CZY LEKTURA SZKOLNA MUSI BYĆ KOSZMAREM DLA UCZNIA? - rozprawka.
Twierdzę z całym przekonaniem, że lektura szkolna wcale nie musi być zmorą dla nas, uczniów. Zależy to od nastawienia młodego czytelnika. Wiem, że wielu uczniów stroni od lektury, traktując ją jako zło konieczne. Oczywiście - o wiele łatwiej i wygodniej jest oglądać program telewizyjny: tu nie jest potrzebny wysiłek wyobraźni, wystarczy patrzeć.
Uważam - może trochę przekornie - że wśród lektur szkolnych jest wiele ciekawych książek. Lubię czytać i dlatego żadna z nich nie była nigdy dla mnie zmorą. Postaram się to udowodnić na przykładach z klas wcześniejszych.
Czytanie książek może być miłą rozrywką. Niewątpliwie było nią czytanie komedii Aleksandra Fredry pod tytułem „Zemsta”. Bawiły mnie przechwałki Papkina, śmieszyło do łez dyktowanie listu Dyndalskiemu przez Cześnika. Piszący umieścił niefortunnie powtarzane przez swego pana „Mocium panie”. Śmiałam się z kłótni i straszliwego zacietrzewienia Cześnika i Rejenta. Sprawa śmieszyła tym bardziej, że dotyczyła naprawy muru granicznego. Ubawiły mnie liczne sytuacje spowodowane nieporozumieniem. Na przykład - gdy Wacław i Klara chcą poprosić Podstolinę o wstawiennictwo u Cześnika, a tymczasem wdowa rozpoznaje w Rejentowicza swego dawnego ukochanego. Rozśmieszają nas także powiedzonka impulsywnego Cześnika i pozornie flegmatycznego Rejenta.
Twierdzę, że czytanie lektury - nie tylko typu komediowego - jest miłą rozrywką. Każda książka wnosi w moje życie coś nowego! Jestem przekonana, że lektura poszerza moje horyzonty i pogłębia wiedzę z różnych dziedzin.
Taką lekturą była książka Henryka Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy” - przepiękna lekcja geografii Afryki. Wędrowałam razem ze Stasiem i Nel po piaskach Sahary, wśród tropikalnych lasów, po sawannie, poznałam świat roślinny i faunę kontynentu afrykańskiego. Książka ta była nie tylko pasjonującą opowieścią o przygodach porwanych dzieci, ale stała się na pewno - nie tylko dla mnie - lekcją odwagi i bohaterstwa. Myślę, że nie trzeba zostać porwanym w dalekiej Afryce, by mieć odwagę świadczyć o swojej ojczyźnie, bronić słabszych, opiekować się młodszymi, mówić prawdę i dzielić się wszystkim .
Natomiast w „Krzyżakach” pozwolił mi Sienkiewicz przenieść się do piętnastowiecznej Polski. Mogłam śledzić losy kraju i jego władcy, oczyma wyobraźni zobaczyć średniowieczną Polskę. Pozwolił mi to niewątpliwie na poszerzenie wiedzy z historii .
Czytając „Marcina Kozerę” miałam okazję zajrzeć w głąb swojego serca i zapytać o mój stosunek do ojczyzny. Podobnie było w przypadku bardzo pięknej lektury „Kamienie na szaniec”, uważanej przez niektórych za trudną. Mam żywo w pamięci obraz trzech wspaniałych chłopców - pełnych radości, uczynnych, koleżeńskich, wesołych, którzy bez wahania - w chwili wybuchu wojny - oddają się z całym zaangażowaniem służbie ojczyźnie.
Twierdzę z całym przekonaniem, że książka poszerza wyobraźnię człowieka . Zdecydowanie wolę książkę niż film .W swojej wyobraźni kształtuję obraz bohatera literackiego oraz miejsc, w których on występuje. Natomiast - oglądając adaptację filmową jakiejś lektury, jestem skazana na wizję reżysera. Na przykład noszę w swojej wyobraźni obraz Anielki, bohaterki powieści Prusa. Jestem pewna, że była trzynastoletnią, piękną dziewczynką, o ciemnych włosach i
piwnych oczach, wesołą, pogodną... Taki portret nakreślił mi autor. Nie chciałabym, aby ktokolwiek popsuł mi ten obraz! Mam też swoją wizję Soplicowa i osób, które gościł Sędzia. Współczuję Jackowi Soplicy, widzę oczami wyobraźni jego wspaniałą postać. Był on szlachcicem o bujnej przeszłości, ale również człowiekiem o gorącym sercu. Szczerze i z wzajemnością kochał Ewę. Nie dane mu było jednak jej poślubienie.
Nie sposób pominąć w tej pracy książek pani Musierowiczowej! Wchodzą w skład lektury szkolnej. Bohaterami są nasi rówieśnicy, którzy często muszą rozwiązywać trudne sprawy, ich udziałem stają się problemy, które często my - młodzież - przeżywamy. Na przykład „Kłamczucha” ukazuje przeżycia dziewczyny zakochanej w chłopcu. Bohaterka jest prawie w moim wieku i to pozwala mi utożsamić się z nią oraz zastanowić, jak postąpiłabym na jej miejscu.
Książki tej autorki „zaludniają” moi rówieśnicy, przeżywają podobne problemy i dlatego są mi takie bliskie.
Książkę uważam za swojego przyjaciela. Sięgam po nią w chwilach radosnych i smutnych, gdy tylko pozwala mi na to czas. Dzięki niej - podobno nudnej lekturze szkolnej? - kształtuję swoją osobowość. Książka pozwala mi bardzo często odpowiedzieć na trudne pytania, które niesie życie.
Jak sięgam pamięcią, czytanie każdej lektury stanowiło dla mnie pewne przeżycie - zawsze w sensie pozytywnym. W dużej mierze zawdzięczam to mojej mamie, która umiała mnie zainteresować książką i zachęcić do czytania. Dzięki niej odkryłam nieznany świat lektur szkolnych.
Kończąc moja pracę, pragnę jeszcze raz mocno podkreślić, że lektura szkolna wcale nie musi być koszmarem. Wystarczy tylko ufnie po nią wyciągnąć rękę, a potem - przenieść się w inny, może ciekawszy i lepszy świat!