„Motywy apokaliptyczne w literaturze, sztukach plastycznych i filmie. Na wybranych przykładach przedstaw różne sposoby ich funkcjonowania.”
„A potem miałem oto widzenie: ujrzałem bramę otwartą w niebie, a głos owej jakby trąby skierowanej już przedtem w moją stronę mówiącej do mnie: Wejdź tutaj a ja ukażę ci to [wszystko] co musi nastąpić” - tak zaczyna się jedna najsłynniejszych wizji w literaturze świata. Według tradycji św. Jan został zesłany na wyspę Patos z Efezu. Działo się to za rządów Domicjana w 95 r.n.e. Na wygnaniu św. Jan doświadczył niezwykłych przeżyć mistycznych. Księga, którą napisał powstawała prawdopodobnie w trzech kolejnych etapach. Początkowo była przeznaczona da Chrześcijan w Azji Mniejszej, później jej sława sięgnęła całej Europy.
Słowo Apokalipsa wywodzi się z języka greckiego. Dosłownie znaczy odsłonięcie, objawienie. Św. Jan nawiązał do bardzo dawnej tradycji, tworzonej przez Tertuliana Klemensa Aleksandryjskiego, a także starotestamentowych proroków: Izajasza i Jeremiasza.
Motywy apokaliptyczne zyskały ogromną popularność. Wyrażały przecież fundamentalne obawy i lęki człowieka. Dotyczyły przyszłości, a więc wiedzy, której ludzie pożądali ale nigdy do końca nie byli pewni. Twórcy literatury i sztuki wykorzystywali apokaliptyczne wizje, by przestrzec współczesnych, uświadomić im konieczność przewartościowania podstaw egzystencji.
Święty Jan stworzył dzieło uniwersalne i ponadczasowe. Ukazał zmaganie dobra ze złem, upadek ludzkości, ale także przywracanie światu ładu i sensu w wymiarze eschatologicznym (ostatecznym). Apokalipsa jest najbardziej tajemniczą księgą Nowego Testamentu. Występują w niej symboliczne wizje, obrazy, znaki i liczby. Stąd jak żadna inna biblijna księga doczekała się niezliczonej ilości interpretacji i komentarzy. Wciąż jest przywoływana i poddawana analizie. Początek wizji św. Jana kojarzy się nie z katastrofą, a z zachwytem. Widzi on wspaniała postać na tronie. Wokół tego tronu znajdują się 24 inne, na których siedzi 24-ech starców. Wszyscy oni ubrani są w białe szaty, a na głowach mają korony ze złota. Przed tronem znajduje się 7 zapalonych lamp oznaczających 7 duchów Boga. Św. Jan widzi również czworo zwierząt. 24 to wielokrotność szczęśliwej dwunastki, symbolizującej porządek kosmiczny, świętość i zbawienie. Czwórka związana jest z krzyżem, tradycyjnie jest liczbą świętych stworzeń i imienia Boga, wyrażonego tetragramem (tetragram JHWH). Apokalipsa św. Jana pobudzała wyobraźnię niezwykłymi przerażającymi wizjami. Jedną z najczęściej przywoływanych jest obraz baranka otwierającego pierwszą spośród siedmiu pieczęci. Na głos gromu pojawiają się czterej straszliwi jeźdźcy. Ich wizerunki utrwalił niemiecki malarz Albrecht Durer w cyklu drzeworytów. Niemiecki artysta był nie tylko wybitnym malarzem, ale również genialnym grafikiem. Jego „jeźdźcy apokalipsy” ukazani są z wielką dbałością o każdy szczegół rysunku. Ikonograficzny przekaz Durera jest wierny wizji św. Jana. Jednocześnie wprowadza nowe elementy. Drzeworyt pokazuje ludzi tratowanych przez jeźdźców. Zgodnie z biblijnym przekazem ostatni, czwarty jeździec to uosobienie śmierci. Św. Jan posługując się językiem symboli przestrzega, przeraża ale także daje nadzieję. Nadzieja zapisana jest w zwycięskiej walce Archanioła Michała ze smokiem. Ostatnie słowa apokalipsy mają formę mądrego i łagodnego napomnienia. Czas zagłady jest bliski, ale apokalipsa jest tylko początkiem nowego, to nie ściana, ale drzwi do łaski Bożej.
Tajemnicza Apokalipsa św. Jana inspirowała wyobraźnię twórców wszystkich późniejszych epok. Często zwracano uwagę nie na wartości dydaktyczne dzieła, ale na jego katastroficzny charakter i przerażającą wymowę. Takie źródło ma zapewne określenie II W.Ś. mianem „apokalipsy spełnionej”. Ci, którym przyszło żyć w tych okrutnych czasach byli pewni, że na ich oczach spełniają się najbardziej przerażające wizje św. Jana.
Najwybitniejszym poetą lirycznym, przedstawicielem pokolenia Kolumbów był Krzysztof Kamil Baczyński. Jego młodość przypada na lata wojny i okupacji. Najpiękniejsze lata życia stają się dla niego koszmarem. Jednym z najbardziej charakterystycznych wierszy Baczyńskiego o tematyce apokaliptycznej jest utwór pod tytułem: „Pokolenie” który zaczyna się niezwykłym opisem pejzażu. Jest nim piękno dojrzewającej jesieni. Baczyński pisze o ziemi pełnej po brzegi owoców, o kwiatach podobnych do kropli miodu. Za tym pięknem czai się jednak groza. Ze świerków zwisa obcięta głowa. Chmury podobne do włosów drapieżnie suną w mrok. Liryczny jesienny pejzaż poprzez wprowadzenie motywów apokalipsy staje się scenerią makabrycznych wydarzeń. Twarze ludzi stają się groźne, napięte, niemal wilcze. Z liści pada czerwona rosa. Koszmar dopełnia się obrazem ciał, które zostają pogrzebane żywcem. W takim świecie dorasta nowe pokolenie, które Baczyński określa mianem „złych troglodytów” (jaskiniowców). Stali się tacy ponieważ w świecie spełnionej apokalipsy odebrali okrutną lekcję. Musieli nauczyć się, że nie ma sumienia, nie ma litości. Nie warto także kochać, bo miłość oznacza tylko cierpienie. Utwór kończy się dramatycznym pytaniem o to, jak przyszłe pokolenia ocenią generację Kolumbów.
Baczyński w swojej liryce odrzuca model poezji tyrtejskiej (zaangażowanej, nawołującej do walki). Pisze o sprzeczności miedzy poezją a apokalipsą. W pięknym erotyku zaczynającym się od słów: „Niebo złote Ci otworzę” podmiot liryczny zwraca się do ukochanej kobiety. Obiecuje jej, że przemieni twardą ziemię w mleczów miękkich płynny lot”. Miłość może być piękna tylko pod pewnym warunkiem. Mężczyzna prosi ukochaną by wyjęła mu z oczu bolesne szkło. Ta metafora odnosi się do przerażających wojennych wspomnień. Są one w wierszu opisane językiem apokalipsy. „Przez płonące łąki krwi toczą się białe czaszki”. Trzeba odmienić kaleki czas, zetrzeć z włosów bitewny pył, by odzyskać utraconą wrażliwość, móc być szczęśliwym. Twórcy wykorzystują różne aspekty, zwracają się ku dydaktyce, epatują (robią wrażenie) grozą. Bywa jednak i tak, że koniec świata pokazywany jest w konwencji groteski. Groteskowe widzenie i kształtowanie obrazu świata pojawia się w całym pisarstwie Gałczyńskiego. Ciekawszy artystycznie wyraz anoduje jednak z pewnością tekstach teatrzyku Zielona Gęś. Formuła jest tu zawsze ta sama. Teatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić. W scenie zatytułowanej „Koniec Świata” występuje tylko dwóch bohaterów. Pan Bóg ogłasza koniec świata i cała kosmiczna kombinacja zaczyna się demontować. Tu Gałczyński niespodziewanie wprowadza postać biurokraty. Kwestionuje on możliwość ogłoszenia końca świata, skoro nie ma w tej sprawie odnośnego pisma z okrągłą pieczątką. Brak także numeru przeciągniętego przez tutejszy dziennik podawczy. To dziwaczne sformułowanie jest wyraźną satyrą na skostniały styl urzędowy. Pointa tekstu jest znakomita. Koniec świata faktycznie następuje, ale formalnie nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie jest urzędowo potwierdzone. Kurtyna wobec takiego obrotu rzeczy spada optymistycznie. Gałczyńskiego nazywano Magiem w Cylindrze. Słynne były jego szaleństwa i prześmiewczy stosunek do uświęconych tradycją wzorów. W jego twórczości nawet apokalipsa ma wymiar groteskowy, ujawnia śmieszności współczesnego świata.
Człowiek XXI wieku che być realistą i racjonalistą. Zafascynowany jest postępem, rozwojem nauki i cywilizacji. Jednak i on miewa zapewne chwile lęku i obawy o przyszłość. Pytanie o koniec świata wciąż jest zagadnieniem uniwersalnym i wciąż pozostaje problemem nierozstrzygniętym. Czesław Miłosz w powojennym tomie wierszy zatytułowanym „Ocalenie” zamieścił wiersz o zaskakującym tytule: „Piosenka o końcu świata” . Ten tytuł to właściwie oksymoron (sprzeczność). Słowo piosenka, oznaczające lekki, wesoły utwór kontrastuje z tematem apokalipsy. Jest to jednak zabieg jak najbardziej celowy. Miłosz stawia jasną, chociaż zadziwiającą tezę: Koniec świata dokona się niepostrzeżenie. Rozczarują się którzy będą oczekiwali specjalnych znaków i archanielskich trąb. Dzień końca świata będzie bardzo zwyczajny: pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji, kobiety idą pod parasolkami, pijak zasypia na brzegu trawnika. Poeta szydzi ze współczesnych ludzi którzy nie chcą pamiętać o śmierci i rzeczach ostatecznych. Przeżywają kolejne dni, jakby nie zdawali sobie sprawy, że nieuchronnie podążają do końca swojej egzystencji. „Piosenka o końcu świata” jest tekstem z pozoru błahym, a tak naprawdę skłaniającym do refleksji o sprawach najważniejszych. Czesław Miłosz tak samo jak święty Jan nie pragnie przerażać, chce przypomnieć, że problemy eschatologiczne muszą być obecne w naszym systemie wartości. Nasz własny koniec świata staje się każdego dnia, być może innego końca świata nie będzie.
Biblijna apokalipsa mocno działa a wyobraźnie. Kreowane przez św. Jana wizje są bardzo plastyczne i niezwykłe. Zdecydowanie wykraczają poza racjonalny obraz świata. Współczesna technika filmowa wydaje się idealna, by w pełni dać wyraz apokaliptycznym wizjom. Jednym z najciekawszych moim zdaniem współczesnych dzieł filmowych wykorzystujących motywy apokaliptyczne jest „Pojutrze” w reżyserii Rolanda Emmericha. Temat da się streścić w kilku zdaniach. Główny bohater Jack Hall grany przez Denisa Quaid’a to wybitny klimatolog. Prowadzone badania przekonały go, że globalne ocieplenie nieuchronnie doprowadzi do katastroficznych zmian klimatycznych. Katastrofę zapowiadają anomalie pogodowe na całym świecie. Od Antarktydy odrywa się olbrzymi kawał pokrywy lodowej, na Tokio spada ogromny grad, Hawaje pustoszy huragan. Następne wydarzenia przebiegają według utartego schematu. Klimatolog stara się przekonać decydentów, jednak jego działania natrafiają na prawdziwy mur. Oczywiście rację ma Jack Hall. Jego apokaliptyczna wizja sprawdza się do ostatniego szczegółu. Niewątpliwym walorem filmu jest nie schematyczny scenariusz i gra aktorów lecz znakomite efekty specjalne i wspaniała budująca dramatyczna muzyka Haralda Klosera.
Tajemnica przyszłości, sprawy ostateczne zawsze były kwestiami inspirującymi wyobraźnię i niezwykle fascynującymi. Twórcy literatury i sztuki sięgali po motyw apokalipsy, wykorzystując go jako element dydaktycznego przesłania. Apokalipsa służyła również kreowaniu niezwykłych fantastycznych wizji. Koniec świata wielokrotnie zyskiwał wymiar filozoficzny, był punktem wyjścia do ciekawych refleksji egzystencjalnych.
Za ten tekst zapłaciłem 120 zł (praca pisana przez nauczyciela).