Kiedyś wybrałam się do państwa Bolesława Chrobrego. Przed miastem ustawione były drewniane wały, wypełnione ziemią i kamieniami. Były też obłożone gliną dla ochrony przed ogniem. Miały 20m szerokości i co najmniej 10m wysokości.
Dowiedziałam się, że książę jest głową państwa i że to on o wszystkim decyduje. Mieszkańcy musieli płacić mu daniny, a także musieli go ugościć gdy ten przybywał w ich strony.Jedna rodzina zaprosiła mnie do swojej chaty. Nie było w niej zbytnio ciekawie. Od zewnątrz domów przy drewnianych ścianach układano zwały obornika dla ich ocieplenia.
Wieczorem mieszkańcy zaprosili mnie na jedną z zabaw przez nich organizowanych. Były tańce i śpiewy. Grała piękna, melodyjna muzyka, która aż "porywała" do tańca. Wszyscy byli bardzo ładnie poubierani, gdyż lubili się stroić. Pod koniec zabawy odbyła się wielka uczta. Na dużym stole stały różne kasze, mięsa, kosz z brzoskwiniami, winorośla, zbożowe polewki, groch, sałatka z marchwi, ogórka, cebuli, ryb i sałaty. Do tego podawali mleko, piwo, miód pitny lub zwykłą wodę. Jedzenie położone było w drewnianych talerzach i glinianych misach. Trzeba było jeść drewnianymi łyżkami.
Bardzo podobało mi się w państwie Bolesława Chrobrego lecz musiałam wracać już do domu. Pożegnałam się z miłymi mieszkańcami i wróciłam do domu. Mam nadzieję, że będę mogła pojechać tam jeszcze raz.