Dnia 7 grudnia 1941r. wojska japońskie zaatakowały Pearl Harbor, rozpoczynając tym samym wojnę na Pacyfiku. W wyniku ataku zginęło 2300 żołnierzy amerykańskich. Nalot stał się początkiem wojny między Japonią a Stanami Zjednoczonymi. Wszelkie bitwy zostały wygrane przez wojska japońskie. Punktem zwrotnym w wojnie na Pacyfiku był czerwiec 1942 r. kiedy to podczas bitwy o Midway, a później na Morzu Koralowym uwidaczniała się przewaga Stanów Zjednoczonych. Ich celem stało się Tokio. Na potrzeby zbombardowania stolicy Japonii wystartowały 54 superfortece formowane B-29 w „pudełka” . W czasie nalotu na Tokio z 8 na 9 marca zginęło ok. 135 tys. ludzi. Później Amerykanie zdecydowali użyć bomb atomowych.
Dnia 6 sierpnia 1945 r. superforteca Enola Gay zrzuciła na Hiroszimę bombę atomową „Little boy” . Druga bomba „Fat man” została zrzucona trzy dni później na Nagasaki. „Little boy” została zrzucona o 8:16. Jak pisze Bogusław Wołoszański „Ludzie w odległości 300-400 m od centrum wybuchu wyparowali. W odległości 1000m od wybuchu ciała ludzi zapalały się(…) W ciągu minuty ludzie, którzy nie schronili się za grubymi murami, zostali napromieniowani i wkrótce zmarli”.
Winni rozpoczęciu wojny na Pacyfiku są z pewnością Japończycy. Jednak koniec, tragiczny koniec, był inicjatywą Amerykanów. Myślę, że nie da się jednoznacznie określić, czy zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki było słuszne. Nie potrafię tego rozstrzygnąć. Mimo wszystko bardziej przychylna jestem twierdzeniu, iż Turman podjął słuszną decyzję.
Bomba, nad którą pracowali wybitni naukowcy, m.in. Albert Einstein, była zupełnie nowym, nieznanym dotąd osiągnięciem. Nikt nie wiedział, nie był pewny jak zadziała. Nowego wynalazku trzeba było spróbować, a wojna z Japonią była ku temu świetnym pretekstem. Jak okazało się po fakcie, nie można było dokładnie przewidzieć skutków. Przeprowadzone próby wskazywały na możliwość zabicia ok. 20 tys. osób. Naukowcy pomylili się o 60 tys.!
W nalotach na Japonię dziennie ginęło do 135 tys. osób. Stosowano tam zwykłe bomby zapalające. Dlatego uważam, że zrzucenie bomb miało uzasadnienie. Zginęło tam mniej osób, które być może nie cierpiały tak bardzo jak te ze „zwykłych” nalotów. Oczywiście niesprawiedliwe jest to, że na wojnie giną nic nie winne osoby, ale wojna rządzi się innymi prawami. Jej ideą jest po prostu zabić wroga. Obie strony sięgały po drastyczne środki. Amerykanie – uranu. Natomiast rząd japoński, chcąc fanatycznie walczyć do ostatniej kropli krwi, brał do armii mężczyzn od 15 lat, kobiety od 17 lat. Mniejsze dzieci, wyposażone w granaty miały ginąć śmiercią samobójczą, podkładając się pod czołg wroga. Potocznie nazywano je „dywanem Shermanów” . To określenie pokazuje, jakimi heretykami byli Japończycy. Dopiero zrzucenie bomb atomowych skutecznie wystraszyło część rządu.
Według mnie Amerykanie powinni wcześniej ostrzec rząd w Japonii przed zbliżającym się atakiem nuklearnym. Wystosować jakieś ultimatum. Jak wiadomo, na około 2 dni przed nalotami, Amerykanie zawsze ostrzegali o tym mieszkańców miast japońskich. Z samolotów zrzucano ulotki. W dniu 6 i 9 sierpnia 1945r. takich informacji nie było.
Niezaprzeczalnie zrzucenie „little boy’a” i „FAT man’a” znacznie skróciły czas wojny. Nie wiadomo, ile w kolejnych miesiącach zginęłoby cywilów. Jednak bomby atomowe zabiły 120 tys cywilów, z 933 tys które zginęły przez te 4 lata. Wojskowi i rząd Ameryki bronią nuklearną mają na sumieniu 12 % zabitych cywilów japońskich.
Nie potrafię ocenić, czy było to dobre posunięcie. Pewnie nie. Żadna wojna nie jest sprawiedliwa, bo w każdej giną niewinni ludzie, obojętnie w jaki sposób. Za rozpętanie wojny na Atlantyku i zrzucenie bomb nie odpowiedzą już winni. Cesarz japoński Hirohito nie żyje już 18 lat. Roosevelt – 62, a Turman - 35. Pomimo upływu 62 lat, Japończycy nie wybaczyli Amerykanom i z pewnością jeszcze długo nie będą umieli.