Podobnie jak w XVI wieku, także w XVII stuleciu armia polska w opierała się głównie na wojsku zaciężnym. Nadal istniało pospolite ruszenie oraz prywatne wojska magnackie. Struktura wojsk, które zaciągała na swój żołd Rzeczpospolita, odbiegała jednak od wzorów zachodnioeuropejskich. Armia polska w rzadkich okresach pokoju składała się prawie wyłącznie z konnicy, która specjalizowała się
w walce z szybko przemieszczającymi się czambułami tatarskimi.
W pierwszej połowie XVII w. nastąpiło zróżnicowanie kawalerii ze względu na ciężar używanego uzbrojenia. Uzbrojenie ochronne husarii (jazda ciężka) składało się z: półpancerza, hełmu z grzebieniem i elementów chroniących łokcie. W skład uzbrojenia zaczepnego wchodziły kopia, szabla, koncerz i para pistoletów. Średniozbrojni żołnierze jazdy kozackiej, nazywani na Litwie petyhorcami, byli ochraniani przez zbroję kolczą, walczyli zaś za pomocą broni palnej lub łuku, szabli oraz rohatyny, czyli odmiany włóczni. Jazdę lekką, walczącą bez uzbrojenia ochronnego, tworzyły chorągwie wołoskie, tatarskie oraz lisowczycy, nazywani także elearami. Ponadto pod koniec panowania Zygmunta III Wazy pojawiła się w wojsku polskim dragonia. Co ciekawe, była to piechota uzbrojona w strzelby, szable i siekiery, używająca koni jedynie do transportu.
W przeciwieństwie do wojsk europejskich w armii polskiej na przełomie XVI i XVII wieku spadła znacznie rola piechoty. Jedną z przyczyn tej sytuacji, była niechęć rządzącej w kraju szlachty do tego rodzaju wojska. Służba w piechocie uważana była powszechnie za nieodpowiednią dla wysoko urodzonych. Jednocześnie szlachta, obawiając się uzbrajania ludności wiejskiej, nie godziła się na zaciąganie do wojska własnych poddanych, którzy mogli stać się niebezpieczni. Dlatego piechota
w większej ilości wystawiana była jedynie w specyficznych sytuacjach.
W pierwszej połowie XVII wieku zaciągano przede wszystkim piechotę polsko-węgierską, w której służyli prawie wyłącznie Polacy uzbrojeni według wzorów wprowadzonych jeszcze przez Stefana Batorego. Czasem spotykano w naszym kraju zaciężnych Szkotów i Niemców, których oddziały formowano na wzór zachodni. Rolą piechoty było udzielanie ogniowego wsparcia jeździe, obrona umocnień i taborów oraz zdobywanie twierdz. Na początku starcia zadaniem pieszych żołnierzy było spowodowanie w szeregach przeciwnika jak największych strat przed ostatecznym uderzeniem jazdy, zwłaszcza husarii. Piechoty używano też w ostatniej fazie bitwy, aby walczyć z niedobitkami wroga.
Do największych zmian w wojsku polskim w pierwszej połowie XVII wieku doszło za panowania króla Władysława IV. Władca dokonał podziału wojska na tzw. autorament narodowy i autorament cudzoziemski. W skład wojsk autoramentu narodowego wchodziła jazda (husaria, jazda kozacka i Tatarzy) oraz piechota polsko-węgierska. Wystawiano je według dawnego systemu zaciągu towarzyskiego. Do autoramentu cudzoziemskiego zaliczano natomiast rajtarię, dragonię, piechotę typu niemieckiego oraz artylerię i wojska inżynieryjne, czyli oddziały zaciągane według wzorów zachodnioeuropejskich.
W drugiej połowie XVII wieku przeprowadzono reformy wojskowo-skarbowe. Według konstytucji z 1652 roku liczebność wojska i wysokość potrzebnych na ten cel podatków miała być każdorazowo zależna od uchwały sejmu. W ten sposób powstało wojsko „komputowe”. Zlikwidowano jednocześnie wojsko kwarciane. Zmiany powodowały ciągłe wahania liczebności armii, a także proporcji poszczególnych rodzajów wojska.
Stałym procesem było w tym czasie zmniejszanie się liczebności i znaczenia husarii w wojsku polskim, co wynikało głównie z jej kosztowności. Wpływało na to m.in. obfitość uzbrojenia husarii. Sam koń husarski, specjalnie szkolony, kosztował majątek. W pierwszej połowie XVII wieku najtańszy taki koń wart był 200 dukatów. Trzeba przy tym pamiętać, że żołnierz przebywający na wyprawie wojennej posiadał zazwyczaj dwa dodatkowe konie (tzw. luzaki) na wypadek utraty rumaka. Z tych właśnie powodów husaria, która w 1648 roku stanowiła 46% wojsk, w 1659 roku stanowiła już tylko 5% armii. Upadek znaczenia husarii został zahamowany dopiero w czasach panowania Jana III Sobieskiego. W latach wojny z Turcją husaria przeżyła swój renesans, osiągając liczebność 3500 żołnierzy, stanowiąc zatem ok. 35% wojsk. Schyłek wieku okazał się jednak mało łaskawy dla tego typu wojska, które częściej ruszało do walki z bronią palną niż kopią. Postęp techniczny, zwłaszcza rozwój broni palnej, sprawił, że husaria nie była już w stanie pokonać przeciwnika dzięki swojej szarży.
W tym samym czasie wzrastała rola jazdy kozackiej, która po powstaniach Chmielnickiego w 1663 r. zmieniła nazwę na „pancernych”. Wojsko to okazywało się na tyle elastyczne i wszechstronne, że w drugiej połowie XVII wieku stanowiło aż 60% armii.
W XVII wieku jazda polska przedstawiała na ogół jeszcze dużą wartość bojową, przeżywała jednak okresy kryzysu, związane z ciągłym wykruszaniem się najlepszych żołnierzy w nieustających wojnach.
Druga połowa XVII wieku przyniosła ponadto wzrost znaczenia piechoty
w wojsku polskim. Po roku 1658 liczebność wojsk pieszych nie spadała poniżej 50%, a czasem wzrastała do 60% stanu armii, jednak w tym samym czasie odsetek piechoty w wojsku francuskim wynosił już 85%. Wiek XVII to okres w dziejach naszego państwa przynoszący chlubę polskiemu orężu i polskim hetmanom. W rozlicznych bitwach pokazali swoje męstwo.
W 1605 roku szwedzki władca zapragnął opanować ważny port – Rygę, gdzie skupiały się wszystkie szlaki handlowe tej prowincji. Miasto to stanowiło podstawę zaopatrzenia dla wojsk dowodzonych przez hetmana litewskiego, Karola Chodkiewicza. Zdobycie Rygi oznaczałoby dla Rzeczpospolitej przekreślenie politycznego władztwa w Inflantach oraz cios dla handlu i gospodarki znacznych części Litwy. Mając nadzieję zabezpieczyć linie komunikacyjne przed atakami wojsk polskich, postanowił rozbić je nagłym uderzeniem.
27 września 1605 roku na polach pod Kircholmem nad Dźwiną doszło do starcia wojsk polskich z siłami szwedzkimi. Wojska szwedzkie pod dowództwem Karola IX Sudermańskiego, składały się w większości z piechoty. Ich liczebność ocenia się na 10 - 14 tys. żołnierzy. W szeregach szwedzkiej armii walczyły również zaciężni żołnierze holenderscy, szkoccy i niemieccy.
Siły polsko-litewskie pod dowództwem hetmana Jana Karola Chodkiewicza składające się jazdy i piechoty były zdecydowanie mniejsze. Wojska Chodkiewicza liczyły około 3700 żołnierzy (niektóre źródła podają także liczbę 4500 żołnierzy). Wojska Chodkiewicza stały w obozie nad Kiesią. Wczesnym rankiem
25 września wymaszerowały i 26 września wieczorem rozłożyły się obozem między Iskielem i Kircholmem. Przebyły 80 kilometrów w 36 godzin!
Wojska szwedzkie ustawione zostały w szyku holenderskim, przypominającym szachownicę - na przemian kawaleria i piechota. Oddziały drugiej linii wypełniły luki pomiędzy oddziałami pierwszej. Centrum ugrupowania wojsk Karola IX składało się z piechoty osłanianej na skrzydłach przez kawalerię. Przed frontem wojska ustawiono jedenaście dział. Jazdę nieprzyjacielską tworzyli rajtarzy, których główną broń stanowiły pistolety. Formacja ta stosowała taktykę zwaną karakolem. Żołnierze podjeżdżali blisko do przeciwnika, po czym pierwszy szereg oddawał strzał i powracał na boki lub do tyłu. Pozostałe szeregi wykonywały podobny manewr. Szwedzką piechotę uzbrojoną głównie w rusznice, przeznaczono do walki ogniowej. Piechota podobnie jak jazda nie była wyszkolona w wykonywaniu gwałtownych ataków przełamujących na białą broń. Wojska szwedzkie zajęły korzystną pozycję i dlatego Karol IX nie spieszył się z rozpoczęciem natarcia nie chcąc utracić pozycji za przeszkodą naturalną w postaci strumienia wpadającego do Dźwiny. A ponadto nie widział wojsk polsko- litewskich i był przekonany, że Chodkiewicz przestraszony liczebnością jego wojsk odstąpił od walki.
Tymczasem chorągwie polsko-litewskie w zupełnym porządku stały ukryte za pagórkami wznoszącymi się na północny zachód od Kircholmu. Jan Karol Chodkiewicz ustawił swoje wojska w głębokim szyku z czterema działami
w pierwszej linii.
Bitwę rozpoczęło uderzenie sił polskich. Hetman Chodkiewicz chcąc sprowokować wroga wysłał licznych harcowników. Kilkugodzinne harce przebiegały pomyślnie dla Litwinów, ale nie ściągnęły Szwedów ze stoku. Wreszcie Chodkiewicz uprzedziwszy wojsko upozorował ucieczkę.
Król szwedzki nakazał natarcie. Piechota szwedzka przeszła strumień
i posuwała się w górę ku wojskom hetmańskim prowadząc przed sobą 9 dział. Gdy zbliżyli się na odległość strzału nieliczna litewska piechota ostrzelała ich ogniem wszystkich swych działek i muszkietów. Wtedy to hetman nakazał atak oddziałom dowodzonych przez Wincentego Wojnę. Miały one za zadanie rozluźnić zwarty szyk wojsk szwedzkich. Husarze galopując po stoku w dół łatwo nabrali szybkości. Jednak szwedzcy muszkieterzy zdążyli oddać salwę. Husarze nie zważając na straty galopowali dalej. Piechota szwedzka zasłoniła się pikami. Szczęk łamanych kopii i pik zmieszał się z krzykiem wojowników i rżeniem koni. Na pomoc husarzom Wojny przybyli rajtarzy Kurlandzcy drugiego rzutu. Cel został osiągnięty, nielicznymi siłami związano w walce ponad 3800 piechoty wroga. Już na samym początku działań udało jej się rozbić prawe skrzydło wojsk szwedzkich. Uciekający z pola bitwy rajtarzy szwedzcy odsłonili bok walczącej w centrum piechoty Karola IX. Dało to możliwość siłom polskim uderzenie ze skrzydła w szwedzką piechotę. Kawaleria polska uderzyła również na jazdę króla szwedzkiego, zajmującą lewe skrzydło. Tu również doszło do wiktorii polskiej jazdy. Niepowodzenie kawalerii szwedzkiej przerodziło się w klęskę całej armii, gdyż wojska polskie zaatakowały centrum sił przeciwnika z trzech stron. Cała bitwa trwała około 15 - 20 minut i zakończyła się całkowitym rozbiciem armii Karola Sudermańskiego. Starcie wykazało wyższość taktyczną i techniczną jazdy polskiej nad rajtarami szwedzkimi, którzy w panice rzucili się do ucieczki. Najwartościowszym rodzajem wojska okazała się husaria, pod komendą Tomasza Dąbrowy, która z taką samą łatwością rozbijała zarówno ugrupowania kawalerii jak
i piechoty przeciwnika. Okazało się, że pociski miotane z broni palnej piechoty nie są w stanie przebić pancerzy ciężkiej jazdy polskiej.
Polacy mieli około 100 zabitych i 200 rannych żołnierzy, głównie kawalerzystów, oraz 400 koni. Niewielką liczbę zabitych należy tłumaczyć tym, że atak nastąpił bardzo szybko, a jeźdźcy dobrze opancerzeni kryli się za końskimi karkami. Jednak strata koni oznaczała wyeliminowanie z walki na dłuższy czas wielu kawalerzystów, gdyż długo ćwiczone konie husarskie były trudne do zastąpienia.
Szwedzi stracili około 9,5 tys. żołnierzy, czyli 2/3 stanu armii - znaczna ich część padła w czasie ucieczki. W wyniku zwycięskiej bitwy pod Kircholmem Szwedzi zostali zmuszeni do odstąpienia od oblężenia Rygi. Pomimo tego zwycięstwa, parę lat później wojna polsko-szwedzka rozgorzała na nowo, kiedy nowy król Szwecji Gustaw Adolf zaatakował Inflanty.
Bitwa kłuszyńska była niezwykle ważna w dziejach polskiego oręża, ze względu na ogromne różnice w ilości wojsk wystawionych przez Polaków i Rosjan.(na 5 żołnierzy rosyjskich przypadał 1 Polak) Zygmunt III Waza wystawił do bitwy
ok. 7500 żołnierzy przeciw około 30 tysiącom wojsk rosyjskich.. Ponadto wojska rosyjskie wspomagane były przez około 5 tysięcy dobrze wyszkolone wojska cudzoziemskie: szwedzkie, niemieckie, francuskie, hiszpańskie, flamandzkie, angielskie i szkockie. W posiadaniu przeciwników była również większa ilość dział – jedenaście, natomiast strona polska posiadała jedynie dwa działa, chociaż niektóre źródła mówią o 4 armatach.
4 lipca 1610 wojska Rzeczpospolitej wyłoniły się naprzeciw polany zajmowanej przez nieprzyjaciela pod Kłuszynem. Hetman, dowodzący wojskami polskimi, Stanisław Zółkiewski nie mógł zaatakować wroga z zaskoczenia, gdyż wojsko było rozciągnięte na długość kilku kilometrów. Piechota pozostawała w tyle, działa ugrzęzły w błocie, dlatego też potrzebne było: przybycie dalszych oddziałów, wytchnienie żołnierzom, oraz uformowanie szyków przed bitwą. Ponadto okazało się niezbędne rozebranie płotów pomiędzy dwoma wsiami, gdyż utrudniały dostęp do pozycji przeciwnika. Dzięki rozmieszczeniu geograficznemu pól kłuszyńskich wojska rosyjskie obozowały w dwóch miejscowościach.
Wojska rosyjsko-cudzoziemskie zostały rozmieszczone według następującego schematu: piechota, jazda wraz z rajtarami. Na lewym skrzydle na przedzie umieszczono piechotę pomieszaną z jazdą, z tyłu - samą jazdę. Planowaniem ataku zajął się brat carski - Szujski. W bitwie nie wykorzystał ani jednego działa. Prawdopodobnie pozostawił je w obozie.
Hetman Żółkiewski rozstawił wojska wedle swojego zwyczaju. Oto na prawym skrzydle ustawił pułk Zborowskiego, a pułk starosty Chmielnickiego na skrzydle lewym. Rotmistrz królewski Dunikowski, znany jeszcze z czasów kampanii Batorego, sprawował komendę nad pułkami Kazanowskiego i Weyhera ustawionych na skraju prawego skrzydła. Natomiast na skraju lewego stanął pułk hetmański pod wodzą kniazia Janusza Poryckiego, a także przybyły w ostatniej chwili oddział piechoty kozackiej. To ustawienie miało dać znaczną swobodę manewru w czasie bitwy. Na środek hetman wyznaczył chorągwie, które nie wchodziły w skład pułków. Żółkiewski dał znak do rozpoczęcia bitwy. Przy dźwiękach kotłów husarze ruszyli na wojska rosyjskie z wysuniętymi przed siebie kopiami. Dla obserwatorów był to straszny widok, ponieważ dramatyzmu bitwie dodawały płonące dookoła wsie.
Żółkiewski próbował zastosować ekonomie sił, wysuwając przeciwko armii rosyjskiej najlepsze swoje wojsko, a cudzoziemców miał zamiar pokonać walką przy użyciu małej liczby żołnierzy. Jednak przeciwnicy mieli znaczna przewagę liczebną. To, co założył hetman w dalszym etapie bitwy przyniosło rezultaty. Mieszał wojska moskiewskie szarżami z udziałem tylko kilku chorągwi, bo po jednym wypadzie następował drugi siłami dalszych wojsk. Te chorągwie, które wykonały szarże wracały na tyły i po uzupełnieniu uzbrojenia oraz krótkim odpoczynku znów atakowały. Husarze okazali wyższość nad bojarami i rajtarami wroga. W niedługim czasie szeregi rosyjskie złamały się, część wojska uciekła na otwarte pole, a część przepłynęła wpław pobliską rzekę.
Pierwszy etap walki został wygrany przez wojska Rzeczpospolitej, lecz przeciwnicy wraz z Szujskim zamknęli się w obozach. Nieprzyjaciel mógł jeszcze stawiać opór, tym bardziej, że armia koronna była zmęczona. Żółkiewski przewidział tę sytuację pozostawiając walkę z rozbiegającymi się Rosjanami dla niewielkiej liczby żołnierzy, a sam skierował się przeciw cudzoziemcom. Część Francuzów dała się przekonać do wycofania z walki, ale pozostali dzielnie się bronili. Podczas rokowań hetman polski zgodził się odesłać Francuzów pod warunkiem, że nie będą już nigdy walczyć przeciw Rzeczpospolitej. Niektórzy wstąpili nawet do polskiej armii. Brat cara – Dymitr Szujski, dowódca, schronił się w lasach uciekając z obozu. Wywołało to powszechną panikę i doprowadziło do kapitulacji wojsk rosyjsko-cudzoziemskich. Bitwa trwała 5 godzin i pochłonęła życie 2 tys. Rosjan i 700 cudzoziemców. Zginęło ok. 1000 Polaków i wielu zostało rannych. Wołujew i Jelecki widząc zwycięstwo Polaków poddają się i uznają zwierzchność królewicza Władysława, w zamian za nienaruszalność terytorialną państwa moskiewskiego i odstąpienie od Smoleńska.
Druga bitwa pod Chocimiem została stoczona 11 listopada 1673. Wojska koronne i litewskie liczące ok. 30 tys. żołnierzy pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego, odniosły zwycięstwo nad wojskami tureckimi pod wodzą Husejna Paszy.
Dzięki błyskawicznemu szturmowi wojska polskie zdobyły obóz ze 120 działami i rozbiły pierwszą armię osmańską. Chocimska wiktoria, traktowana przez Polaków jako odwet za pokój buczacki, pozwoliła Sobieskiemu rok później wygrać elekcję i zasiąść na tronie Polski.
Wojska polskie, obległy twierdzę chocimską w pierwszych dniach listopada 1673 roku. Twierdza posiadała naturalne walory obronne, gdyż położona była nad Dniestrem. Od strony lądu zabezpieczona była wałami ziemnymi i licznymi szańcami obronnymi zbudowanymi w miejscu dawnego obozu polskiego z czasów pierwszej wojny chocimskiej w 1621 roku. Pierwsze ataki na pozycje tureckie przeprowadził Sobieski 10 listopada, miały one jednakże na celu jedynie rozpoznanie pola walki
i rozmieszczenia sił przeciwnika. Pierwsza odezwała się polska artyleria kierowana sprawnie przez gen. Marcina Kątskiego. Pod osłoną ognia działowego Sobieski ustawił wojsko do bitwy. Osaczył obóz przeciwnika szerokim łukiem, którego skrzydła dochodziły do samego Dniestru. Od prawej strony zajęły miejsce kolejno pułki: strażnika koronnego Stefana Bidzińskiego, wojewody ruskiego Stanisława Jabłonowskiego, Jana Sobieskiego, hetmana polnego Dymitra Wiśniowieckiego. Przed jazdą owych pułków zajęła stanowiska piechota, dragonia i działa. Na lewym skrzydle ustawiły się od prawej strony pułki: wojewody kijowskiego Andrzeja Potockiego, wojewody sieradzkiego Szczęsnego Potockiego, Litwini Paca i hetmana polnego Michała Kazimierza Radziwiłła, szwagra Sobieskiego. Przed nimi również stanęła piechota i artyleria. Ponieważ Turcy nie zamierzali wyjść w pole i chcieli bronić się za wałami, Sobieski postanowił wziąć obóz szturmem. Zadanie to było jednak bardzo trudne, gdyż Husejn pasza obsadził wały piechotą i działami a jazdę ustawił w głębi obozu jako odwód.
Właściwa bitwa rozegrana została następnego dnia, gdy Sobieski uderzył na Turków zmęczonych pogodą i bezsennością, gdyż całą noc armia polska markowała atak. O brzasku 11 listopada Sobieski osobiście poprowadził swe wojska do szturmu na obóz turecki. Po salwie armatniej piechota i dragoni wdarli się na wały, spychając nieprzyjaciela i wyrównując teren dla kawalerii. Przez wyłomy w wałach i szańcach do środka wdarła się husaria hetmana Jabłonowskiego. Turcy odpowiedzieli kontratakiem kawalerii, lecz nie wytrzymali szarży ciężkozbrojnej husarii i wkrótce walki rozgorzały wewnątrz twierdzy i obozu tureckiego. Wobec paniki, jaka opanowała oddziały tureckie, Hussein-pasza zarządził ewakuację na drugi brzeg Dniestru. Jednak jedyny most został uszkodzony ogniem polskiej artylerii i załamał się pod ciężarem uciekających. Tylko kilku tysiącom Turków z całej spośród
35-tysięcznej armii udało się przedostać do Kamieńca Podolskiego. Pozostała część wojsk tureckich poległa, bądź dostała się do niewoli. Straty Polaków były znacznie mniejsze. Zdobyto silną twierdzę z zapasami żywności i zaopatrzenia wojennego.
Bitwa chocimska zakończyła się pełnym zwycięstwem Polaków, nie przyniosło ono jednak przełomu w wojnie i nie doprowadziło do odzyskania Kamieńca Podolskiego. Natomiast wzrósł niepomiernie prestiż Rzeczypospolitej
w Europie, a zwłaszcza respekt dla hetmana Jana Sobieskiego u Turków, którzy odtąd zwali Sobieskiego "Lwem Lechistanu".
1605, 1610 i 1673 rok to tylko trzy miejsca zwycięstw oręża polskiego na polu XVII –wiecznej Europy. Nie sposób opisać wszystkich. Nie sposób nawet wszystkich ich wymienić. Hetman Jan Karol Chodkiewicz potrafił umiejętnie wykorzystać różnice w uzbrojeniu oraz taktyce obu wojsk. Hetman Stanisław Żółkiewski w bitwie kłuszyńskiej wykazał się rozsądkiem oraz zimna krwią i dzięki temu wygrał największą bitwę z wojen polsko-rosyjskich. Natomiast wygrana pod Chocimiem z Turkami zapewniła rok później hetmanowi Janowi Sobieskiemu tron polski. Wynika z tego jednoznacznie, że najwspanialsze bitwy były prowadzone przez hetmanów. Chociaż nie można nie wspomnieć o jeszcze większych zwycięstwach Jana Sobieskiego już jako króla polskiego m.in. w bitwie pod Wiedniem (1683), czy bitwie Parkanami, gdzie przejrzał plan wroga. Po każdej bitwie sława polskiego oręża rozchodziła się szerokim echem po całej Europie, co dodawała nam splendoru
w oczach ówczesnych. Naturalny jest wybór przeze mnie tych bitew – odcisnęły się
w pamięci wielu, a każdy Polak – patriota zna te trzy daty. Polska sztuka wojenna stała
w XVII w. bardzo wysoko. Niestety po odsieczy wiedeńskiej zaczęła chylić się ku upadkowi. Coś jest w słowach: „Sława viktorii wiedeńskiej rozbrzmiała po całej Europie równocześnie jednak zamykała okres wielkich zwycięstw husarii. Jej liczebność zaczęła topnieć a wygodnictwo poczęło brać nad bojowością i patriotyzmem. A Sobieski? , najpierw hetman a później król był ostatnim z wielkich wodzów dawnej Rzeczypospolitej.”
Literatura:
Tadeusz M. Nowak, Jan Wimmer, Historia oręża polskiego 963-1795, Wiedza Powszechna, Warszawa 1981, ISBN 8321401333
Źródło: "http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Kircholmem
Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej: Polska sztuka wojenna w latach 1563-1647, oprac. Z. Spieralski, J. Wimmer, Warszawa 1961, s. 169.
http://eduseek.interklasa.pl
Leszek Podhorodecki Sławne bitwy Polaków"
Szymon Kobyliński "Szymona Kobylińskiego gawędy o broni i mundurze"