11 grudnia zapadła decyzja o podwyżce cen. O ponad 25% drożały artykuły codziennego użytku. Skala i termin podwyżek stały się detonatorem sprzeciwu. Tego dnia na posiedzeniu zebrał się komitet wykonawczy Rady Związków Zawodowych który jednomyślnie zaakceptował podwyżkę.
W Stoczni im. Lenina w Gdańsku w nocy z 12 na 13 grudnia rozpoczął się strajk. 14 grudnia był pierwszym dniem roboczym strajku. Około godz. 10.00 strajkujący zebrali się na wiecu. Stamtąd udali się pod Komitet Wojewódzki. Domagali się rozmowy z I sekretarzem. Gdy nie doszła do skutku zapowiedziano na dzień następny strajk powszechny. Demonstranci uformowali pochód który ruszył w stronę Wrzeszcza, zaś po nieudanej próbie zajęcia Radia powrócił do centrum. Na Błędniku doszło do starć z milicją. Nie udała się próba podpalenia KW. Trwało to do późnych godzin nocnych. Nocą odcięto połączenia telekomunikacyjne z Gdańskiem.
15 grudnia strajki trwają już w całym Trójmieście. Demonstranci chcą uwolnić zatrzymanych poprzedniego dnia kolegów. Podpalają budynek Rady Związków Zawodowych i budynek KC. Płonie hol Dworca Głównego. W Warszawie zapada decyzja o użyciu siły. Starcia przeobrażają się w walkę na śmierć i życie. Dopiero zmierzch kładzie kres walkom ulicznym. Zaczyna obowiązywać godzina milicyjna.
Tego dnia około 7.00 przerwała pracę gdyńska Stocznia Komuny Paryskiej. Wiecowano przed budynkiem dyrekcji. Następnie pochód przeszedł ulicami miasta. Wieczorem wydano odezwę do robotników z żądaniami podwyżek płac, oraz zróżnicowania płacowego.
Już przed południem na rozkaz Gen. Łańcuckiego w stronę Gdańska wyruszają 4 Pułki Zmechanizowane. W nocy z 15 na 16 grudnia zapada na posiedzeniu KW PZPR decyzja o niedopuszczeniu do wyjścia robotników na ulice Gdańska
Tymczasem o godzinie 7.00 w Stoczni im Lenina rozpoczął się wiec. Jego uczestnicy opowiadają się za wyjściem na ulice. Padają komunikaty wzywające do zatrzymania. Tłum mimo to wychodzi. Padają strzały. Giną dwaj stoczniowcy – Jerzy Matelski, Józef Widerlik. Nie wiadomo do dziś kto wydał rozkaz strzelania do stoczniowców i kto go wykonał Był to prawdopodobnie milicjant a strzelał z okien budynku stojącego niedaleko stoczniowej bramy.
W Gdyni władze zagroziły stoczniowcom szturmem oddziałów pancernych. Strajkujący opuszczają stocznię.
17 grudnia jak co dzień robotnicy przybyli do pracy. Na dworcu SKM oczekiwały już na nich ciężkie wojska. Padły pierwsze strzały ostrzegawcze, następne już w tłum. Ludzie zaczynają krzyczeć.
Zginęło 18 osób. 75 zostało rannych.
Przeciw nieuzbrojonym, chcącym wrócić do pracy wysłano czołgi, niezwykłą ilość milicji i wojska