29 lipca 2005r
Letnie wakacje... Ten dzień miał być podobny do poprzednich. Niesamowity upał, temperatura już od kilku dni sięga powyżej 30oC...
Postanowiłem dzisiaj nie wychodzić z domu. Tylko co robić, żeby się nie zanudzić? Trochę od niechcenia włączyłem telewizor. Akurat nadawali transmisję z Mistrzostw Świata w Montrealu. Do występu szykowała się Otylia Jędrzejczak. Zacząłem się zastanawiać, czy właściwie ta pływaczka ma szanse na złoto. Miała przecież bardzo mocne rywalki. Z zaciekawieniem zacząłem oglądać mistrzostwa. Już po kilku minutach okazało się, że Polka została mistrzynią w stylu motylkowym na 200 metrów i ustanowiła nowy rekord świata na tym dystansie.
Poczułem przyjemny dreszczyk emocji. W końcu Polacy mają złoto!
Podniosła atmosfera udzieliła się wszystkim: komentatorom, kibicom, no i oczywiście mi także.
....Właśnie Otylia staje na najwyższym podium. To musi być dla niej niesamowite uczucie. Patrzy jak na maszt wyciągana jest nasza, biało-czerwona flaga. Chyba jej serce musi walić, bo moje mało co nie wyskoczy z klatki piersiowej. Biało-czerwona flaga wśród innych flag zawsze wywołuje wzruszenie i radość...
I tak jak Otylii, pierwsze dźwięki Mazurka Dąbrowskiego, wywołują u mnie dumę i wzruszenie. Słowa „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my .żyjemy” brzmią jak przysięga, powodują szybsze bicie serca. Każdy kto czuję się prawdziwym Polakiem wie jaką rolę odegrał hymn w trudnych momentach dziejowych naszego narodu. Słowa Mazurka Dąbrowskiego przypominają mi, że jestem spadkobiercą tych wszystkich Polaków którzy walczyli o wolność i niepodległość...
To przyjemne uczucie, gdy w świat idzie wiadomość, że Polacy znowu zwyciężyli!