profil

Hanna Krall "Zdążyć przed Panem Bogiem" - streszczenie

Ostatnia aktualizacja: 2021-12-07
poleca 85% 537 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Urodzona w 1937 roku w Warszawie Hanna Krall jest dziennikarka, reporterką, absolwentką wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Pracowała w "Życiu Warszawy" oraz "Polityce", w latach 1966-69 przebywała w ZSRR jako korespondentka. Między innymi jest autorką reportaży z ZSRR: "Na wschód od Arabatu" (1972), "Syberia, kraj możliwości" (1978); zbiorów: "Sześć odcieni bieli "(1978), "Hipnoza" (1989). Jednak najważniejszym i najgłośniejszym osiągnięciem literackim Hanny Krall jest niewątpliwie wydana w roku 1977 książka "Zdążyć przed Panem Bogiem ", stanowiąca zapis rozmowy, którą autorka przeprowadziła z Markiem Edelmanem, ostatnim żyjącym przywódcą powstania w żydowskim getcie warszawskim, obecnie wybitnym lekarzem kardiochirurgiem.

GATUNEK LITERACKI – PROBLEMY Z ZASZEREGOWANIEM KSIĄŻKI


"Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall może sprawiać pewne kłopoty z klasyfikacją gatunkową. Na pewno mamy tu do czynienia z prozą reportażową, ale trzeba pamiętać, że Hann Krall tworzy swoisty typ reportażu, na który składa się monolog bohatera, czasem dialogi, prawie całkowitej likwidacji zaś uległ komentarz odautorski.

CZAS I MIEJSCE AKCJI


Akcja książki rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Płaszczyzna pierwsza to wydarzenia ściśle związane z wybuchem powstania w getcie żydowskim w Warszawie, ramy czasowe są tu oczywiste: powstanie wybuchło 19 kwietnia 1943 roku. Pierwsza faza powstania to walki uliczne (19 – 24 kwietnia), druga to walki w domach i bunkrach i wreszcie trzecia, ostatnia – walki drobnych grup w ruinach getta. Jednak retrospekcje Edelmana sięgają dalej, ważne są przede wszystkim wydarzenia z transportowaniem Żydów na Umschlagplatz, a stamtąd do Treblinki. Była to hitlerowska akcja mająca na celu eksterminację narodu żydowskiego, zaczęta 22 lipca 1942 roku. Druga płaszczyznę książki wyznaczają wydarzenia współczesne – praca Marka Edelmana jako kardiochirurga i związane z tym przemyślenia i refleksje bohatera.

ZNACZENIE TYTUŁU


Tytuł książki jest symboliczny. Sam bohater główny książki, Marek Edelman, powiedział: "Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył". Zdaniem każdego lekarza jest więc ubiec odbierającego ludziom życie Pana Boga. Zdążyć przed Panem Bogiem to tyle samo, co w pewien sposób oszukać go, a wtedy można dać pacjentowi jakąś szansę, przedłużyć jego istnienie.

STRESZCZENIE


Początek książki to pierwszy wywiad z Edelmanem na temat powstania w getcie – jego wybuchu. Edelman charakteryzuje Anielewicza, swojego kolegę i jednocześnie komendanta powstania, a także wspomina o jego śmierci – zbiorowym samobójstwie 80 Żydów 8 maja 1943 roku, na które zdecydowały się osoby związane ze sztabem powstańczym w obliczu nieuniknionej klęski. Edelman wraca też do 1942 roku, kiedy to – jako pracownik szpitala w getcie – był świadkiem wywiezienia do Treblinki czterystu tysięcy Żydów, którzy zostali tam wymordowani. To wstrząsające przeżycie kilkakrotnie powraca w jego wspomnieniach. Mimo powoływania się na tragiczne fakty, Edelman opowiada o nich w sposób niezwykły,
zwraca uwagę na drobiazgi, które odbierają im światłość. Ten wywiad z Edelmanem został przyjęty z oburzeniem. Zarzucono mu, że wszystko odarł z wielkości, że pozbawił Anielewicza cech bohatera. Mimo tego Edelman przedstawił fakty w najbardziej autentyczny sposób, wysuwając na plan pierwszy przyczynę wybuchu powstania, poniżenie i głód, które panowały w getcie.

Dalsza część reportażu przedstawia pracę Edelmana jako lekarza – już po wojnie. Edelman znów usuwa się w cień, opisując przede wszystkim operacje na sercu dokonane przez słynnego Profesora, chirurga. Jego rolą było zachęcanie Profesora do podjęcia ryzykownych operacji, ponieważ uważał, że w każdym wypadku trzeba walczyć ze śmiercią, nawet narażając się na niepowodzenie. Jako podstawę tej upartej walki o życie każdego pacjenta Edelman ukazuje swoją bezradność z czasów wojennych – wtedy nie mógł nic zrobić, będąc świadkiem poniżenia i śmierci. Tę bezradność uważa za przyczynę powstania, które miało udowodnić, że nawet w sytuacji nieuniknionej klęski można przynajmniej wyrazić wobec niej sprzeciw. Edelman mówi też o przebiegu powstania, o niektórych jego epizodach, oddaje atmosferę wobec zbliżającej się klęski, opisuje poczucie osaczenia w chwili, gdy Niemcy zaczęli wzniecać pożary w getcie. Przedstawia także determinację bardzo słabo uzbrojonych obrońców getta, rozpacz grupy Anielewicza, decydującej się na samobójstwo i swoją własną bezradność, gdy musiał wydawać rozkazy zgłaszającym się do niego osobom, nie mając cech przywódcy. Edelman ze swoją grupą opuścił ruiny getta 10 maja 1943 roku dzięki pomocy członków Polskiej Partii Robotniczej i Armii Krajowej, która dostarczała powstańcom broń. Krall wspomina kilka osób należących do Armii Krajowej, które pomagały Żydom – dawały im schronienie w swoich domach, organizowały ucieczki, kontaktowały z dowództwem AK. Byli to m. in.: "Wacław – mecenas Woliński, Heniek "Słoniarz" Grabowski, "Szyna" – docent Zbigniew Lewandowski. Pomoc udzielaną przez nich Żydom traktuje się jako rzecz naturalna i oczywistą.

Porządkując fakty, dając zwięzły rys historyczny wydarzeń, do których odwoływał się Edelman, Krall na samym końcu raz jeszcze nawiązuje do pracy Edelmana – lekarza, która jako ratowanie życia ma być przeciwwagą dla zbrodni.

PODSUMOWANIE


"Zdążyć przed Panem Bogiem" to zapis rozmowy Hanny Krall z Markiem Edelmanem, ostatnim żyjącym przywódcą powstania w warszawskim getcie, po wojnie wybitnym lekarzem kardiochirurgiem. Powstanie żydowskie rozpoczęło się 17 kwietnia 1943 roku i stanowiło jeden z najtragiczniejszych epizodów okupacji hitlerowskiej w Polsce. Bojownicy, w liczbie około 200, nie mieli bynajmniej zamiaru pokonania Niemców, było to praktycznie i teoretycznie nierealne. Hitlerowcy byli wielokrotnie liczniejsi i o wiele lepiej uzbrojeni, musieli więc zwyciężyć. Żydowscy powstańcy, którzy należeli do Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego, pragnęli jedynie pokazać światu, że można umierać z godnością, można samemu wybrać sobie rodzaj i moment śmierci:
"ważne było przecież, że się strzela. To trzeba było pokazać. Nie Niemcom(...) . Temu innemu światu(...).
Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem. No to żeśmy strzelali" mówi Edelman o dodaje: "Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż be broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie (...). Chodziło przecież o to, żeby nie dać zarżnąć, kiedy po nas szli".

Powstańcy musieli zginąć, to było dla nich oczywiste. Fakt wybuchu powstania w kwietniu 1943 roku stanowił zaprzeczenie obiegowego wizerunku Żyda – bezbronnego człowieka, bez oporu idącego na śmierć i biernie pozwalającego hitlerowcom na znęcanie się nad nim. Ten stereotyp najlepiej charakteryzuje sam Edelman, opowiadając o wydarzeniu z czasów okupacji, którego był świadkiem. Dwóch niemieckich oficerów dla zabawy postawiło starego Żyda na beczce i po kawałeczku, wśród śmiechu i docinków licznych gapiów, krawieckimi nożycami obcinali mu brodę. Żyd spokojnie, nie protestował. Niemcy byli absolutnie bezkarni. Ginący powstańcy żydowscy czuli się wreszcie wolni, umierali godnie, z karabinem w dłoni.

Zwięzłość, oszczędność i pozbawiona jakiegokolwiek koloryzowania relacja Marka Edelmana sprawia, że "Zdążyć przed Panem Bogiem", jest książką naprawdę wstrząsającą. Jej ukazaniu towarzyszyły liczne kontrowersje, pojawiły się nawet głosy sprzeciwu. Edelman jest w swej relacji szczery, czasem nawet szokująco szczery. Demitologizuje historię, mówi o dwustu powstańcach, a nie, jak przyjęło się zgodnie z " tradycją " zrywów niepodległościowych, o ponad czterystu, odbrązawia siebie i innych przywódców. Podaje zatajone przez lata fakty, mówi na przykład o tym, że przywódcą powstania. Berek Anielewicz, w młodości farbował na czerwono nadpsutym rybom skrzela, aby jego matka mogła sprzedawać je jako świeże. W innym miejscu książki wspomina, że Anielewicz został głównodowodzącym powstaniem nie ze względu na jakieś wybitne zdolności przywódcze, ale dlatego, że bardzo tego chciał, gdyż był po prostu dziecinnie ambitny. Edelman demitologizuje również ludzką śmierć. Życie ludzkie było warte mniej od amunicji; kiedy młoda, śliczna dziewczyna popełniła samobójstwo, fakt ten zostaje skomentowany następująco: "Siedem razy strzelałą do siebie, zanim trafiła, duża dziewczyna z brzoskwiniową cerą, ale zmarnowała nam sześć naboi". W książce Hanny Krall śmierć spotkać można wszędzie. Ginie się jednak nie tylko w czasie walki, "na polu chwały ", oprócz powstańców ginie również czterysta tysięcy Żydów zagazowanych i spalonych w Treblince, ludzie w getcie umierają z głodu, lekarki podają cyjanek dzieciom, pielęgniarka dusi nowo narodzone niemowlę, wszystko po to, aby nie oddać dzieci żywcem w ręce hitlerowców.

Relacja Marka Edelmana z powstania w getcie żydowskim stanowi jedynie część książki. Na jej drugą część składają się opisy powojennych losów Edelmana, już jako kardiochirurga. Będąc lekarzem, ratuje życie chorym, bezbronnym ludziom. Zna cenę śmierci, poznał ją w getcie, dzięki temu wie, jak wiele warte jest ludzkie życie.

Tytuł książki Hanny Krall jest symboliczny. Edelman: "Pan Bóg już chce zgasić świeczkę...." Lekarz chce ubiec Pana Boga. Jeżeli uda się Go oszukać, pacjent będzie mógł pożyć trochę dłużej.

"Zdążyć przed Panem Bogiem "należy odczytywać jako protest przeciwko ludobójstwu i uzmysłowienie wagi każdego ludzkiego istnienia. Wspaniałym przykładem jest sam Edelman, który poznał śmierć bardzo dobrze, ocierając się o nią wielokrotnie każdego dnia. Poznał tym samym wartość życia. Po wojnie został kardiochirurgiem, zajął się więc ratowanie ludzkiego życia.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut

Ciekawostki ze świata
Teksty kultury