grosze. Czterej indyjscy muzułmanie twierdzą, że w sierpniu 2003 roku podpisali za pośrednictwem agencji rekrutacyjnej w Bombaju umowę o pracy w charakterze pomocników kuchennych dla kuwejckiej firmy gastronomicznej. Jednak na lotnisku w Kuwejcie wsadzono ich - i kilkunastu innych Indusów - do autobusu i zawieziono do bazy sił lądowych USA pod Mosulem. Gdy zaprotestowali, usłyszeli od wojska, że za każdego z nich zapłacono firmie kuwejckiej po tysiąc dolarów, wobec czego muszą pracować w bazie. Zamiast gotować posiłki, musieli prać odzież. "Gdy odmówiłem i powiedziałem oficerowi, że chcę wrócić, zostałem pobity" - powiedział jeden z czterech Indusów, Abdul Aziz Shahjehan.
Agencja rekrutacyjna, której za posady i podróż zapłacili po 1750 dolarów, obiecywała im zarobki w wysokości 890 dolarów miesięcznie. U Amerykanów zarobili po 200 dolarów.
W połowie kwietnia 16 Indusów pracujących w bazie zapłaciło 20 dolarów irackiemu kierowcy ciężarówki i uciekło do Bagdadu, gdzie zajęło się nimi przedstawicielstwo dyplomatyczne Indii. Rząd Indii domaga się teraz wyjaśnień od Waszyngtonu. Ambasada USA bada zarzuty uciekinierów. "Mamy obowiązek traktować z szacunkiem i po ludzku wszystkie osoby znajdujące się w gestii władz koalicyjnych" - powiedział rzecznik ambasady.
Torturowanie irackich więźniów wyszło na jaw w maju 2004r. Za grubymi murami więzienia Abu Ghraib, w którym amerykańskie wojska okupacyjne przetrzymują tysiące Irakijczyków, którzy sprzeciwili się reżimowi okupacyjnemu, w potwornych warunkach, w tajemnicy przed światem torturowano, brutalnie gwałcono i poniżano irackich jeńców. Mówi się miedzy innymi o częstych przypadkach sodomii z użyciem latarek, luf karabinów, kijów od szczotek, oblewania chemikaliami, przetrzymywaniu w ciemnościach, szczuciu psami itp. Ci, których wypuszczono, nie chcieli mówić o przeżytym upokorzeniu, bo się wstydzili. Jednak gdy skandal wyszedł na światło dzienne, zaczęli mówić więcej dziennikarzom. Instruktorami tortur byli i są funkcjonariusze wywiadu wojskowego USA, kaci przywiezieni do Iraku z bazy wojskowej Guantanamo, gdzie Amerykanie urządzili obóz koncentracyjny w którym bezprawnie przetrzymują nieznaną liczbę osób porwanych w czterdziestu krajach świata. Funkcjonariusze wywiadu wojskowego doradzali strażnikom w więzieniu Abu Ghraib stosowanie potwornych tortur fizycznych i psychicznych, mówiąc, że "po kilku godzinach Arabi pękają".
Do takich samych incydentów dochodziło w brytyjskiej bazie wojskowej w Basrze.
Skandal ujawniono dopiero teraz, chociaż Pentagon od kilku miesięcy wiedział o nadużyciach w Abu Ghraib. Dowodzą tego tajne raporty resortu ujawnione przez media. Sugerują one, że dręczenie jeńców w więzieniu było praktyką stosowaną szeroko przez prowadzących przesłuchania funkcjonariuszy wywiadu i żandarmerię wojskową i sankcjonowaną przez najwyższych dowódców.
Z wewnętrznego raportu armii USA opublikowanego przez magazyn New Yorker, wynika, że torturowanie irackich jeńców przez żołnierzy amerykańskich miało charakter systematyczny i było prowadzone na żądanie grup wywiadowczych, w tym CIA. Konkluzja ta przeczy twierdzeniom prezydenta USA George'a W. Busha, iż winę za nadużycia ponosi "kilka osób". Raport zawiera szczegółowy opis nadużyć w więzieniu Abu Ghraib, takich jak polewanie nagich więźniów chemikaliami i zimną wodą, gwałty i dręczenie seksualne, pozbawianie snu, i inne. W okresie od października do grudnia 2003 roku zarejestrowano liczne przypadki "sadystycznych, jawnych i rozmyślnych aktów przestępczego znęcania się". Były one dokonywane przez żołnierzy i członków grup wywiadowczych USA - czytamy. Oficerowie wywiadu wojskowego, agenci CIA i prywatni współpracownicy "aktywnie domagali się od funkcjonariuszy policji wojskowej stworzenia warunków fizycznych i mentalnych dla skutecznego przesłuchiwania świadków". Oficerowie wywiadu wojskowego zachęcali funkcjonariuszy do torturowania jeńców w celu nakłonienia ich do zeznań, a kiedy w końcu je wyciągano, wygłaszali komentarze w rodzaju: "Dobra robota, naprawdę szybko się załamują". Więzienie Abu Ghraib było ponad miarę przepełnione. Trzymano tam wielu niewinnych Irakijczyków, a ponad 60 proc. cywilnych więźniów kwalifikowało się do zwolnienia. Tak więc jest to niewątpliwie kolejny dowód łamania prawa humanitarnego w Iraku. Pierwszy z siedmiorga strażników oskarżonych o maltretowanie więźniów został już skazany na rok więzienia, degradację i niehonorowe zwolnienie z wojska.