Człowiek jest istotą myślącą oraz rozumną. Wydaje się to takie proste i logiczne a jednak właśnie te dwie cechy przysparzają nam najwięcej kłopotów i zmartwień. Jest tak, ponieważ dzięki nim możemy zastanawiać się nad naszą egzystencją, codziennymi sprawami i wszystkim, co nam tylko do głowy przyjdzie. Podczas skupiania się nad niektórymi faktami z naszego życia zadajemy sobie różnego rodzaju pytania. Żyję na tym świecie zaledwie szesnaście lat, a już nie byłabym w stanie policzyć ile razy użyłam słów, „po co?”.
Po co? Wydaje się to takie proste pytanie, a potrafi wywołać duże zamieszanie. Ludzie co rusz pytają, „po co?”. Czasami chcą tym wyrazić swoje zainteresowanie, nie raz zniechęcenie. Często jednak pytamy samych siebie, „po co?”. Nie oczekujemy wtedy konkretnej odpowiedzi, ale zmiany, rozwoju naszego życia. Chcemy wymawiając te słowa zrozumieć sens tego, co robimy, a jednocześnie, poznać istotę życia.
W „Irminie” Janusza Domagalika czytamy:
„Do czegoś się idzie. Po drodze spotyka się innych, czasami wymijając ich, innym razem idąc jakiś czas obok. Albo pozwalając im się wyprzedzić. Do czegoś się idzie, niegdy z góry nie wiedząc, z kim się tam dojdzie, nie wiedząc nawet, kiedy wypadnie stwierdzić: JUŻ JESTEM. I w tym samym momencie znów idzie się dalej, z kimś, albo przeciw komuś.”
Gdyby zastanowić się głębiej nad sensem tego tekstu dojdziemy do wniosku, że właśnie takie jest nasze życie. Spotykamy wielu ludzi, jedni zostawiają po sobie ślad w naszych sercach, inni natomiast są jedynie krótkim epizodem naszego żywota, reszty nawet nie zauważamy. Cały czas coś robimy, czasami nie wiedząc nawet czy czemuś albo komuś to będzie służyć. Tutaj pojawia się pytanie: po co? Skoro nie jesteśmy pewni tego, co czynimy, dokąd idziemy, do czego dążymy to, po co w ogóle to robimy? Myślę, że to tylko po to, aby zaspokoić naszą ambicję. Udowodnić przede wszystkim sobie, ale także innym, że jesteśmy lepsi.
Życie dla człowieka nigdy nie było i nigdy nie będzie łatwe. Każdemu przydarzają się wzloty i upadki. Podczas „upadków” najczęściej człowiek zadaje samemu sobie pytanie: „Po co to wszystko? Po co pracowałem, starałem się?” Wtedy najczęściej zaczynamy wątpić w naszą siłę, w to, że kiedykolwiek będzie lepiej. Zdaje nam się, iż wszyscy nas opuścili. Dlaczego tak się dzieje? Chyba to wynika z ludzkiej psychiki. Za szybko przyzwyczajamy się do luksusu, dobroci, jaką obdarował nas los.
Ktoś powiedział podobno, że nigdy nie będziemy w stanie pojąć życia. Chyba miał racje. Nie możemy się cały czas zastanawiać, rozmyślać, zadawać pytanie „po co?”. Musimy po prostu żyć i mimo chwil zwątpień, bo te są nieuniknione, mieć nadzieje na lepsze jutro. Gdyby mnie ktoś zapytał, po co, odpowiedziałabym: żeby się bawić, by kochać, zaznać wszystkiego, co najpiękniejsze, wyciągając jednocześnie nauczkę ze wszystkich dotychczasowych niepowodzeń. Satysfakcjonująca odpowiedź? Myślę, że nie, ale po co inna?