Niełatwo jest oceniać przeszłość, jeśli nie żyło się w czasach, kiedy dane wydarzenie miało miejsce. Szczególnie trudnym staje się ferowanie wyroków dotyczących zachowania Polaków w okresie II wojny światowej. Jednak dzięki temu, że przeczytałam ostatnio fascynującą książkę Aleksandra Kamińskiego p.t. „Kamienie na szaniec”, mogę teraz przelać na papier moje przemyślenia związane z Akcją pod Arsenałem. Uważam, że była ona zwycięstwem, zwłaszcza moralnym.
Trudno zaprzeczyć, iż dowiodła, że w życiu bardzo ważna jest wiara w siebie. Alek, Rudy, Zośka i ich koledzy pokazują, co to znaczy być naprawdę odważnym człowiekiem. Potrafią przełamać lęk w sobie, walczą z gestapowcami. Wiedzą, że mogą zginąć, ale nie poddają się. Janek Roman nie wyjawia nazwisk znajomych, choć wróg go strasznie katuje. Pokazuje, że stać go na poświęcenie.
Następnym argumentem jest to, iż Akcja pod Arsenałem pokazuje, jak w trudnych chwilach powinni zachowywać się przyjaciele. Rudy bardzo się cieszy, że gdy umiera, to nie jest w rękach niemieckich oprawców, ale wśród kolegów, którzy go ocalili. Przy rannym Alku cały czas przebywa Zośka. Dzięki tym wydarzeniom młodzi ludzie stają się ze sobą jeszcze bardziej zżyci, wiedzą że mogą na sobie polegać, nawet gdy są w beznadziejnej sytuacji.
Z całą pewnością wieść o wydarzeniach pod Arsenałem rozeszła się po całej Warszawie. Jestem pewna, że zwłaszcza młodzież mogła wzorować się na swych rówieśnikach walczących z Niemcami. Uwierzyli, że są w stanie ocalić swój kraj. W organizacjach podziemnych zaczęło działać więcej osób.
Nie należy zapominać, że udało się nam, Polakom rozstrzelać kilku gestapowców. Komuś może wydawać się, iż to mało, ale nie należy zapominać, że organizatory akcji byli szlachetni i zabijali tylko wtedy, gdy nie było innego rozsądnego wyboru.
Przytoczone argumenty wystarczają, by stwierdzić, że Akcja pod Arsenałem była zwycięstwem. Sądzę, że osoby, które w niej uczestniczyły są wielkimi bohaterami. Rudego, Zośkę i Alka cechowała prawdziwa odwaga, której można im tylko pozazdrościć.