Czytając książkę pt.: „Kłamczucha”, uświadomiłam sobie, że nie warto kłamać, gdyż używając kłamstw, możemy przysporzyć sobie dużo kłopotów.
Główna bohaterka książki, Aniela Kowalik, dużo kłamała, ponieważ był to dla niej sposób wybrnięcia z trudnej sytuacji . Mogła ona inaczej postąpić np.: zapytać kogoś o radę, ale nie widziała takiego wyjścia. W kłamstwach nie widziała nic złego. Uważała, że : „ … prawdomówność to donkiszoteria…” Ja, nie mogę poprzeć jej zdania, gdyż uważam, że prawdomówność to ważna cecha, którą powinien posiadać każdy człowiek. Aniela żałowała swojego postępowania: „ … Nie jestem dobra! Nie jestem szlachetna!…Jestem Kłamczucha! Jestem egoistka! Nie cierpię sama siebie! …”- mówiła o sobie. Przyznała się Tosi do swoich kłamstw: „ … Wtulona w miękki biust Tosi, nieomal siedząc na jej kolanach, Aniela wyrzucała z siebie samooskarżenia, obietnice i wyznania…” W głębi serca naprawdę była dobra, lecz nie poznała się jeszcze na życiu i wchodziła w jego trudny okres. Uważał tak ojciec bohaterki w liście do Mamerta, a ja, mogę poprzeć jego słowa.
Myślę, że Aniela Kowalik naprawdę nie uważała, że kłamstwo się opłaca, a prawdomówność to donkiszoteria. Mówiła tak pod wpływem sytuacji, w jakiej się znajdowała. Uważam także, że każdy z nas by tak mówił, gdyby przeżywał takie smutne, a zarazem wesołe chwile, jakie przeżywała Kłamczucha.