Wśród wielu zagrożeń jakie rysują się w perspektywie XXI w. do najpoważniejszych zaliczyć trzeba zagrożenia ekologiczne, mówiąc prościej postępujący na całym świecie proces niszczenia naturalnego środowiska człowieka. Nie jest to zjawisko nowe, nasiliło się jednak i przybrało cechy globalne, od chwili opanowania energii jądrowej, a zwłaszcza serii wielkich wybuchów przeprowadzanych przez mocarstwa atomowe, głowic w latach 60-tych. Już wtedy zarysowała się groźba unicestwienia przyrody w jej obecnym kształcie, w przypadku totalnej wojny atomowej i wystąpienia po nie tzw. "zimy jądrowej", wielkich, niekorzystnych zmian klimatycznych na całym globie. Katastrofa w Czernobylu w 1986 r. uświadomiła nam że i pokojowe wykorzystanie atomu mające wciąż wielu entuzjastów, może spowodować niszczące skutki nie znające granic. I oto do naszego języka codziennego wszedł na trwałe nowy, groźny termin: "Katastrofa ekologiczna". Może ona przybierać różne formy, dotyczyć wody, zwłaszcza mórz niszczonych przy awariach tankowców z ropą, powietrza - zatruwanego gazami przemysłowymi, ziemi zanieczyszczanej substancjami chemicznymi, odpadami poprodukcyjnymi i komunalnymi, śmieciami pochodzącymi z gospodarstw domowych. Krążenie wód i powietrza na naszym globie roznosi te szkodliwe substancje na ogromne odległości, badania wykrywają je zarówno na równiku jak i okolicach arktycznych, unosząc się w powietrzu niszczą normalny skład atmosfery, powoduje tzw. "dziurę ozonową". Od lat w wielu uprzemysłowionych krajach działają organizacje ekologiczne, opracowywane są stosowne programy naprawy i profilaktyki, rozwijana jest działalność wychowawcza i propagandowa, wydawane przepisy prawne. Niekiedy ekologiczne partie polityczne, tzw. "Zieloni" wchodzą w skład parlamentów a nawet rządów. Zwykle jednak rezygnują szybko z radykalnych pomysłów powstrzymania zagrożenia środowiska. Powstaje więc rozsądne pytanie: dlaczego tak się dzieje, gdy ogólna sytuacja ekologiczna świata, dobrze dziś znana, pogarsza się. Dobrym, a bliskim nam przykładem, może być stan Bałtyku. Jego główni użytkownicy podpisali w ciągu ostatnich dziesięcioleci, wiele umów i konwencji, opracowali sposoby zaradcze, a stan tego morza jest ekologicznie biorąc coraz bardziej opłakany. Jest kilka przynajmniej przyczyn, które powodują że, jak dotychczas, nie udało się zahamować mimo różnych wysiłków, procesów niszczenia środowiska naturalnego. Są to przede wszystkim przyczyny ekonomiczne, a także, powiązane z nimi, przyczyny demograficzne i społeczne.
Kluczową rolę odgrywa tu ogólny charakter współczesnej gospodarki. Nowoczesny przemysł, wytwarzający zarówno produkty jak i odpady trujące dla środowiska, transport z samochodami i odrzutowcami na czele, rolnictwo i jego milionami ton sztucznych nawozów, są w swej działalności uciążliwe dla środowiska często niszczą je. Likwidacja tych uciążliwości jest wprawdzie w znacznym stopniu możliwa, ale bardzo kosztowna. W czasach ostrej walki konkurencyjnej nikt nie chce podwyższać swoich kosztów, nawet gdy uznaje racje ekologów. Co więcej ograniczenie a tym bardziej likwidacja szkód ekologicznych wymaga inwestycji obliczonych na lata. Tymczasem gospodarką współczesną rządzi prymat doraźnego zysku. Nie chcą go stracić bogaci, biedni tego świata godzą się nieraz na szkody w środowisku, aby przeżyć.
Demograficzny wzrost, zwiększanie się ilości ludzi, właśnie w krajach biednym, łączy się nieuniknienie ze zwiększonym naciskiem na środowisko naturalne jedyne, którym mogą tam ludzie dysponować. Eksploatuje się więc przyrodę ponad jej możliwość regeneracji, wycina lasy, rozszerza obszary prymitywnego rolnictwa, aby doraźnie przekonać ludność.
Ale i w krajach bogatych problemy ekologii przegrywają wobec innych, uznawanych za ważniejsze. Świadczy o tym przykład z praktyki, bogatego, uprzemysłowionego kraju, w którym istnieje jednak, odczuwany boleśnie, problem bezrobocia. W pewnym średniej wielkości mieście, zaplanowano budowę nowego przemysłowego zakładu, który miał dać pracę pięciu tysiącom ludzi. Produkcja tego zakładu wiąże się z niebezpieczeństwem dostania się do środowiska szkodliwych substancji tzw. dioksyn. "Zieloni" zaprotestowali więc wobec tych planów, władze miasta przeprowadziły plebiscyt. Znaczna większość mieszkańców opowiedziała się za budową zakładu, wiedząc czym ona może grozić. Opinia publiczna zaakceptowała niebezpieczeństwo dając pierwszeństwo miejscom pracy.
Można sądzić, że zagrożenia ekologiczne powstaną w XXI w. jednym z podstawowych problemów zarówno globalnych jak i regionalnych.
Klęski żywiołowe, katastrofy w przyrodzie, powodujące szkody i zniszczenia na terenach zamieszkanych i użytkowanych przez ludzi (np. wichury, powodzie, trzęsienia ziemi). Klęski żywiołowe są najczęściej trudne do przewidzenia, co uniemożliwia przygotowanie się i ograniczenie szkód. Siła i gwałtowność zjawisk przyrodniczych powodujących klęski żywiołowe jest znacznie większa niż możliwości przeciwstawienia się im, stąd często w trakcie ich występowania ginie wielu ludzi, powstają też ogromne straty materialne.
Każde państwo posiada specjalne służby ratownicze przeszkolone w zakresie pomocy ofiarom oraz usuwania skutków klęski żywiołowej. Katastrofy w przyrodzie, kataklizmy, nagłe, gwałtowne zjawiska w przyrodzie, np. trzęsienia ziemi, powodzie, trąby powietrzne, wielkie wybuchy wulkanów (erupcje), powodujące czasami trwałe zmiany w środowisku na dużym terenie.
"Ziemia jest ograniczona. Jej zdolność do absorpcji odpadów i szkodliwych ścieków jest skończona. Jej możliwość utrzymania rosnącej liczby ludzi jest skończona. Jeśli mamy powstrzymać destrukcję naszego środowiska musimy zgodzić się na ograniczenie wzrostu demograficznego" - mówi fragment "Ostrzeżenia dla ludzkości".
Przeludnienie w sposób niezaprzeczalny jest jednym z głównych problemów, którym trzeba stawić czoła. Jeżeli nie jest to problem- korzeń, problem, z którego wyrastają wszystkie inne, to jest to co najmniej problem pień, z którym w mniej lub bardziej widoczny sposób powiązane są wszystkie inne nasze kłopoty.
Szacuje się, że we wczesnym neolicie, mniej więcej dziesięć tysięcy lat przed naszą erą, liczba ludności całej Ziemi niewiele wykraczała ponad milion. Około roku dwutysięcznego przed Chrystusem wynosiła od pięciu do dziesięciu milionów. Za czasów Chrystusa żyło około trzystu milionów ludzi. Gdy Kolumb odkrył Amerykę (1492 r.) było nas około pięciuset milionów. Dalej wzrost ten przedstawiał się następująco: początek XIX stulecia - jeden miliard, połowa naszego stulecia - dwa miliardy, 1975 rok - cztery miliardy. Obecnie (1997 r.) Ziemię zamieszkuje około pięciu miliardów sześciuset milionów ludzi*. (...) Obecne prognozy takich instytucji jak ONZ i Bank Światowy mówią, ze w roku 2050 ludność osiągnie liczbę około dziesięciu miliardów po czym liczba ta zacznie się stabilizować, dążąc do prostej zastępowalności pokoleń. To przewidywanie zakłada jednak zdecydowane i skuteczne przeciwdziałanie nadmiernej dzietności w przeludnionych krajach".
Jako bezpośrednie przyczyny eksplozji demograficznej podaje naturalne dążenie do ekspansji populacyjnej, przy cywilizacyjnym opanowaniu czynników ograniczających, brak oświaty seksualnej, dostępu do środków antykoncepcyjnych i zatrudnienia, zwłaszcza dla kobiet i w końcu nędzę. Prawdziwie znaczącymi powodami są nędza i trwające w wielu miejscach na świecie zniewolenie kobiet. Odnośnie tej drugiej przyczyny autorzy ci piszą "Pozbawiona możliwości życiowych wyborów i uzależniona od aprobaty męża kobieta często jest bezsilna i nie może podejmować decyzji co do ilości dzieci. Nie mając osobistej autonomii uznaje za nie do pomyślenia nawet spytanie męża, czy zezwoliłby na użycie środków antykoncepcyjnych". Sytuacja taka jest powszechna we wszystkich krajach tzw. Trzeciego Świata. Niewątpliwie jedynym rozwiązaniem dla tego problemu jest zniesienie patriarchatu z całym jego okrucieństwem i wyzyskiem.
Nędza z kolei nie jest spowodowana brakiem, niemożnością wyhodowania wystarczającej ilości jedzenia, lecz niewłaściwym użyciem ziemi ornej i jej plonów oraz niesprawiedliwą dystrybucją.
. Już obecnie gatunek ludzki konsumuje lub marnotrawi około 40% pierwotnej produkcji lądowej natury (fotosyntezy roślin). Wobec dzisiejszych aspiracji materialnych podwojenie się liczby ludności, oczekiwane za około trzydziestu do czterdziestu lat, oznaczałoby zatem groźbę wymarcia ogromnej liczby gatunków pozaludzkich".
12 października 1999 r. przyjmuje się za dzień, w którym ludzkość przekroczyła liczbę 6 miliardów (przyp. red.) Zagadnienia ochrony środowiska stały się jednym z wiodących nurtów polityki międzynarodowej. Dziś nikt rozsądny nie kwestionuje znaczenia zapewnienia właściwego rozwoju ludzkości, tj. rozwoju z poszanowaniem środowiska ("ekorozwoju"). W szeroko pojmowanym bezpieczeństwie międzynarodowym, istotnego znaczenia nabiera obok takich czynników, jak zagrożenia militarne, głębokie kryzysy ekomiczno-społeczne czy masowe naruszanie praw człowieka, również środowisku. Po katastrofie w Czarnobylu stało się to jasne dla wszystkich. Uświadamiany jest również globalny i transgraniczny charakter zagrożeń ekologicznych. Polska należy do grupy krajów w Europie z największą emisją zanieczyszczeń do atmosfery. Jest to rezultat jej systemu energetycznego, opartego niemal w całości na spalaniu węgla kamiennego i brunatnego, dużego udziału przemysłów surowcowych w strukturze całego przemysłu, jak również słabo rozwiniętego przemysłu budowy instalacji służących ochronie środowiska. Niemałą rolę odgrywa także motoryzacja.
Przykładowo sytuację na Górnym Śląsku i na obszarze całej zachodniej oraz południowej Polski pogarsza transgraniczny strumień zanieczyszczeń napływający z Niemiec, Czech i Słowacji. Zdaniem wielu ekspertów, Sudety i region śląsko-ostrawski to największy problem i wyzwanie w Europie. Obszar Polski w 99,8% należy do zlewiska Bałtyku. Nasze rzeki - Wisła i Odra - odprowadzają znaczne ilości fosforu i azotu do morza. Mamy duże zaległości w budowie oczyszczalni ścieków w zakładach przemysłowych i miastach. Specyficznym naszym problemem jest zasolenie rzek powodowane przez kopalnie węgla kamiennego. Ogólny stan wód i grożący nam deficyt wody jest alarmujący. Narastającym problemem jest sprawa odpadów, przede wszystkim przemysłowych. Tylko w województwie katowickim nagromadzono ich około 2 mld ton. Wtórne wykorzystanie odpadów i ich unieszkodliwienie jest we wstępnej fazie rozwoju. Dzięki wysiłkom przyrodników zachowane zostały podstawowe skarby natury, przede wszystkim parki narodowe. Ale i one są dziś narażone na poważne niebezpieczeństwa. W Karkonoskim Parku Narodowym przybrały one charakter klęski ekologicznej. Lasy zajmują w Polsce powierzchnię około 28% (poniżej średniej europejskiej, która wynosi 32%), z czego około połowę można uznać za zdrowe. Degradacja środowiska pociąga za sobą dramatyczne skutki, o których dopiero w ostatnich latach mówi się i pisze. Przeciętna długość życia mężczyzny w Europie wynosi 72 lata, a kobieta - 78. W Polsce odpowiednio: 67 i 75 lat, a w niektórych regionach, np. na Górnym Śląsku, jeszcze mniej. Odnotowano tam też zmiany w kodzie genetycznym. Stan zdrowia ludzi i występujące choroby wyraźnie wskazują na związek ze stanem środowiska. Trudne do obliczenia są straty ekonomiczne z tytułu degradacji środowiska. Te, które udało się wymierzyć, oszacowano na 10% dochodu narodowego rocznie. Składają się na nie ubytki gruntów rolniczych, spadek przyrostu drzew, koszty wynikające z nadmiernej korozji, marnotrawstwa surowców, szkód górniczych, pogorszenia stanu zdrowia ludności, oraz rozprzestrzenianie się substancji toksycznych (metale ciężkie) nie dających się biologicznie rozłożyć chemicznych lub radioaktywnych. Poza tym istnieje stałe skażanie powietrza przez inne pierwiastki i związki chemiczne oraz zapylenie, a także katastrofalny przyrost ilości śmieci. Szczegółowe problemy to zagłada lasów tropikalnych i doprowadzanie do masowego, przyśpieszonego wymierania gatunków.
W ciągu ostatniego wieku w gospodarce, a co za tym idzie - środowisku naturalnym zaszły ogromne zmiany. W zasadzie kilkadziesiąt lat wystarczyło człowiekowi na doprowadzenie świata na krawędź katastrofy ekologicznej. W wielu rejonach, w pewnych dziedzinach - granica bezpieczeństwa nawet już została przekroczona.
Jednym z objawów sytuacji kryzysowej jest efekt cieplarniany. W atmosferze ziemskiej gromadzi się wiele dwutlenku węgla, będącego rezultatem spalania drewna i paliw organicznych. Powoduje to zwiększenie szczelności powłoki gazowej wokół naszej planety - dlatego część ciepła słonecznego nie wraca do kosmosu, ale pozostaje na powierzchni ziemi, podnosząc jej temperaturę. Prowadzi to do ocieplenia się klimatu naszego globu, co może spowodować wiele perturbacji w przyrodzie, a także życiu człowieka.
Innym efektem wzmożonej działalności ludzkiej jest dziura ozonowa. Ubytek w otaczającej kulę ziemską i chroniącej ją warstwie ozonu spowodowały uwalniane do atmosfery freony, czyli związki zawierające m.in. chlor. Pojedyncze atomy tego pierwiastka rozkładają cząsteczki ozonu, i w ten sposób do ziemi, mniej ochranianej przez ozon, dociera ze Słońca więcej niebezpiecznego promieniowania ultrafioletowego.
Ogromną katastrofą ekologiczną jest niszczenie lasów tropikalnych. Zmniejszenie ich powierzchni narusza cykle hydrologiczne, w efekcie występują niespotykane powodzie bądź susze w rejonach dotąd nienawiedzanych przez takie zjawiska.
Degradacja przyrody postępuje też z powodu rozwoju przemysłu. Szczególnie nieprzyjazne dla otoczenia są zakłady petrochemiczne, elektrociepłownie i huty. Na skutek wzmożonej działalności przemysłowej emituje się do środowiska szkodliwe pierwiastki i związki chemiczne. Zwłaszcza ich rozmaite połączenia przynoszą bardzo niebezpieczne rezultaty.
Do zjawisk wyjątkowo negatywnych należą kwaśne deszcze. Opady zawierające kwas siarkowy czy azotowy (czyli będące ubocznym efektem produkcji przemysłowej, rozpuszczone w wodzie, tlenki) niszczą roślinność i zwierzęta, a także powodują niszczenie niektórych wytworów człowieka (np. korozję metali).
Niepokój budzi także stan wód naszej planety. Cała woda stanowi pewien zamknięty obieg - oceany, morza, rzeki, jeziora, a w końcu para wodna i chmury - wszystko to stanowi całość, niezbędną dla normalnego funkcjonowania życia na ziemi. Zanieczyszczenie rzek, nagminne dziś, narusza tę równowagę. Konsekwencje mogą być niewyobrażalne.
Problemem wielkich skupisk miejskich jest duże natężenie hałasu. Startujące samoloty, auta bez końca ciągnące ulicami, wyjące alarmy, hałasy powodowane produkcją przemysłową czy po prostu użyciem głośnych urządzeń - tak wygląda dzień powszedni wielkiego miasta. Rozwój przemysłu, degradacja środowiska oraz specyficzny tryb życia mieszkańców wielkich aglomeracji przynosi jeszcze inne negatywne rezultaty. Są nimi choroby cywilizacyjne. Należą do nich nowotwory, choroby układu krążenia, alergie i inne. Zanieczyszczenie środowiska przyczynia się też do rozwoju chorób układu nerwowego i schorzeń psychicznych - wzrostu agresji, nerwic, depresji.
Życie w miastach w ogóle nie jest łatwe. Oprócz wyczerpania nerwowego i hałasów ich mieszkańcom dokuczać mogą jeszcze inne niedogodności. Miasta są ubogie, jeśli chodzi o zieleń, zalegają w nich odpady, powietrze jest nasycone spalinami. Wysoka zabudowa miejska wpływa negatywnie na stosunki wietrzne. To również są koszty rozwoju naszej cywilizacji.
Mianem tym określamy wzrost temperatury naszej planety spowodowany zwiększoną koncentracją dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych. Jest to jednym z efektów skażenia środowiska naturalnego. Co to znaczy dla zwykłego śmiertelnika?
Ziemia, jak powszechnie wiadomo, ogrzewana jest przez najbliższą jej gwiazdę - Słońce. Większość otrzymanego stąd ciepła - po nagrzaniu powierzchni ziemi i wszystkiego, co się na niej znajduje - wraca w przestrzeń kosmiczną.
Jednak ostatnio, wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla i innych gazów o podobnych właściwościach, część tego ciepła (ściśle rzecz biorąc - promieniowania podczerwonego) nie zostaje wypromieniowana z powrotem. Pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu. Prognozy przewidują, że jeśli sytuacja nie zmieni się i nie zmniejszy się ilość spalanych paliw kopalnych, za 40-50 lat temperatura Ziemi podniesie się o kilka stopni (nawet 4,5o C).
Teoretycznie - powinniśmy się cieszyć, że będziemy mieć przyjemniejszy, cieplejszy klimat. W Polsce już dojrzewają brzoskwinie, morele… Jest to jednak złudna radość.
Skutkiem efektu cieplarnianego jest m.in. topienie się lodowców w Arktyce i na Antarktydzie. Proces ten może zajść tak daleko, że spowoduje to podniesienie poziomu mórz i oceanów, niewykluczone, że o 1 m. W rezultacie niżej położone części lądów - np. dzisiejsza Holandia, część Chin, niektóre wyspy itd. - znajdą się pod wodą.
Inne niebezpieczne skutki to zmiana stref klimatycznych i - co za tym idzie - zmiana struktury upraw, wzrost zasolenia wód gruntowych, spadek pożądanej wilgotności gleby oraz niszczenie lasów.
Codziennie dociera do nas ze Słońca promieniowanie ultrafioletowe. Jest ono niewidoczne dla ludzkiego oka, ale bardzo niebezpieczne, ponieważ uszkadza materiał genetyczny komórek, może też być przyczyną powstawania nowotworów. Na szczęście przed tym promieniowaniem chroni nas warstwa ozonu zalegająca w górnych częściach ziemskiej atmosfery.
Ozon jest alotropową odmianą tlenu, składającą się z trzech atomów („zwykłą” cząstkę tlenu tworzą dwa atomy). Jego warstwa znajduje się na wysokości ok. 10–50 km nad powierzchnią ziemi (najwyższe stężenie ozonu występuje na wysokości 23 km). W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto prowadzić regularne badania warstwy ozonowej za pomocą satelitów. Okazało się, że w pewnych miesiącach ilość ozonu, zwłaszcza nad Antarktydą, maleje. Co gorsza, przez następne lata zaobserwowano, że ubytek ten powiększa się. W okresach arktycznej wiosny osiąga rozmiary mniej więcej… Ameryki Północnej! Nie ogranicza się już wyłącznie do rejonu Antarktydy – sięga między innymi i nad Polskę.
Za zmniejszanie się warstwy ozonowej odpowiedzialny jest chlor. Jest on w stanie rozkładać cząsteczki ozonu do dwuatomowych, czyli do „zwykłego” tlenu. Cześć chloru trafia do górnych warstw atmosfery na skutek silnych wybuchów wulkanów. Na szczęście zdarzają się one rzadko. Daleko większą rolę w tym niekorzystnym procesie rozkładania ozonu odgrywa – freon.
Freony to związki organiczne zawierające chlor i fluor. Jeszcze niedawno stosowano je szeroko do produkcji farb, lakierów, kosmetyków, szczególnie dezodorantów. Także w produkcji styropianu wykorzystuje się freony. Bardzo często związki te można było spotkać w urządzeniach klimatyzacyjnych oraz w lodówkach i zamrażarkach starszych typów. Obecnie w produkcji wielu wyrobów zrezygnowano z użycia freonów.
Freony są w normalnych warunkach związkami nieaktywnymi chemicznie. W górnych warstwach atmosfery, pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, zaczynają wydzielać chlor. Pojedynczy atom chloru wchodzi w reakcję z cząstką ozonu i podczas dwuetapowej reakcji chemicznej rozkłada ją – i w ten sposób dochodzi do rozpadu ozonu. W efekcie powstają cząstki tlenu i kolejne pojedyncze atomu chloru, zdolne dalej niszczyć warstwę ozonową. Mimo radykalnego ograniczenia produkcji z użyciem freonu problem nadal pozostaje nierozwiązany.
Zmniejszanie się obszarów leśnych
Na kuli ziemskiej lasów ubywa. Szczególnie szybko niszczone są tropikalne lasy deszczowe. Są one wypalane, intensywnie wycinane, karczowane za pomocą buldożerów.
Co roku niszczonych jest 17 mln ha lasów tropikalnych i terenów leśnych, a uszkadzanych co najmniej 5 mln ha. W skali świata drzew ubywa 10 razy szybciej, niż ich przybywa.
Zapotrzebowanie na drewno prędko rośnie. W krajach rozwijających się jest ono używane przede wszystkim na opał, a ich mieszkańcy eksploatują lasy bez ograniczeń. Drewno jest także towarem eksportowym, wysyłanym do krajów rozwiniętych. Las dla potrzeb przemysłowych jest wycinany nieco bardziej „cywilizowanymi” metodami niż dzieje się to wtedy, gdy robią to ludzie mieszkający w pobliżu terenów leśnych.
Tak potraktowany las - tzn. przetrzebiony, ale nie wycięty całkowicie, może się zregenerować. Musi mieć jednak odpowiednio dużo czasu. Niestety, rzadko kiedy daje mu się szansę.
Lasy w krajach rozwijających się wycinane są także z powodu budów olbrzymich tam, dla przygotowania terenów pod działalność górniczą albo gdy planowane jest założenie dużego produkcyjno-handlowego gospodarstwa rolnego.
Wszystkie te przyczyny - eksport, budowy itd. - zdają się podnosić dochód, zwykle niezamożnych, państw rozwijających się. Ale w ostatecznym rachunku przynoszą poważne szkody, w skali całego globu.
Doraźne korzyści również są wątpliwe. Ziemia po wykarczowaniu lasów tropikalnych nie nadaje się pod uprawy rolne czy wypas zwierząt. Silne, charakterystyczne dla tych rejonów świata deszcze wypłukują z ziemi składniki odżywcze, a z powodu wytrzebienia drzew nie będą już one odtworzone, ponieważ opadające liście nie będą już butwieć na powierzchni gleby… Ziemia po kilku latach rabunkowej zazwyczaj gospodarki jest bezużyteczna, twardnieje i wysycha.
Obszary górskie pozbawione lasów narażone są na osuwanie się ziemi, która nierzadko zabiera za sobą domostwa ludzkie. Zmniejszanie się powierzchni lasów wpływa też na bieg rzek, staje się przyczyną ogromnych powodzi.
Pustoszenie znacznych obszarów leśnych oddziałuje również na klimat. Przypuszcza się, że niewielkie opady atmosferyczne, odnotowywane w ostatnich latach w Afryce, są spowodowanie właśnie kurczeniem się powierzchni lasów.
Jeszcze pół wieku temu jedną trzecią powierzchni Ziemi pokrywały lasy, zarówno strefy umiarkowanej, jak i tropikalne. W ciągu pięćdziesięciu lat 2/3 ich areału - znikło.
W czasie ostatniego półwiecza drewno stało się z materiału budowlanego - bardziej opałowym. Jest to zdecydowanie niepokojące zjawisko. Ponieważ zaczyna brakować drewna jako materiału opałowego, zaczęto używać do tego celu nawozu zwierzęcego.
Jest mało prawdopodobne, by tendencja ta - brak drewna na opał - zmieniła się. Zapewne za jakieś 10 lat jeszcze znacznie się pogłębi.
Opalanie drewnem przynosi szkody nie tylko dlatego, że na potrzeby te niszczone są lasy. Z tego powodu do atmosfery przedostają się duże ilości dwutlenku węgla. Absorbują go w procesie fotosyntezy drzewa, którym nie wychodzi to „na zdrowie”. W rezultacie mamy do czynienia z tzw. efektem cieplarnianym. Wskutek nagromadzenia dwutlenku węgla część tego ciepła słonecznego nie zostaje, jak powinno się to dziać, wypromieniowana z powrotem, a pozostaje na Ziemi i przyczynia się do ocieplenia jej klimatu.
Mniejsza powierzchnia lasów to także zagrożenie istnienia wielu gatunków roślin i zwierząt, dla których las jest po prostu domem. Ich los zależy od tego, czy rabunkowa gospodarka leśna będzie nadal prowadzona, czy też do głosu dojdzie zdrowy rozsądek
Odpady i śmieci to jeden z największych problemów. Człowiek, żyjąc, produkuje śmieci. Najwięcej ich pochodzi z działalności przemysłowej, ale i tzw. życie codzienne przysparza ich niemało. Odpady pochodzenia przemysłowego są gromadzone (ze względu na koszty ewentualnego transportu) zazwyczaj w miejscu ich powstawania. Wysypiska i hałdy są nieodłącznym elementem krajobrazu rejonów uprzemysłowionych.
Nie mniejszym kłopotem są śmieci komunalne. Powstaje ich coraz więcej. W rejonach o dużej gęstości zaludnienia ilość ich rośnie w ogromnym tempie. Wręcz brakuje miejsca na ich składowanie.
Zatem odrażające hałdy i brudne śmietniska stały się stałą częścią otaczającego nas świata. Ale to nie względny estetyczne (choć również istotne) są najważniejsze. Groźniejsze są inne skutki. W miejscach składowania, jeśli dostanie się pod nie woda, może dojść do wypłukiwania substancji szkodliwych dla zdrowia. W ten sposób skażone zostają gleby oraz wody powierzchniowe i podziemne.
Śmieci to miejsce rozwoju drobnoustrojów i niektórych grzybów. Składowane odpady mogą więc stać się przyczyną zatrucia otoczenia i wylęgarnią wielu chorób. To ostatnie zagrożenie jest jeszcze potęgowane przez obecność znakomicie funkcjonujących dzięki resztkom żywności szczurów, karaluchów i much domowych, które są roznosicielami groźnych chorób.
Od jakiegoś czasu narasta szczególnie niepokojące zjawisko - pozbywanie się groźnych (a choćby kłopotliwych) odpadów przez usuwanie ich z „własnego” podwórka. Jednym w jego przejawów jest fakt „kupowania” przez kraje bogatsze miejsca dla swoich odpadów (m.in. bardzo toksycznych). Te różnego rodzaju śmieci są przewożone zazwyczaj w tajemnicy i na miejscu składowane bez należytego zabezpieczenia, np. po prostu zakopywane. Mimo iż tego typu procedery są piętnowane, dochodzi do nich, bo okazuje się to, niestety, opłacalne dla obu stron. Oczywiście - opłacalne doraźnie. Nad przyszłymi rezultatami aż strach się zastanawiać.
Problem odpadów szczególnie dotyczy rozwiniętych krajów Europy. Każdego roku na naszym kontynencie „produkuje się” 150 000 000 ton śmieci. Od ponad 10 lat ich ilość rośnie każdego roku o 1%. Problemu tego nie zmienią z dnia na dzień nawet najlepsze ustawy czy inne rozwiązania prawne. Tym bardziej nie można liczyć na radykalną zmianę przyzwyczajeń czy świadomości mieszkańców Europy. Zatem sprawa ta długo jeszcze będzie spędzać sen z powiek.
Główną przyczyną narastania ilości śmieci są opakowania. Produkujemy i używamy ich coraz więcej. W niektórych krajach Zachodniej Europy opakowania plastikowe i kartonowe stanowią połowę objętości wszystkich odpadów i 1/3 ich masy. Nic dziwnego, że problemem tym zajmują się politycy, szukając najlepszych rozwiązań (tylko w Polsce panuje pod tym względem błogi spokój, po prostu ilość opakowaniowych śmieci rośnie w równym tempie, nie niwecząc niczyjego spokoju).
Zwykle stosuje się kilka typów rozwiązań problemu odpadów. Jednym z nich jest spalanie. Popularne w niektórych krajach (m.in. Szwecji, Danii, Niemczech, Szwajcarii, Francji), w innych budzi sprzeciw. W ten sposób usuwa się ok. 1/5 śmieci. Niestety, okazuje się, że w trakcie procesu spalanie do atmosfery uwalnia się szereg szkodliwych dla ludzkiego zdrowia substancji. Dlatego przeciwko niemu występują organizacje ekologiczne, a mieszkańcy terenów, na których ma powstać kolejna spalarnia, ostro protestują. Ze spalania całkowicie zrezygnowała Finlandia.
Dzięki kompostowaniu można poradzić sobie z tzw. odpadami organicznymi (resztki żywności, roślin itd.). Mimo iż na produkt końcowy - kompost - nie ma zbyt wielu chętnych, może to być świetna metoda dla ludzi mających własny kawałek ziemi (mogą nie tylko zaoszczędzić na wywozie śmieci, ale i odżywić ziemię w ogrodzie). Rozwiązanie to okazało się trafne dla niektórych krajów - Hiszpania w ten sposób zużywa 21% swoich odpadów! Także Dania i Portugalia osiągnęły zadowalający efekt - ok. 10%. W Polsce (czyżby bogatszej od wymienionych wyżej krajów?) kompostuje się tylko 1% odpadów.
Składowanie na wysypiskach jest, niestety, głównym rozwiązaniem, jeśli chodzi o problem śmieci. Najczęściej stosowane - jest najgorsze z możliwych. W krajach Europy Zachodniej dominuje ono w Wielkiej Brytanii i Norwegii (75-70%). W Szwecji na wysypiska trafia już tylko 30%, a w Szwajcarii - tylko 10% odpadów (ale tam bardzo wiele produktów można kupić w opakowaniach wielokrotnie używanych). W Polsce, jak nietrudno się domyślić, znacznie, znacznie więcej - 99%. Na 13,5 tys. wysypisk w naszym kraju aż 10 tys. działa nielegalnie!
Najlepszą z metod jest recycling. W Europie Zachodniej wraca z powrotem do produkcji 30-40% odpadów. W Polsce - te ilości są znikome. Mimo iż skierowanie odpadów do powtórnego użytkowania wymaga ogromnego wysiłku, jest to z pewnością metoda przyszłości, a wszelkie trudy poniesione przy organizacji selekcji itd. należy traktować jak świetną inwestycję w lepsze jutro. Zagrożenie ekologiczne a zdrowie człowieka Zanieczyszczenie środowiska nie jest obojętne dla zdrowia człowieka. Szczególnie narażone na wszelkie niedogodności, także i na zagrożenia ekologiczne są dzieci, ich delikatne organizmy.
Jednym z takich zagrożeń jest bliskość składowania odpadów. Może ona być powodem różnych problemów zdrowotnych. Potencjalne skutki zdrowotne to:
• wady wrodzone;
• zaburzenia płodności;
• niektóre choroby nowotworowe;
• zaburzenia immunologiczne;
• zaburzenia pracy nerek;
• zaburzenia czynności wątroby;
• zaburzenia układu oddechowego;
• zaburzenia neurologiczne.
Dzieci mieszkające w odległości do 3 km od wysypiska śmieci częściej cierpią na bóle głowy, brzucha, biegunki, częściej mają różne zmiany skórne (m.in. rumień), skarżą się na bóle gardła, bóle stawowe; częściej chorują też na astmę oskrzelową i alergię. U niektórych z nich stwierdzono też zmiany błony śluzowej i w uzębieniu oraz nieprawidłową klatkę piersiową, nieprawidłowe krzywizny kręgosłupa itd.
Inną przyczyną poważnych kłopotów zdrowotnych dzieci, a wynikającą z zanieczyszczenia środowiska, jest nadmierna obecność fluoru w powietrzu. Przedostaje się on do atmosfery przed wszystkim na skutek działalności człowieka. Winowajcami są głównie huty aluminium, zakłady produkujące nawozy sztuczne i pasze, a także zakłady produkujące szkliwa krzemianowe i inne. Powietrze rozprowadza fluor do wszystkich elementów środowiska, a tam może się on bez przeszkód kumulować. Na zanieczyszczenie powietrza fluorem wpływa również ukształtowanie terenu, kierunek i siła wiatru oraz ilość opadów atmosferycznych. Dlatego w pewnych rejonach jest ono wyższe. Poza tym w Polsce, w porównaniu z innymi krajami, jest w ogóle bardzo wysokie. Szczególnie „przoduje” pod tym względem Pomorze.
Fluor może powodować wiele niekorzystnych zmian w organizmie, m.in.:
• zmiany w nerkach, jelitach i wątrobie;
• bóle i zesztywnienia kręgosłupa;
• w łożysku ciężarnych kobiet - zaburzenia rozwoju płodu;
• a potem - niską masę urodzeniową dziecka, co zmniejsza jego szansę przeżycia;
• zaburzenia rozwoju dzieci mieszkających w rejonach występowania wysokiego stężenia fluoru;
• obniżenie ilorazu inteligencji u osób stale podtruwanych;
• zgon dziecka - po spożyciu pasty do zębów z fluorem w ilości ok. pół tubki.
Jednym z największych zagrożeń, jeśli chodzi o zanieczyszczenie środowiska w Polsce, jest ołów. Dotyczy to szczególnie obszarów mocno zurbanizowanych i uprzemysłowionych.
Stężenie ołowiu w atmosferze jest przyczyną całego szeregu problemów zdrowotnych. Są wśród nich:
• zaburzenia emocjonalne, między innymi agresja, nadpobudliwość;
• zaburzenia mowy;
• zaburzenia słuchu.
Aby im zapobiec bądź przynajmniej zniwelować ich skutki, potrzebna jest odpowiednia edukacja rodzin, wdrożenie prawidłowych nawyków higienicznych, w tym zdrowego odżywiania. Do tych działań muszą włączyć się nie tylko rodzicie, ale i lekarze, pielęgniarki, higienistki w szkołach, a także pracownicy socjalni. Niezbędna jest także pomoc władz samorządowych. Formą, która poza edukacją przynosi najlepsze rezultaty, są wyjazdy profilaktyczno-lecznicze.
Literatura:
-Internet
-„Anatomia Człowieka tomy I-V”- Bochenek i Reicher