Postawmy sobie pytanie: czy Stasia Bozowska wygrała czy przegrała? Żyła według haseł pozytywistycznych. Chciała wyrwać ludzi z ciemnoty, pomóc im. Poświęciła życie, lecz czy udało jej się zrealizować idee pozytywistów?
Po pierwsze, swoje poświęcenie przypłaciła chorobą, cierpieniem, a w końcu śmiercią. Umarła w kwiecie wieku, mając dwadzieścia lat. Gdyby Stasia nie katowała się tak pracą to być może pożyłaby dłużej.
Wyjechała do wsi zapomnianej przez ludzi, wobec tego wszyscy dawni znajomi o niej zapomnieli. Zerwała wszystkie kontakty, odrzuciła nawet oświadczyny Pawła. Stała się wygnańcem z wyboru.
Jej marzeniem były studia medyczne w Paryżu. Tymczasem wyjechała do zapuszczonej wsi by tam kształtować ludzi. Dlatego zrezygnowała z wyższego wykształcenia.
Mimo to była wzorem do naśladowania dla mieszkańców wsi. Dawała im przykład jak żyć, jak pomagać sobie nawzajem. Próbowała, choć trochę zmienić ich mentalność.
Po drugie, we wsi pozostaną po niej pozytywne wspomnienia. Ludzie poważnie odczują jej śmierć. To ona ich kształciła, ona pokazywała im, że można lepiej żyć.
Ludzie ją szanowali. Żyła w atmosferze życzliwości i wzajemnej pomocy, tolerancji. Pomimo tego, że była ‘obcą’ z miasta, szybko zyskała zaufanie mieszkańców wsi.
By może niektórym ludziom może się zdawać, że Stasia przegrała. Umarła w młodym wieku, nie poszła na studia, nie ożeniła się. Ja natomiast wierzę, że naprawdę udało je się, że wygrała. Zyskała szacunek i zaufanie ludzi, zostanie po niej wyraźny ślad we wsi. Była dla nich wzorem. Na pewno znajdzie się człowiek we wsi, który zacznie kontynuować jej dzieło. Wtedy jej poświęcenie nie pójdzie na marne.