Borzechów, 27.10.87r.
Droga Elżbieto!
Świadomość tego, że jesteś tak daleko, coraz bardziej mnie zasmuca. Minęły już dwa miesiące, a ja wciąż nie potrafię przejść obojętnie obok miejsc, w których przecież tak często bywaliśmy: staw, ogród, który właściwie nas połączył, park, a nawet kort tenisowy. Wszystkie te miejsca przypominają mi Ciebie, Twoją wesołą twarz, uśmiech, który rozbrzmiewał wokół. Bez niego jakoś tu inaczej. Zawsze wydawało mi się, że Borzechów to piękne miasteczko, lecz jednak po Twoim wyjeździe jakoś stracił swoją urodę. Wszystko, co dzieje się teraz, jakby mnie nie dotyczyło. Nie da się ukryć, że wiele wniosłaś swoją osobą. Jednym słowem - brakuje mi Ciebie bardzo! Tęsknie niemiłosiernie! Bardzo bym chciał, aby wakacje z Tobą nigdy się nie kończyły. Chciałbym znów patrzeć w Twoje przyjazne oczy, czuć dotyk Twych drobnych dłoni na mojej ręce, delektować się zapachem wiatru w Twych miękkich, konopnych włosach.
Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nigdy nie byłem w stanie wyrazić moich uczuć. Raczej tego nie chciałem. Nie pomyślałbym nawet, ze mógłbym opisać Cię w taki sposób. Och! Co Ty ze mną zrobiłaś dziewczyno! Na szczęście, ze zmiany jestem bardzo zadowolony. To Ty sprawiłaś, że stałem się innym, lepszym człowiekiem. Gruby i Czarny zauważyli zmianę między Jurkiem sprzed i po wakacjach. Mówią, że kiedyś byłem jakby przytłumiony, wszystko było mi obojętne. Teraz podobno jestem żywszy, weselszy. Mnie wydaje się raczej na odwrót. Wcale nie czuję się taki, jakim mnie opisują. Ale oni ciągle powtarzają mi: „Jurek Jurek! Co miłość robi z człowieka, co?” Wtedy uśmiechają się, jakby złośliwie, a ja powtarzam sobie w myśli, że co oni mogą wiedzieć o takich sprawach...
Pamiętasz, jak miesiąc temu pisałem, że mama wróciła i wszystko było inaczej? Teraz się dużo zmieniło. Mama coraz częściej rozmawia z tatą. Prawie nie muszę zachowywać się tak, jakby nic się nie stało, podtrzymywać rozmowy, proponować wspólne wyjścia do kina. Nie ma już między nimi takiej przepaści, czy... nie wiem jak to nazwać. Czuję się coraz swobodniej w obecności rodziców, a nie tylko mamy, albo taty. Być może nie rozumiesz, nigdy nie znalazłaś się w mojej sytuacji, ale ja właśnie tak czuję. Jestem szczerze przekonany, że w naszym domu będzie coraz lepiej.
W szkole już jestem zaaklimatyzowany. Poznaję coraz więcej nowych ludzi. Kiedyś nie miałem na to ochoty. Teraz jakoś to tak samo wychodzi. Oczywiście, trzeba się więcej uczyć. To nie to, co podstawówka. Zauważyłem, że teraz coraz mniej czasu spędzam z dawną paczką znajomych. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co nas czeka. Nie wiedziałem jednak, że przyszedł czas na tak wielkie zmiany. Nie byłem do tego przygotowany. To wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
Ciekawe co tam u Ciebie? Nie pytam jak w szkole, ale jak rośnie Twój braciszek, jak czują się rodzice i czy wszystko u Was w porządku? Pozdrów ode mnie bliskich. Dziękuję Ci za Twój ostatni list. Podtrzymał mnie na duchu, dodał siły. Dziękuję Ci za Twoje słowa, za ciepło, jakim mnie darzysz. Pozdrawiam Cię serdecznie. Trzymaj się. Pamiętaj, ze jestem z Tobą myślą no i... sercem!
Jurek
P.S. Masz pozdrowienia od Zbyszka, Grubego, Adama, Irki i moich rodziców.