Na temat swojej rodziny każdy z nas mógłby mówić bez końca. Wiem o tym, sama uwielbiam opowiadać o swoich rodzicach, rodzeństwie, dziadkach. Rodzina jest dla mnie czymś ogromnie ważnym. Grupa osób, które kocham ponad wszystko. Słownik Współczesnego Języka Polskiego podaje, że „rodzina jest to wspólnota składająca się z małżonków i ich dzieci, także osób związanych z pokrewieństwem.
W każdej rodzinie są jednak małe problemy, konflikty między pokoleniami. Stosunki pomiędzy członkami rodziny są różne. Z biegiem czasu zmieniają się. Z własnego doświadczenia wiem, że czasem rodzice nie pozwalają mi wyjść na dyskotekę bądź zabraniają zbyt często spotykać się z przyjaciółmi, bo jak tłumaczą „w ogóle nie mam czasu na naukę”. Krzyczą na mnie, gdy za dużo czasu spędzam przy telewizorze bądź komputerze. Czasem mnie to denerwuje, choć wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej i najkorzystniej. Dlatego zainteresowało mnie jak mogło być w rodzinie, kiedy nie było jeszcze telewizji i komputerów, przecież nie mogło być idealnie. Rodzice musieli mieć jakiś powód żeby okrzyczeć dzieci, a dzieci żeby pogniewać się na rodziców. Gdy na lekcjach historii zaczęliśmy mówić o powstaniach na ziemiach polskich, zainteresował mnie los dzieci, które musiały przez to przechodzić. Czym się zajmowały, gdy ich rodzice walczyli o wolną Polskę? Jakie były stosunki między nimi a ich ojcami?
Znalazłam kogoś, kto pisał o stosunkach rodzinnych, politycznych i o problemach społecznych podczas powstania styczniowego. Stefan Żeromski, pisarz, który narodził się tuż po tych dramatycznych chwilach, jednak znał je dobrze z opowieści rodziców i krewnych. Cała jego rodzina ucierpiała podczas prób odzyskania niepodległości. Ojciec Stefana został na kilka miesięcy uwięziony za pomoc powstańcom. Stefan stracił swojego siostrzeńca, Gustawa. Te właśnie wydarzenia wpłynęły na zainteresowanie pisarza problemem narodowym. Był zbulwersowany obserwacjami nędzy ludzi na ziemiach świętokrzyskich, nędzy, której sam doświadczył. O bolesnych próbach odzyskania niepodległości napisał wiele utworów, które przeczytałam z nadzieją, iż tam znajdę odpowiedź na nurtujące mnie pytanie: „Czy stosunki rodzinne zobrazowane w utworach Stefana Żeromskiego znajdują odzwierciedlenie we współczesnej rzeczywistości?”
Odpowiedzi na postawione powyżej pytanie szukałam w takich dziełach jak: „Syzyfowe Prace” oraz w kilku z opowiadań na przykład: „Doktor Piotr”, „Siłaczka”, „Echa Leśne”, „Rozdziobią nas kruki, wrony…”itp. Poprzez porównanie stosunków rodzinnych we współczesnej rzeczywistości z tymi zobrazowanymi w dziełach naszego wieszcza, znajdę rozwiązanie do moich rozważań.
W utworach Żeromskiego jest wiele uczuć. Gdy zapoznawałam się z treścią jego dzieł, szczególną uwagę zwracając na stosunki rodzinne zauważyłam, że są one o wiele bardziej skomplikowane niż w rodzinach żyjących współcześnie. W tych burzliwych latach, rodzinom, a w szczególności opisanych przez pisarza zubożałym rodom szlacheckim było bardzo ciężko. Stosunki między pokoleniami były w każdym jego utworze inne ale główny problem się nie zmieniał, każdy oparty był na problemie narodowym.
Niektórzy musieli rezygnować z rodziny, by walczyć o wolną Polskę, tak też było w przypadku Szymona Winrycha, czyli Antoniego Boryckiego z opowiadania „Rozdziobią nas kruki, wrony…”, który prowadził powstańczą działalność. Najpierw musiał wyrzec się swojej rodziny, oddając siebie Polsce. Pragnął by na nowo zaistniała tak silna i niezależna jak kiedyś. Złożył jej w ofierze swoje życie, poświęcił jej całego siebie.
Przed podobnym wyborem stanęła Stanisława Bozowska, która mimo wszystko podjęła się pracy nauki dzieci z domów chłopskich. Wygrała swoją walkę o idee, którymi kierowała się od czasów studenckich. Uwierzyła w swój sukces i została tytułową siłaczką. Zmagając się z chorobą poniosła klęskę, jednak swoje życie przeżyła tak, że zasłużyła na laur zwycięzcy.
Z przypadkiem śmierci za ojczyznę w XXI wieku jeszcze się nie spotkałam. Może występuje w Iraku gdzie teraz trwa wojna, jednak nie u nas, nie w Polsce. Polska jest teraz wolnym, demokratycznym, samodzielnym państwem i nikt już nie musi ginąć w jej obronie, może nie jest najlepiej rozwiniętym gospodarczo krajem świata, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Kolejne rozważania poświęcam również jednemu z opowiadań. Opowieść ta(„Doktor Piotr”) przedstawia historię człowieka o imieniu Dominik, który w trosce o wykształcenie syna zmniejsza zarobki pracownikom najemnym. Piotr, syn Dominika potępia wyzysk, postanawia spłacić ten dług, wyjeżdżając do pracy w Anglii.
Ja osobiście z opowiadań wiele już słyszałam o obywatelach, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia rodziny i ojczyzny. Zmuszeni brakiem pracy i funduszy na utrzymanie. Ludzie wyjeżdżają za granice, aby tam rozpocząć nowe życie. Maja ambicje i idee, którymi chcą się kierować. Często na obczyźnie pozostają na zawsze. Zapominając lub tęskniąc za swoimi korzeniami.
W dużej mierze znajduję podobieństwo między tymi epizodami. Fakt, iż obywatele muszą pozostawić rodzinę oraz, że istnieją spory między pokoleniami potwierdzają, iż istnieje pewna zgodność w stosunkach rodzinnych między czasami, w których żył Stefan Żeromski, a tymi, w których żyjemy my.
„Echa leśne” opowiadanie, które chyba najbardziej mnie zaskakiwało. Spodziewałam się całkiem innego przebiegu akcji. Myślałam, że generał Rozłucki postąpi inaczej w stosunku do swojego buntowniczego bratanka Jana. Myślałam, że przynajmniej postara się go bronić. Wiem, że generał cierpiał, lecz to go nie usprawiedliwia.
We współczesnym świecie można swobodnie wyrażać swoje opinie i nic za ich wyrażenie nam nie grozi. W przypadku generała, nie mógł on sobie pozwolić na szczerość, ponieważ kara objęłaby także jego. Postąpił egoistycznie, mógł tylko powiedzieć, że zależy mu na życiu bratanka, a może kara ominęłaby „zdrajcę”. Tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale wystarczyłoby jedno zdanie, słowo, które postawiłoby generała w innym świetle.
Chcąc znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie odwołuję się również do lektury szkolnej z klasy drugiej gimnazjum, noszącej tytuł „Syzyfowe Prace”. W tej to książce autor pokazuje dwa rodzaje kontrastowych stosunków rodzinnych. Jedynaka Marcina Borowicza są niemal idealne. Kochający rodzice dbając o wykształcenie syna, posyłają go do małej szkółki w Owczarach, a następnie do klerykowskiego Gimnazjum. Kontrastową postacią jest Andrzej Radek, jego rodzice nie mieli dla niego czasu, był pozbawiony rodzicielskiej kontroli. Przy pomocy pana „Kawki” zdobył podstawowe umiejętności, Radek był chętny do zdobywania wiedzy i dostał się do Gimnazjum męskiego w Klerykowie.
W naszym społeczeństwie jest dużo osób, których rodzice chcą by zdobywali wiedzę, jednak oni nie są do tego zbyt chętni tak jak Marcin. Są również osoby, które uwielbiają się uczyć i są rządni wiedzy, a których los postawił przed wielkim wyzwaniem mianowicie „wspinaczką na szczyt”. Muszą wytrwałą, sumienną pracą dążyć do zjednywania sobie ludzi i zdobywania ich zaufania. Mają oni o wiele dłuższą i cięższą drogę niż ci, którzy pochodzą z tzn. „dobrych domów” i jest im o wiele lżej zdobyć zaufanie ludzi. Często w naszym społeczeństwie spotykamy się z odrzuceniem ludzi, którzy są gorzej ubrani, bądź nie mają pierwszorzędnego sprzętu komputerowego lub telefonu komórkowego. Andrzej również zmagał się z tym problemem – problemem odrzucenia. Problemem jakże ciężkim do przezwyciężenia.
Jestem już przekonana, iż stosunki rodzinne w utworach Stefana Żeromskiego mają odzwierciedlenie we współczesnej rzeczywistości. Oczywiście nie zawsze gdyż osiągnięcia techniki i upływ czasu zmieniły świat. Zmieniły się problemy i powody do sprzeczek bądź radości. W czasach naszego kieleckiego poety problemem było powstanie styczniowe i życie tuż po nim. Problemem była nauka, która teraz jest obowiązkowa i bezpłatna.
Dziś o powstaniu nikt już nie pamięta. Przypominają nam o nim tylko mogiły powstańcze, lekcje historii oraz Żeromski. Dobrze, że wśród lektur obowiązkowych w gimnazjum są utworu Stefana Żeromskiego, ponieważ gdyby nie to młodzież w moim wieku zapomniałaby o tak ważnym wydarzeniu w historii Polski.
Po przeczytaniu tych utworów i po lekcjach historii jestem dumna z tamtych pokoleń, które walczyły o wolność. Ja teraz mogę się nią cieszyć. Dziękuję Bogu za pokój, który teraz mamy w Europie i modlę się, aby było tak zawsze. Proszę również oto, aby tak było na innych kontynentach. Krzewicielem wielkich idei związanych z miłością, sprawiedliwością, pokojem był nasz rodak Jan Paweł II. Gdyby świat zechciał Go naśladować, kroczyć drogami, które nam wskazywał pokoju nigdy by nie brakło. Jesteśmy pokoleniem Papieża Polaka. Wierzę, że nauki głoszone przez Niego zapadły głęboko w serca młodzieży. Jest to pierwszy, ogromny krok w stronę spokojnego świata.