Wywiad z Ernestem Hemingwayem (14 stycznia 1958r.)
Naszym dzisiejszym gościem jest pan Ernest Hemingway – wyśmienity pisarz, barwny podróżnik, wybitny nowelista, dzielny żołnierz i autor wspaniałych słów: „Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.” O życiu i twórczości rozmawia Josh Clinton.
Clinton: Najpierw chciałbym pana serdecznie powitać i gorąco podziękować za zgodzenie się wzięcia udziału w wywiadzie dla naszej gazety.
Hemingway: Witam wszystkich czytelników! Jest mi niezmiernie miło, że mogę wziąć udział w wywiadzie.
Clinton: Jest pan bardzo barwną postacią. Na wstępie proszę o powiedzenie nam gdzie pan się urodził i jak mniej więcej przeminęły pana młodzieńcze lata.
Hemingway: Urodziłem się 21 lipca 1899r. w Ameryce w Oak Park (w stanie Illinois) mieszkałem i uczyłem się również tam oraz zdobyłem średnie wykształcenie. Już od najmłodszych lat marzyłem aby zostać dziennikarzem lub pisarzem. Lecz moje plany zostały lekko pokrzyżowane albowiem w roku 1918 wyruszyłem na front włoski gdzie przenosząc rannego towarzysza sam zostałem zraniony.
Clinton: Jak objawiały się pańskie marzenia o pozostaniu pisarzem?
Hemingway: Ahh.. Dobrze pamiętam czasy, kiedy jako chłopiec byłem redaktorem szkolnej gazetki publikując w niej swoje pierwsze amatorskie reportaże i wiersze. Dziś kiedy to wspominam chce mi się śmiać… Były to naprawdę bardzo proste teksty.
Clinton: A co pan robił po opuszczeniu szkoły? Pana życie kierowało się w stronę literacką?
Hemingway: Tak. Wkrótce po skończeniu szkoły zostałem dziennikarzem gazety ‘Star’. W latach 20. byłem członkiem Awangardy Literackiej. Jestem człowiekiem, który nie poddaje się i stale starałem się rozwijać w tym kierunku.
Clinton: Jest pan również podróżnikiem. Pamięta pan swoje pierwsze wyprawy?
Hemingway: Tak. W 1920 roku wróciłem z Włoch do Ameryki i zostałem korespondentem zagranicznym. Wyjechałem więc z powrotem do Europy do Paryża gdzie uczestniczyłem tam też w życiu cyganerii artystycznej. Następnie w 1928r. osiadłem w Key West na Florydzie i wiodłem spokojne życie.
Clinton: Zboczył więc pan do dziennikarstwa. A co z twórczością literacką?
Hemingway: Dziennikarstwo stale towarzyszyło mi w życiu. W międzyczasie jednak też pisałem. Na przykład w roku 1940 jako korespondent w Hiszpanii gdzie byłem również uczestnikiem wojny domowej walcząc po stronie republikanów napisałem powieść „Komu bije dzwon?” dzięki której zyskałem popularność wśród fanów książek.
Clinton: Widać, że prowadzi pan bardzo barwne życie. Co jeszcze jest ważnym elementem w pana żywocie?
Hemingway: Sport! Jestem wielkim fanem baseballu i footballu. Szkoda tylko, że kiedy biorę się za kopanie piłki czy też chwytam kij baseball’owy od razu łamię sobie nogę, albo wybijam zęba.. Ahh.. Taki już ze mnie niezdara.
Clinton: Trzeba jednak przyznać, że ze wszystkich ciężkich sytuacji wychodzi pan cało! Powiem, że kiedyś czytałem w pewnej gazecie, że znaleziono w pana ciele 237 odłamków stali po wybuchu granatu na froncie austriackim. Niesamowite jest, że pan to przeżył.
Hemingway: Tak to fakt. Mam takie właśnie szczęście (śmiech).
Clinton: Robi pan coś zupełnie zwariowanego?
Hemingway: Oczywiście! Hoduję krasulę by moje 40 kotów miało codziennie świeże mleko.
Clinton: Niewiarygodne! Czy wydał pan swoją autobiografię?
Hemingway: Moje dzieła są autobiograficzne. Najbardziej jestem dumny z „Starego człowieka i morza.” Ja tak jak i bohater nigdy nie poddałem się życiu i uparcie dążyłem do celu. Twardo stąpam po ziemi. Sam o sobie myślę, że jestem odważny. Bo kto w końcu odważyłby się wziąć udział w tak wielu niebezpiecznych wyprawach, wojnach i bitwach?
Clinton: To prawda. Bez wątpienia należy to panu przyznać. Co pan czuł gdy w 1954 roku otrzymał pan Nagrodę Nobla?
Hemingway: Byłem rozrywany od wewnątrz przez radość. Pracowałem wiele lat by w końcu otrzymać zapłatę za moją twórczość. Nie jestem chciwy i pazerny, ale przyznam, że całe życie marzyła mi się taka nagroda. Kiedy ją odbierałem czułem wspaniałą satysfakcję. Moja praca opłaciła się!
Clinton: Zbliżamy się do końca rozmowy. Co może pan radzić naszym czytelnikom? Czy jest coś co chce pan im przekazać na przyszłość?
Hemingway: O tak! Wszystkim radzę by nigdy nie poddawali się. Uważam, że zawsze należy walczyć nawet wtedy gdy wszystko wokół mówi nam, że jesteśmy przegrańcami. Każdy człowiek powinien jak najlepiej przeżyć swoje życie i czerpać z niego tyle ile tylko nam może dać! Nawet załamania nerwowe i depresje mijają, a po nich mamy jeszcze więcej chęci do życia. Sam miałem ciężkie chwile w swoim życiu, które przyznam, że nawet skłaniały mnie do odebrania sobie życia więc wiem co mówię. Człowiek nie jest stworzony do klęski…
Clinton: Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Hemingway: Ja także dziękuję za zaszczyt rozmawiania z panem.