Czytając książkę E. Hemingwaya \"Stary człowiek i morze\", skłaniamy się do zadania sobie pytania: czy Santiago osiągnął w życiu sukces lub spotkały go tylko porażki?
Uważam, że starzec był człowiekiem sukcesu.
Przykładu świadczącego o tym dostarczyć nam może jego sytuacja materialna. Był bardzo biednym rybakiem, a mimo to nie pożyczał od ludzi pieniędzy. Żywił się tym, co sam zdobył ciężką pracą na morzu.
Kolejnym argumentem jest przyjaźń Santiago z Manolinem. Przyjaciele obdarzali się miłością i szacunkiem. Wspierali się w trudnych sytuacjach.Takie postępowanie jest godne podziwu.
Kończąc wspomnę o zdobyciu przez staruszka szacunku mieszkańcówmiasteczka. Santiago zamodzielnie złowił ogromnego marlina. Nie załamał się, kiedy rekiny pożarły zdobycz. Turyści podziwiali go, nawet za sam rybi szkielet.
Powyższe argumenty potwierdzają zaprezentowaną przeze mnie tezę. Sukces nie oznacza tylko podwyżki w pracy czy dobrych wyników w nauce. W życiu liczy się także przyjaźń, miłość i wzajemny szacunek.
END :*