Bitwa nad Bzurą lub inaczej nazywana przez niektórych historyków polskich i niemieckich raportach jako bitwa pod Kutnem. To drugie określenie nawiązuje do wydarzeń z 1914 roku; polska historiografia uznała je jednak za nieadekwatne w stosunku do zasięgu toczących się wówczas walk. Toteż jego używanie z biegiem czasu zaczęło w polskich publikacjach wygasać.
Bitwa nad Bzurą trwała od 9 do 18 września 1939 roku. Była jedną z największych bitew stoczonych podczas wojny obronnej Polski w 1939 roku. Była również jedyną bitwą, w której strona polska zaczęła odnosić pewne sukcesy przez pewien czas. Uczestniczyły w niej dwie armie polskie: POZNAŃ i POMORZE , które wycofując się pod naporem nieprzyjaciela w kierunku Warszawy dniach 7 i 8 września zostały zagrożone okrążeniem- głównie ze strony 8 Armii, która posuwała się ku Warszawie trasami równoległymi do jednostek polskich, wyprzedzając je aż o dwa dni drogi. Wielkie jednostki armii niemieckiej, w skład której wchodziły dywizje pancerne i zmotoryzowane w pogoni za armią generała Rómmla rozciągnęły się na dużym obszarze, tracąc tym samym kontakt z własnymi oddziałami 10 Armii. Przekonani o swojej przewadze i rychłym zwycięstwie. Dowódcy niemieccy zaniechali środków ostrożności.
Przemarsze polskich armii były prowadzone w tak skutecznie zamaskowany sposób, że dowództwo nieprzyjacielskie, mimo licznych lotów rozpoznawczych, po tygodniu wojny było przekonane, że po zachodniej stronie Wisły nie ma już większych, zorganizowanych ugrupowań polskich.
Tymczasem niemiecka 8Armia znalazła się w szczególnie niekorzystnym położeniu operacyjnym. Zauważył to generał Kutrzeba. Myślał on by uderzyć na zajętą przez nieprzyjaciel Łódź. Próbując porozumieć się z Warszawą generał poinformował o swoim planie szefa Sztabu Głównego- generała brygady Wacława Stachniewicza.
Generał miał wielkie trudności w skontaktowaniu się z Rydzem-Śmigłym, w związku z czym aprobuje pomysł Kutrzeby dnia 8 września. Generał Stachniewicz chciał, by akcja była poprowadzona w kierunku na Ozorków. Ten zwrot zaczepny miał na celu rozbicie sił osłonowych nieprzyjaciela, a przez to ułatwienie dalszej drogi na Warszawę armią POZNAŃ i POMORZE i wyrobienie sobie dogodnej sytuacji dla przyjęcia ugrupowania obronnego nad Wisłą.
W dniu 8 września generał Kutrzeba podpisuje rozkaz do natarcia w dniu następnym. Rozkaz określa: ”uderzeniem z północnego brzegu Bzury w ogólnym kierunku na Stryków rozbić przesłonę nieprzyjaciela...”. Trzonem działania jest boczne uderzenie z rejonu Łęczyca-Kutno w kierunku na Łódź przez grupę operacyjną generała Knolla-Kownackiego, w skład której wchodzą następujące dywizje piechoty:
14 poznańska, 17 gnieźnieńska, 25 kaliska oraz 7 pułk artylerii ciężkiej i batalion saperów. Natarcie ubezpiecza od wschodu Wielkopolska Brygada Kawalerii, tworząca wspólnie z Pomorską Brygadą Kawalerii, Grupę Operacyjną Kawalerii generała Grzmota-Skotnickiego. W odwodzie pozostała grupa operacyjna generała Bołtucia składająca się z 4 i 16 dywizji z armii POMORZE.
Siły piesze mają, pomiędzy Łęczycą a Piątkiem, uderzyć na jednostki niemieckie i opanować linię Ozorków-Celestynów-Stryków-Bratoszewice. Czternasta dywizja piechoty ma nacierać jako lewo skrzydłowa na Piątek i las Witów z zadaniem opanowania przedmościa w rejonie Bolkowa i Poślubia oraz ubezpieczenie się od strony Rogoźna.
W późnych godzinach nocnych ruszyła do natarcia Wielkopolska Brygada Kawalerii z zadaniem zajęcia linii Sobota-Walewice-Bielawy. W Galewicach zaciekle bronił się 26 pułk piechoty z 30 hanowerskiej dywizji piechoty. W godzinach rannych brygada przerwała linię obrony odkupując to dużymi stratami. W południe została odcięta od Bzury i armii POZNAŃ. Straciła kontakt z 14dywizją piechoty. Mimo to uderza na Głowno.
Istniała duża szansa pobicia armii Blaskowitza uderzeniem siłami pomorsko- poznańskimi wzdłuż osi Łowicz-Skierniewice, zepchnięcie Radom. to umożliwi dojście znaczących sił do Warszawy.
10 września w godzinach rannych ruszył na piątek 57 pułk piechoty podpułkownika dyplomowanego Tomasza Rabotyckiego. Zaatakowali oni też ten węzeł z dwóch stron. szybko zdobywali teren. Żołnierze pełni zapału pokonali batalion nieprzyjaciela wspierany przez kolumnę należącą do „ Leibstandarte Adolf Hitler” w czasie walki wręcz. Była to jedna z najbardziej zaciętych i najkrwawszych walk.
Od 9 do 12 września trwały walki Polaków, którzy systematycznie zdobywali teren. 55 pułk piechoty wysunął się na odległość 3 kilometrów od Strykowa. 58 pułk piechoty opanował Mąkolice, Wolę Mąkolską i rejon Płudniny. 57 pułk piechoty, jako obwodowy znajdował się w lesie Witowa. Lewe skrzydło działań zajęła Brygada Kawalerii, a prawe 17 dywizja piechoty zajmując rejon Modlnej i Celestynowa. 25 dywizja piechoty osiągnęła przedmieścia Ozorkowa, a następnie szosę Dwór Gostków-Łęczyca.
Dowódca 14 dywizji mimo poważnych strat ( w ciągu dwóch dni zginęło, zostało rannych lub zaginęło około 1200 żołnierzy) dążył do zdobycia Strykowa. Aby wzmocnić siły polskie generał Knoll-Kownacki podarował dowódcy 14 dywizję piechoty.
11 września niemieckie lotnictwo systematycznie bombardowało polskie pozycje, a w nocy atakowała artyleria niemiecka. W dniu 12 września przystąpiono do natarcia, które zostało odparte. Jeszcze 12 września- nie bez wpływu Bortnowskiego, który był wstrząśnięty klęską w Borach Tucholskich i nie miał serca do podejmowania ważnych decyzji- generał Kutrzeba podjął nową decyzję. Uważając, że natarcie wygasa, a opór nie maleje. O zmroku rozkazał wycofać się za Bzurę i w oparciu o rzekę zorganizować obronę, następnie zaatakować Skierniewice, a potem iść na Warszawę. Dowództwo nad natarciem powierzył Bortnowskiemu, podporządkowywując mu grupę operacyjną generała Knolla-Kownackiego w składzie: 25, 14 i 17 dywizja piechoty oraz dwie brygady kawalerii i grupę generała Bołtucia z armii POMORZE – 4 i 16 dywizja piechoty. Kutrzeba liczył na Bortnowskiego, ale się rozczarował. Z energicznego żołnierza stał się człowiekiem płochliwym i tchórzliwym. Między Kutrzebą a Bortnowskim doszło nawet do sprzeczki, gdy Bortnowski zrzekł się dowództwa. Przekonany argumentacją Kutrzeby pozostał na swym poprzednim stanowisku, lecz zgłosił kilka własnych zastrzeżeń.
Na prawe skrzydło grupy operacyjnej generała Bołtucia miała wtedy przejść 26 dywizja piechoty armii POMORZE i ten właśnie manewr- nie jedyny zresztą- wzbudzał sprzeciw Bortnowskiego.
Natarcie, które zostało przezwane 12 września, sprawiło duży prezent generałowi Blaskowitzowi, który uważał już, że sytuacja jest krytyczna i nakazał odwrót. Ta przerwa umożliwiła nieprzyjacielowi możliwość przegrupowania się w celu ostatecznego pobicia polskich armii. 14 września grupa operacyjna generała Bołtucia sforsowała Bzurę i uderzyła wzdłuż Rawki w kierunku lasów skierniewickich. Polacy posuwali się otwartym terenem ponosząc silne straty spowodowane aktywnością artylerii nieprzyjaciela. w kulminacyjnym momencie tej akcji, została ona przerwana przez generała Bortnowskiego, który otrzymał od zwiadu lotniczego wiadomość o zbliżającej się kolumnie wojsk pancernych. Dowódcy 26 dywizji piechoty nakazał więc odwrót, który stał się zupełną klęską całej dywizji. Jej oddziały zostały zdziesiątkowane, zaś wartość bojowa znacznie upadła.
W tym samym czasie grupa operacyjna generała Bołtucia uderzyła na Łowicz. 16 dywizja piechoty, po sforsowaniu Bzury toczyła w mieście walki uliczne. 4 dywizja pod dowództwem pułkownika Werobeja napotkała silny opór artylerii niemieckiej. Nocą Bołtuć rozkazał wycofanie się dywizji za Bzurę, którą przedtem z takim trudem forsowali.
Tego dnia generał Kutrzeba podjął decyzję o ponownym natarciu grupy operacyjnej generała Knolla-Kownackiego na Sochaczew w kierunku na Błonie i Warszawę. Generał liczył na współdziałanie z wojskami broniącymi Warszawę. Zreorganizowana została również kawaleria. Z Wielkopolskiej i Podolskiej Brygady Kawalerii utworzono grupę pod dowództwem generała Abrahama, która miała przedostać się do Puszczy Kampinoskiej i ją przeczesać. Miała ona korzystać z przepraw w Witkowicach i Brochowie.
W nocy z 14 na 15 września w sztabie niemieckim szykowano wielką odprawę z udziałem wszystkich dowódców większych jednostek zaangażowanych w Bitwie nad Bzurą. Miał ją poprowadzić sam Gerd von Rundstedt, dowódca armii POŁUDNIE. Podzielił on front na dwa odcinki: od Łowicza na północ- 10 armia, od Łowicza na zachód 8 armia. Po zgromieniu Blaskowitza powiedział: ”Trzeba skończyć z tą historią. Wszystkie dostępne siły zostały już zmobilizowane i będą niezwłocznie podciągnięte do głównego rejonu bitwy”. Podpisano następnie rozkaz o koncentrycznym natarciu w dniu 16 września o godzinie 600. Według tegoż rozkazu 10 armia nacierać miała korpusami XVI i XI od wschodu i południowego wschodu w kierunku na Gąbin, 8 armia XIII korpusem na Żychlin, X korpusem od południowego zachodu na Kutno. Zaangażowane miały być ponadto jeszcze dodatkowe dwie dywizje. W sumie przeciwko Polakom nad Bzurą skierowano 12 dywizji, w tym dwie pancerne, nie licząc lotnictwa. Panowała powszechna opinia, że jutro, najdalej pojutrze, wojska polskie w rejonie Bzury zostaną ostatecznie zlikwidowane.
15 września jeszcze przed świtem zwiad rozpoznał czołgi. Oddziały 14 dywizji piechoty postawiono w stan pogotowia przeciwpancernego. Trwały również przygotowania do natarcia.
Niemiecki zagon pancerny ruszył na polskie linie obronne o godzinie 11:00, czyli o godzinę wyprzedziło polskie natarcie, które już nie nastąpiło.
Gdy czołgi przedarły się przez linie obrony 57 pułku przegrupowały się. Piechota niemiecka została daleko w tyle. Kolumna pancerna ruszyła teraz na głębokie tyły linii polskich w kierunku na Kiernozię. Niemcom było trudno, ponieważ Polacy stawiali twardy opór. strzelano z tego co było pod ręką, więc z działek przeciwpancernych, rusznic, działek polowych 75 milimetrowych, a nawet z haubic 155 milimetrowych.
W Karnkowie, gdzie bronił się 58 pułk piechoty pod dowództwem Stanisława Tomiaka oraz generała Franciszka Włada, atak przeprowadzali właśnie Niemcy. Obrońcy uprzedzeni o kolumnie pancernej zalegli twardo w terenie, oraz powitali ich silnym ogniem artylerii. Kilka czołgów spłonęło, a reszta wycofała się za Skowrodę, skąd zdołali się przedostać pod Kiernozię. Pułk ten dostał się pod ogień pierwszego dywizjonu 14 palu stacjonującego w Lipnicach. Zniszczyli oni dziesięć wozów bojowych nieprzyjaciela. Pułk pancerny ruszył na Lipce, gdzie zaskoczył 8 batalion strzelców. Rozegrała się tu jedna z tragedii polskiego Września. We wsi Janiec obok Lipnic stacjonował punkt opatrunkowy 55 pułku piechoty, wyraźnie oznakowany flagami z czerwonym krzyżem „Czarni husarzy” –jak sami siebie nazywali niemieccy pancerniacy- otoczyli mieszczący się w stodole punkt opatrunkowy kilkoma czołgami. Za stodołą stał ambulans z dwoma końmi w zaprzęgu, które również były oznaczone czerwonym krzyżem. Niemcy rozstrzelali felczera, sanitariuszy i wszystkich rannych. Nie darowali nawet koniom. Stodoła stanęła w płomieniach i słychać z niej było krzyki palących się żywcem Polaków.
16 września Niemcy zapłacili za tą okrutną rzeź. W Ruszkach, gdzie została przetransportowana ciężka artyleria polska natrafiono na ten pułk pancerny. Polacy bardzo starali się żeby strzały były celne, ponieważ mogli zostać rozjechani przez taką masę czołgów. Świetnie wstrzelani Polacy niszczyli po kolei niemieckie wozy. Pociski wybuchały wszędzie. W jednym z czołgów znajdował się dowódca 4 kompanii i korespondent wojenny 4 dywizji pancernej jednocześnie. Tak pisząc później napisał: „Pociski wybuchają naokoło, kurz nas otacza. Rozpoczyna się piekielna symfonia. Znowu wybuch i trzask tuż obok mnie. Teraz już nawet nie patrząc wiem, że to celny pocisk. Gorąca fala uderza mnie w lewy otwarty właz. Broń, pokrywa wieży i wszelki sprzęt wiruje w powietrzu i łomocze po moim czołgu(...) Tu nie ma już nic do uratowania. Ognisty słup pomału opada na czołg...”.
Po tej nawale ognia Niemcy wycofują się, pozostawiając na polu bitwy 22 zniszczone czołgi i 31 motocykli porozrzucanych w czasie ucieczki.
Jednak sytuacja po stronie polskiej pogmatwała się znacznie. Planowanie natarcie na Sochaczew 14 i17 dywizji wstrzymano. W celu uzyskania podstaw wyjściowych do natarcia major Stanisław Maydanowicz, dowódca 1 batalionu 69 pułku piechoty, otrzymał rozkaz uderzenia z rejonu wsi Ćmiszew wprost na południe, w skrzydło niemieckiego 74 pułku piechoty z 19 dywizji. Przeciwnik trzymał się twardo, lecz polskie tyraliery podeszły pod wieś Bronisławów w dworze Dębsk.
Późnym popołudniem 16 września sztab generała Tadeusz Kutrzeby dotarł do Załuskowa, małej wsi między Kiernozią, a Iłowem. Zaraz po przyjeździe sztabu wieś została wielokrotnie bombardowana przez niemiecką „Piątą kolumnę”. Gdy bombardowanie zakończyło się, do generała zdołały dotrzeć już wszystkie niepomyślne wieści o wydarzeniach tego dnia. Po tym dniu pozostało zasadnicze pytanie: czy kontynuować tę bitwę, czy też przerwać ją, zarządzając marsz odwrotny na Warszawę. Generał Kutrzeba przedstawił swój plan na zebraniu z innymi dowódcami. Przegłosowany został projekt odwrotu. W związku z tym Kutrzeba przedstawił swoją dywizję. 60 Knolla-14,17,25 dywizja piechoty- miały ponownie sforsować Bzurę na północ od Sochaczewa, po czym wejść do południowego pasma Puszczy Kampinoskiej. 15 dywizja tworzyła przyczółek mostowy, umożliwiający przejście rzeki pod Witkowicami armii POMORZE w składzie 4,16 i 26 dywizja piechoty. Grupa kawalerii generała Abrahama maszerować miała przez puszczę w straży przedniej oczyszczając ją od nieprzyjaciela, zaś grupy generałów Tokarzewskiego i Skotnickiego tworzyć straże tylne obu armii. Niestety zmęczenie oficerów, złe mapy doprowadziły do tego, że przeprawa była raczej chaotyczną ucieczką niż uporządkowanym odwrotem . Polacy, którzy już przybyli nad rzekę zostali powitani salwami artyleryjskimi, a rankiem nalotami. Na polskie armie w tą „krwawą niedzielę” rzucono rekordową liczbę 350 samolotów, czyli dziesięć dywizjonów. Po tym dniu z armii POZNAŃ przestały istnieć14 i 17 dywizja, oraz z 4, 16, 16, 17 dywizje piechoty z armii POMORZE zostały kompanie i bataliony.
Nocą z 17 na 18 września, kiedy pułki kawalerii generała Abrahama w krwawych bojach przebijały się przez puszczę i kiedy rozwijały się nadzieje na pomoc Warszawy, na zachodnim brzegu Bzury walki nie wygasły. Wybuchały w miejscach, w których Niemcy najmniej się ich tam spodziewali z olbrzymią siłą i determinacją.
Do Warszawy jako pierwszy dotarł 14 pułk ułanów jazłowieckich, którzy dotarli tam walcząc na koniach z szablą w dłoni. Zabili wielu Niemców, choć wielu z nich poległo w tak pięknej szarży na Warszawę.
Bitwę zapoczątkowaną przez armię POZNAŃ zakończono. Jej rezultatem były tysiące zabitych i rannych po obu stronach frontu. Bez względu na wynik stanowiła piękny przykład heroicznej miłości do Ojczyzny.
Generał Kutrzeba napisał później:
„Przechodząc koło grobów żołnierskich nad Bzurą niech przyszli nasi dowódcy sprawiedliwie wspomną, że tu leżą jedni z tych, którzy starali się wykonać niewykonalny w 1939 roku obowiązek –obronę Polski”.
spoko ale troche za dużo
Bardzo ciekawie i spójnie napisana.
ciągnie się jak flaki z olejem, kiedy ja potrzebuje konkretów... Powinniście stworzyc zakładkę ze stronami tekstów w formie notatek. To by było błogosławieństwo!