To było 2 lata temu. Siedziałam na plaży i patrzyłam na jaskro pomarańczowe słońce odbijające się w tafli błękitnej wody. Wakacje… niby powinnam się cieszyć, ale jak? Ni do kogo się odezwać, ni z kim pospacerować. Rodzice to nie to samo. W domu zostawiłam znajomych, którzy na pewno świetnie się bawią a ja siedzę tu i tępo patrzę się w słońce.
Gdy tak siedziałam sama o moim jedynym ciekawym zajęciem było obserwowanie spacerujących brzegiem morza par, czy małych dzieci zbierających muszelki wyrzucone przez fale na brzeg. Mój wzrok przykuła siedząca w pobliżu mnie dziewczyna w niebieskiej, zwiewnej sukience i wielkim słomianym kapeluszu, który leżał w pobliżu jej. Posiadała iskrzące się szafirowe oczy i długie blond włosy, które dodawały jej urody. Odwróciłam wzrok i zapatrzyłam się na czerwone już słońce chowające się za horyzontem. Spojrzałam jeszcze raz w tamto miejsce, lecz ujrzałam tylko leżący słomiany kapelusz. Wstałam, otrzepałam się z piasku i podniosłam nakrycie głowy. Dziewczyny jednak nigdzie nie było. Nie zastanawiając się zbyt długo, odeszłam w stronę hotelu.
Na następny wieczór udałam się na plażę, mając nadzieję, że spotkam blond włosa właścicielkę kapelusza. Nie myliłam się, siedziała dokładnie w tym samym miejscu. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Twój kapelusz, zostawiłaś go tu wczoraj – niepewnie się odezwałam.
-Ach tak, już myślałam ,że go zgubiłam – radośnie odparła dziewczyna.
Biła od niej taka radosna aura, że od razu ją polubiłam.
– Jestem Karolina – dodała.
- Aśka – odparłam
Nie mówiłam za wiele, natomiast Karolina opowiadała o sobie z lekkością.
- Mieszkam tu od urodzenia, chociaż wolałabym mieszkać w górach. Lecz nie mogłabym tam przychodzić co wieczór i oglądać zachodów słońca, a to takie przyjemne. A ty?
- Ja?
- Tak, skąd jesteś?
- Ja jestem na wakacjach. – odparłam
- Zazdroszczę Ci – odpowiedziałam po chwili
- Czego? – zapytała.
- wszystkiego, te codzienne zachody słońca…
- E tam – machnęła ręką przerywając mi – nie ma, czego.
Nim się obejrzałyśmy, było już ciemno, wiec ruszyłyśmy w stronę mojego hotelu. Tam pożegnałyśmy się i odeszłam.
Pewnego sobotniego wieczoru siedziałyśmy na plaży
- Chodź idziemy – powiedziała nagle Karolina.
- Gdzie- zapytałam
- Zabawić się! – wykrzyknęła
- Ciszej, ale gdzie? – zapytałam jeszcze raz.
- Zobaczysz – odparła, po czym ruszyła w stronę miasteczka. Doszłyśmy do miejsca gdzie bawiło się i dużo ludzi. Wytańczyłyśmy się za wszystkie czasy. Karolina poznała mnie nawet, że swoimi znajomymi, z którymi miło spędzałam czas. Spotykałyśmy się we dwie, co wieczór, w ciągu tych dwóch tygodni dowiedziałyśmy się o sobie wręcz wszystkiego. Rozumiałyśmy się bez słów.
Lecz nadszedł taki dzień, w którym musiałam wyjechać, żegnałyśmy się bardzo długo. Siedziałam w aucie i machałam jej na pożegnanie. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i do tej pory się przyjaźnimy, bo przyjaźń to wspaniałą rzecz.