Wtorek, 16 stycznia 1873 roku.
Dzisiejszy dzień, był dniem tajemniczym. Zjawiłem się w Panamie i dowiedziałem się, że w Aspinwall(miejscowości leżącej w pobliżu Panamy), poszukują latarnika. Pomyślałem sobie wtedy, że to przeznaczenie. "To dlatego los tułał mną po całym świecie, wykorzystując do tego żywioły". Postanowiłem, że wybiorę się do Aspinwall i porozmawiam z niejakim Konsulem Falcombridge'm. Gdzieś pod skórą, czułem się strasznie spięty, ale miałem nadzieję, że jednak mi się uda. Pełen obaw stnąłem twarzą w twarz z Falcombridg'em. Wydał mi się bardzo wymagający i surowy. Jego pierwsze słowa brzmiały:-skąd jesteście? Odpowiedziałem mu, że jestem wędrowcem, nie mogącym znaleźć sobie miejsca na ziemi i że bardzo chciałbym tu pozostać. Musiałem go trochę namawiać- ale jest dobrym człowiekiem i zgodził się! Zaraz potem, podpłynąłem łodzią ze strażnikiem Johnsem na skalistą wyspę. Nadal uważam, ze latarnik jest niemal więźniem, oprócz niedzieli nie może opuszczać wysepki. Jestem świadom tego, że będę tutaj samotny jak palec. Tylko łódź, będzie mi przywozić zapasy żywności i świeżą wodę. Moim obowiążkiem będzie wywieszać różnokolorowe flagi, według wskazówek barometra, wieczorem zapalać latarnię- nad ranem zgaszać. Oczywiście po moich przejściach, powinna to być dla mnie bułka z masłem ale mam już siedemdziesiąt lat i chcąc wejść i zejśc po schodach będę musiał pokonać ich, aż czterysta. Są one wyjątkowo strome i wysokie , trudne do przebycia. Tyle znalazłem wad tej sytuacji. Mimo to...nadal chcę tu zostać!Od pierwszej chwili zakochałem się w tym miejscu. Pod wieczór, robi się tu naprawdę pięknie. Ogromne różowo- niebiekie niebo, bezkresowe morze i ja w samym centrum. Chcę tu zostać do konca. Oczywiście chciałbym jeszcze kiedys zobaczyć moją ojczyznę- piękną Polskę, wątpie jednak w to, że kiedyś tak się stanie. Dlatego chcę, zeby to tu był kres mej odwiecznej węrówki,mojego tułania, moich porażek.
Idę zapalić świato w latarni. Ciekawe co mi przyniesie nowy dzień...?