Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci z e z ł o t a s t a t u ę lud niesie,
Otruwszy pierwej?...
Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?...
Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,
Okuwszy pierwej?...
Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po r a z d r u g i grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej?...
Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że d w a c i ę g ł a z y w e d w u s t r o n a c h g n i e c i e
Bez miejsca pierwej?..
Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?...
Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
II
Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć...
III
Każdego z takich jak Ty ś w i a t nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później... lub pierwej...
Paryż - styczeń 1856 r. 1
Był synem rzeźbiarza Sofroniskosa i akuszerki Fainarete. Z żoną Ksantypą miał dwóch synów, a z Myrto jednego. Mieszkał w Atenach, gdzie nauczał prowadząc dysputy z przypadkowymi przechodniami na ulicach miasta, zyskując zarówno popularność jak i wrogość. W wieku 70 lat został oskarżony o bezbożność i psucie młodzieży. Został skazany na karę śmierci, którą wówczas było wypicie cykuty. Ostatnie jego chwile opisane są przez jego największego ucznia, Platona, w dialogu Fedon. Nie jest jednak do końca jasne, w jakim stopniu jest to literacka fikcja. Cierpiał na katalepsję.
Sokrates był postacią historyczną, ale nie pozostawił po sobie żadnych pism. Jedyne, co o nim wiemy, to relacje Platona (ucznia) oraz Ksenofonta, a także przekazy Arystotelesa, Arystofanesa i historyków greckich. Uczniowie Sokratesa różnili się w wielu sprawach, a w ich pismach Sokrates występuje często jako retoryczny autorytet, wykładający poglądy autora. Jednak mimo kwestii spornych pewne poglądy uważa się za rzeczywiście sokratejskie.
Sokrates przechadzać się zwykł po mieście, zaczepiając napotkanych ludzi – często zamożnych, wpływowych i na stanowiskach – i rozmawiając z nimi o różnych ważnych dla życia społecznego i indywidualnej moralności sprawach (np. o tym czym jest sprawiedliwość lub dobro) stosował swoją metodę elenktyczną. Polegała ona na ujawnianiu konsekwencji głoszonych poglądów, z których wiele okazywało się sprzecznych między sobą. Dyskusje te były przyczyną rosnącej niechęci do Sokratesa, która objawiła się podczas jego procesu opisanego w Obronie Sokratesa Platona.
Całość podejścia do własnej wiedzy i przekonań Sokratesa streszcza przypisywane mu zdanie "wiem, że nic nie wiem". Tradycyjnie przedstawia się Sokratesa jako wroga demokracji, wskazując na jego krytykę rzeczywistości ateńskiej i ludzi kierujących sprawami państwa, a także na fakt, iż wśród jego uczniów znajdowali się znani wrogowie ustroju demokratycznego (np. Alkibiades, Platon). Możliwa jest jednak również inna interpretacja, zaproponowana przez Karla Poppera w dziele Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie. Według niej istotna dla demokracji jest wolność słowa umożliwiająca swobodną krytykę dostrzeżonych błędów i swobodną dyskusję o napotkanych problemach. Wolność słowa jest czynnikiem większej efektywności państw demokratycznych, aby jednak w pełni mogły się ujawnić pozytywne jej skutki, konieczne jest pobudzenie obywateli do krytycyzmu (w tym samokrytycyzmu) i samodzielności intelektualnej. Taką właśnie rolę budziciela – bąka siadającego na grzbiecie gnuśnej ateńskiej kobyły – przyjął na siebie Sokrates, w pełni wykorzystując intelektualne możliwości stwarzane przez demokrację i wskazując, co dla dalszego rozwoju demokracji jest najważniejsze. Niestety, chaos polityczny i kryzys państwowości ateńskiej w okresie tuż po zakończeniu wojny peloponeskiej stał się przyczyną procesu wytoczonego Sokratesowi i jego śmierci. Zręczni propagandyści z obozu arystokratycznego (Platon, Ksenofont) wykorzystali ją następnie w swojej antydemokratycznej kampanii.
Sokrates gardził dobrami materialnymi i w porównaniu z najwybitniejszymi sofistami wiódł ubogie życie. Pomimo to służył w armii jako hoplita i potrafił utrzymać żonę i kilkoro dzieci. Być może odziedziczył jakiś majątek, poza tym otrzymywał prezenty od podziwiających go zamożnych ludzi. Sokrates nie przywiązywał żadnej wagi do zewnętrznego wyglądu i strojów, tak że wielu współczesnych mu Ateńczyków uważało go za dziwaka. Miał - jak sam to określał - "nad miarę rozrosły brzuch" i niezależnie od pogody zimą i latem nosił ten sam skromny płaszcz i te same proste sandały. Legendarna była jego fizyczna wytrzymałość, tak na wojnie, kiedy służył jako żołnierz w ateńskiej armii, jak i w czasie sympozjonu, kiedy nikt nie potrafił dorównać mu w piciu.
Sokrates cały swój czas spędzał na rozmowach i rozmyślaniu, czy to biorąc udział w sympozjonie, czy to przechadzając się po agorze, czy to przyglądając się ćwiczeniom uprawianym przez młodych chłopców w gimnazjonie. Podobnie jak większość współczesnych mu Ateńczyków czerpał wielką przyjemność z długich konwersacji i przywiązywał do nich wielką wagę. Sokrates nie pozostawił po sobie żadnych pism; cała nasza wiedza o nim i jego poglądach pochodzi z dzieł innych myślicieli, przede wszystkim jego ucznia Platona. Są to tzw. dialogi platońskie, będące zapisami długich rozmów dotyczących zagadnień filozoficznych. Sokrates niestrudzenie zadawał pytania swoim rozmówcom, którymi bywali współobywatele, zaprzyjaźnieni przybysze z innych polis czy wreszcie rozmaici sofiści. Pytania stawiane przez Sokratesa miały na celu skłonienie interlokutora do gruntownego zbadania podstawowych założeń jego poglądu na świat. Sokrates nigdy bezpośrednio nie pouczał swoich rozmówców, ale zadając im kolejne pytania, zmuszał ich do wyciągania wniosków i zaprzeczania swoim własnym przekonaniom, które wcześniej nie były poddawane takiej próbie - metoda ta została niebawem określona mianem sokratejskiej.
Rozpoczynając dialog, Sokrates prosi zazwyczaj swojego rozmówcę, by zdefiniował jakieś pojęcie abstrakcyjne, na przykład szczęście, cnotę czy odwagę. W dialogu Laches (tytuł pochodzi od imienia ateńskiego dowódcy będącego jednym z rozmówców) Sokrates zapytuje Lachesa i jeszcze jednego ateńskiego wodza o to, co ich zdaniem czyni obywatela dzielnym żołnierzem. W dalszej części dialogu Sokrates za pomocą kolejnych pytań wykazuje, że definicja odwagi i przykłady dzielnego zachowania podane przez obu rozmówców są sprzeczne z ich innymi poglądami na temat zachowań świadczących o czyjejś odwadze.
Taka metoda poszukiwania prawdy często wprawiała rozmówców Sokratesa w zakłopotanie, a nawet budziła ich niezadowolenie, ponieważ musieli przyznać, iż okazali się ignorantami, choć wcześniej sądzili, że ich wiedza jest wystarczająco duża. Musieli też stwierdzić, że zasady, wedle których żyli do tej pory, nie wytrzymały próby intelektualnej analizy. Sokrates zawsze podkreślał, że on sam również nie zna najlepszej definicji cnoty, a jego mądrość polega jedynie na tym, że wie, czego nie wie. Rozmówców nigdy nie traktował jak wrogów, dążył raczej do ulepszenia ich i podbudowania ich wiary w moralność, chociaż, jak wyznał jeden z nich, człowiek odpowiadający na zadawane przez Sokratesa pytania czuł się jak sparaliżowany. Sokrates pragnął poprzez rozumowanie odkryć uniwersalne wartości. Szczególnie silnie zwalczał pogląd sofistów o konwencjonalnej moralności jako o "więzach, które krępują naturę, twierdząc, że utożsamia on ludzkie szczęście z władzą i posiadaniem.
Sokrates był głęboko przekonany, że sprawiedliwe, cnotliwe postępowanie jest dla człowieka lepsze niż niesprawiedliwe, a moralność może zapewnić mu szczęście i pomyślność. Najważniejsze w jego poglądach było to, że utożsamiał cnotę z wiedzą. Uważał, że prawdziwa wiedza o tym, co sprawiedliwe, musi przywieść ludzi do przedkładania dobra nad zło, a zatem do życia prawdziwie szczęśliwego, niezależnie od powodzenia w sprawach materialnych. Ponieważ Sokrates sądził, że sama wiedza wystarcza do tego, by być szczęśliwym, utrzymywał, że nikt świadomie nie zachowuje się niesprawiedliwie oraz że sprawiedliwe postępowanie leży zawsze w interesie jednostki. Może się wydawać - twierdził Sokrates - że ludzie potrafią osiągnąć korzyści, uciekając się do oszustwa lub używając siły wobec słabszych. Takie przekonanie jest jednak zwodnicze. Tylko ignorant może sądzić, że w życiu najlepiej jest posiadać nieograniczoną władzę pozwalającą na zaspokajanie wszelkich pragnień. W istocie bowiem najlepsze dla człowieka jest dążenie do cnoty, do której drogę wskazuje intelektualna refleksja. Moralność jest wszystkim, czego ludzie potrzebują do dobrego życia. Chociaż Sokrates, w odróżnieniu od sofistów, nie prowadził formalnych, płatnych wykładów, jego wpływ na wielu ludzi był ogromny i równie niepokojący jak nieco wcześniej wpływ głoszonego przez sofistów etycznego relatywizmu. Obalanie poglądów wyznawanych przez rozmówców często pozbawiało ich dobrego samopoczucia i pewności siebie. W najgorszej sytuacji znaleźli się ojcowie, których synowie - wysłuchawszy dysputy, w czasie której Sokrates doprowadził rozmówcę do stanu zupełnego oszołomienia - wracali do domu i podejmowali próbę zastosowania tej samej techniki na swoich rodzicach. Mężczyźni, którzy doświadczyli takiego odwrócenia ról - to przecież synowie mieli być nauczani przez ojców, nigdy odwrotnie - doszli do wniosku, że wpływ Sokratesa, nawet jeśli nie jest to jego intencją, prowadzi do podważenia społecznej stabilności. Uważali, że Sokrates przeciwstawia się ateńskiej tradycji i nakłania do czynienia tego samego swoich uczniów, którzy naśladują go z typowym dla młodości entuzjazmem.
Jego poglądy na temat ludzkich charakterów można odnosić równie dobrze do mężczyzn, jak i do kobiet; uważał też zapewne, że i kobiety mogą nauczyć się cnoty. Realia ateńskiego społeczeństwa sprawiały jednak, że Sokrates przebywał przede wszystkim wśród mężczyzn i do nich adresował swoje przesłanie. W starożytnych przekazach często mówi się o licznych rozmowach Sokratesa z Aspazją, wieloletnią towarzyszką życia Peryklesa. W Uczcie Platona Sokrates głoszone przez siebie poglądy na temat miłości przypisuje kobiecie, skądinąd nieznanej kapłance Diotimie z Mantinei. Nie wiemy, czy Sokrates rzeczywiście rozmawiał z tymi kobietami, czy też jest to tylko fikcja literacka.
Krytycy wielkiego filozofa czynili go odpowiedzialnym za okazywaną przez Alkibiadesa - jednego z najgorliwszych uczniów Sokratesa - wzgardę dla tradycyjnych wartości; do grona uczniów należał też Kritiasz, który odegrał czołową rolę w mordach i grabieżach za czasów tyranii w latach 404-403. Obciążając Sokratesa winą za zbrodnie Kritiasza, oskarżyciele nie wzięli pod uwagę ani oporu stawianego przez filozofa Trzydziestu Tyranom, którzy szukali w nim sprzymierzeńca, ani stanowczego potępienia przez niego ówczesnej postawy Kritiasza.
Wrogość, z jaką część Ateńczyków odnosiła się do Sokratesa po okresie tyranii, skłoniła Anytosa, zwolennika umiarkowanej demokracji, który osobiście ucierpiał za władzy Trzydziestu Tyranów, do przyłączenia się w 399 roku do wymierzonej przeciw Sokratesowi akcji zainicjowanej przez dwóch obywateli o mniejszym znaczeniu. Ponieważ ustawa amnestyjna zakazywała wnoszenia oskarżeń bezpośrednio dotyczących wydarzeń z lat 404-403, Sokratesa oskarżono o bezbożność. Prawo ateńskie nie precyzowało dokładnie, jakie czyny zasługują na miano bezbożnych, oskarżyciele musieli więc przekonać sędziów wybranych do rozstrzygnięcia sprawy, że to, co robił Sokrates, w jaki sposób postępował i w co wierzył, stanowiło przestępstwo. Wedle pojęć greckich bezbożność była bardzo poważnym przestępstwem, ponieważ, jak wierzono, bogowie karali całą polis, jeśli dawała ona schronienie osobom winnym jego popełnienia. W ateńskich sądach nie było sędziego przewodniczącego rozprawie i decydującego, które dowody należy przyjąć, a których nie, czy rozstrzygającego, w jaki sposób obowiązujące prawo miałoby zostać zastosowane w konkretnej sprawie. Oskarżyciele, zgodnie z wymogami ateńskiego prawa, przemawiali sami w swoim imieniu. Przeciwnicy Sokratesa starali się dowieść jego winy przed trybunałem, w którego skład wchodziło 501 sędziów wybranych losowo spośród grona wszystkich sędziów, również wybranych losowo spośród wszystkich obywateli powyżej trzydziestego roku życia. Zarzuty stawiane Sokratesowi miały charakter religijny i moralny. Oskarżono go o brak wiary w bogów oficjalnie uznawanych przez polis i o wiarę w innych oraz o złe oddziaływanie na ateńską młodzież i odwodzenie jej od tradycyjnych wartości i ideałów. Gdy wystąpienie oskarżycieli dobiegło końca, głos zabrał, zgodnie z ateńską procedurą, Sokrates, który przemówił w swojej obronie. Jak dowiadujemy się od Platona, Sokrates wykorzystał tę okazję, by raz jeszcze spróbować nakłonić współobywateli do przemyślenia swoich sądów. Irytujące pytania, jakie zwykł zadawać swoim rozmówcom, miały - jak sam stwierdził - dopomóc im w nauczeniu się życia zgodnego z cnotą. Ludzie powinni dbać nie o dobra materialne, lecz o to, by uczynić siebie i swoje dusze lepszymi, czyli tak dobrymi, jak to tylko możliwe. Jeśli zostanie uniewinniony - rzekł - będzie nadal nękać współobywateli swoimi pytaniami bez względu na ewentualne konsekwencje.
SOKRATYZM to skrajny moralizm połączony ze skrajnym ilntelektaulizmem: cnota jest dlań celem człowieka, a wiedza – generalnym środkiem. Wiedzę pojmuje jako pojęciową, a sposób tworzenia pojęć widzi w indukcji. Kto posiada wiedzę i, co za tym idzie, cnotę, ten posiada największe dobro i przeto jest szczęśliwy; a więc nierozłączność szczęścia, rozumu i cnoty była konsekwencją sokratyzmu. Konsekwencję tę przyjęły odtąd wszystkie obozy filozofii greckiej i na tym fundamencie budowały etykę.
I druga jeszcze konsekwencja została przyjęta przez następców Sokratesa: wiedza jest zawarta w pojęciach ogólnych, więc – wiedza może być tylko ogólna. Na tym również fundamencie następne stulecia budowały teorię poznania. .3
Sokrates był wielkim filozofem w Starożytnej Grecji. To jemu zawdzięczamy takie słynne powiedzenia jak: „Wiem, że nic nie wiem”, „Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy”, „Często język wyprzedza myśli” oraz „Jemy, aby żyć, nie żyjemy, aby jeść”.
Chciałabym skupić się na tej ostatniej sentencji. Jest to jedno zdanie, z którego płynie ogromna mądrość. Składa się z dwóch części: „Jemy, aby żyć” oraz „nie żyjemy, aby jeść”. Pierwsza część jest wskazaniem, jak należy postępować, natomiast druga – pewnego rodzaju zakazem, pouczeniem.
„Jemy, aby żyć”… Niestety, nie na całym świecie ludzie mają co jeść. Gdy patrzę na statystyki, czuję się głęboko poruszona: „Co 3,6 sekundy na świecie ktoś umiera z głodu”, „Co roku z głodu umiera z głodu 15 milionów dzieci”… Można by wymieniać długo. Jeszcze bardziej przerażające są zdjęcia ludzi, zwłaszcza dzieci, którzy są wygłodzeni. Mają smutne twarze, nie mogą się ruszać, widać ich kości… To straszna prawda o świecie, w którym żyjemy.
Niestety, nie wszyscy mają świadomość tego, co się dzieje. Ilekroć ja sama nakładałam sobie na talerz zbyt dużo jedzenia, żeby w końcu część wyrzucić? Nie myślałam wtedy o tych, którzy głodują. To tylko głupota. „Tylko” w porównaniu naszego większego wroga – pychy. „Nie żyjemy, aby jeść”. Są ludzie, którzy ciągle jedzą. Na przerwach w szkole można spotkać tłumy uczniów idących do sklepu po chipsy czy batoniki. Co więcej: oni nie kupują tego, bo są głodni, tylko dlatego, żeby sobie coś „pochrupać”. Inne przykłady traktowania jedzenia jako „zagrychę”: w kinie podczas seansu (zazwyczaj sposób jedzenia jest bardzo „rozrzutny”, tzn. popcorn jest wszędzie), podczas oglądania meczu w telewizji, czy choćby – przy czytaniu książki. Jest to zwyczajne marnotrawstwo.
Analizując wszystkie moje przemyślenia dochodzę do wniosku, że świat zmierza w złym kierunku. Tylko tak dobitne określenie jest w stanie wyrazić to, w jakim stopniu jestem zbulwersowana rozumowaniem (tudzież brakiem rozumowania) ludzi.
Jak można ludziom wytłumaczyć ich błędy? Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby wzięcie przykładu z Sokratesa: pójście na ulicę i głoszenie nauk. Niestety, nie te czasy, nie ci ludzie…
Podziwiam go za jego upór i oddanie własnym przekonaniom. Jakże często dobra materialne zajmują wyższą pozycję w hierarchi wartości naszego życia. Dążymy do szczęścia widzianego w pieniądzach, materii.... Spróbujmy postrzegać świat tak jak ów filozof - szczęściem jest cnota rozumiana jako sprawiedliwość, odwaga i panowanie nad sobą. Drodzy Słuchacze! To właśnie postawa Sokratesa ukazała, że jego poglądy nie były tylko pustymi słowami. Niewinnie oskarżony i skazany na śmierć, zachował swą godność i odwagę - nie bał się śmierci i nie sprzeciwiał woli wykonujących prawo. Współcześni jemu postrzegali go jako dziwaka, zaprzątającego sobie niepotrzebnie głowę ludzkimi sprawami. Traktowali go lekceważąco, rzec by można - wyśmiewali się z niego. Współcześni nam widzą w nim ideał filozofa, a w jego życiu i śmierci - doskonałe wypełnienie obowiązków filozofa. Jego chłodny umysł łączył się w przedziwny sposób z gorącym sercem. Silna, raczej zmysłowa natura była opanowana przez silną duszę. Jego niezbyt staranny wygląd świadczył tylko o wyższości jego ducha. Choć może się wydawać nieprawdopodobnym, wielu uważało go za jednego z najlepszych i najszczęśliwszych ludzi.
Z jego postawą nieodzownie wiążą się jego poglądy: uważał on cnotę za najbardziej poszukiwane dobro, szczęście i pożytek. Twierdził, iż czyn jest niezawodnie dobry, gdy wypływa zeń właśnie pożytek, a zalecając sprawiedliwość czy lojalność, wysiłek w pracy, czy kompetencję w zawodzie, powoływał się na płynącą stąd korzyść. Zauważmy, że jego poglądy są uniwersalne i również adekwatne do naszej epoki. Im więcej wysiłku wkładamy w swoje czyny, tym większe plony później możemy zebrać. Powinniśmy zabiegać o dobra najwyższe, czyli moralne, nie licząc się z żadnymi zagrożeniami.
Doskonałość tego wybitnego filozofa podkreślają również wypowiedziane przez Niego słowa, które przetrwały do naszych czasów w niezmienionej formie;
Bać się śmierci jest tym samym, co mieć się za mądrego nim nie będąc.
Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy.
Często język wyprzedza myśli.
Dla cierpiących najmniejsza radość jest szczęściem.
Dusza powinna być wolna. Nie trzeba tez żałować łez i lamentów.
Jemy, aby żyć, nie żyjemy, aby jeść.
Jeśli znajdziesz dobrą żonę, będziesz szczęśliwy, jeśli złą - zostaniesz filozofem.
Kto będzie miął dobrą żonę ten będzie szczęśliwy, kto będzie miął złą zostanie filozofem.
Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tyko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili.
Poznaj samego siebie.
Puste worki nadyma wiatr, bezmyślnych ludzi - próżność.
Tam gdzie chodzi o to co sprawiedliwe, piękne i dobre nie powinniśmy troszczyć się o opinie ogółu.
W całym życiu szanuj prawdę tak, by twoje słowa były bardziej wiarygodne od przyrzeczeń innych.
W zimie potrzebne jest ciepłe okrycie, w starości - brak zmartwień.
Wiem, że nic nie wiem. (Oida ouden eidos.)
Znajdujesz to, czego szukasz, umyka Ci zaś to, co zaniedbujesz.
Życie bezmyślne nie jest warte życia.