Polska Rzeczpospolita Ludowa powstała w 1952 roku na mocy konstytucji PRL-u. Państwem rządziła gospodarka centralna, ceny były z góry narzucane przez państwo, praktycznie nie było żadnej konkurencji, gdyż jedynie można było nabywać towary państwowe, rodzimej produkcji. Ceny żywności, były ustanowione centralnie, nikomu nie wolno było ich przekroczyć.
Wchodząc do sklepu w latach sześćdziesiątych widok był następujący: na półkach produkty głównie polskiej produkcji, ewentualnie kilka winogron czy brzoskwiń, których ceny przyprawiały ubogie społeczeństwo o ból głowy. Dzieci więc takie rarytasy jak egzotyczne owoce czy słodycze dostawały zazwyczaj na święta. Kolejka w rzeźniku to był stały element krajobrazu polskiego z tego okresu. W latach sześćdziesiątych sklepy w ogóle były słabo zaopatrzone, chociaż nie osiągnięto jeszcze stanu z lat osiemdziesiątych, kiedy to półki dosłownie świeciły pustkami, a rola pani ekspedientki polegała na powtarzaniu dwóch słów: "Nie ma”.
Były cztery, sposoby zakupu zachodnich towarów. Pierwszym z nich były KOMISY - do komisów rzeczy sprzedawali głównie marynarze. Pewexy tam można było kupić, ubrania, żywność, papierosy, alkohol i zabawki, ale tylko za dolary lub bony towarowe. Dolarów oczywiście nikt w domu nie mógł trzymać, chyba że dostał je w legalny, udokumentowany sposób. Były także sklepy Baltona, zaopatrywały one głównie statki i marynarzy w żywność, kosmetyki, papierosy, alkohol czy ubrania.
Ubrania w dobie PRL-u były identyczne. Jeden wzór na parę lat, kolorystyka stała: wszystko szare, przygaszone. Głownie dlatego, że wszystko produkowano w fabrykach, hurtowo. Zanim zarząd takiej fabryki zatwierdziłby nowe kroje czy kolory odzieży, moda zdążyłaby zmienić się kilkakrotnie i tak byśmy zostali w tyle za innymi krajami. Polskie fabryki produkowały również barwne i nowoczesne ubrania, jednakże nie dla swojego kraju, ale na eksport, żeby pokazać innym krajom, co się w Polsce nosi. Ludzie bili się o tak zwane "odpadki z eksportu", które często pozostawały w kraju.
Dzisiejsze dzieci i młodzież mają wielki wybór artykułów szkolnych. W czasach PRL-u nie było kolorowych zeszytów czy piórników. Okładki zeszytów miały chyba za zadanie odstraszyć dzieci od szkoły: były szare, wyblakłe niebieskie czy beżowe wcale nie wyglądały przyjaźnie. Wyprawkę do szkoły kompletowano już od końca roku szkolnego, często nawet do października. Do sklepów rzucano towary stopniowo: najpierw zeszyty w kratkę, potem kredki, potem zeszyty w linie. Dzisiaj idzie się jednego dnia i kupuje wszystko razem w jednym sklepie, kiedyś jednak były to zwyczajne bitwy o przybory szkolne. Trzeba było doskonale orientować się, gdzie, co i kiedy „rzucą”. O podręczniki nie było również tak prosto. Na nowe książki mogli pozwolić sobie jedynie prymusi, którzy dostawali w nagrodę za dobre stopnie specjalne talony na podręczniki, a reszta musiała między sobą odkupywać książki.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w roku 1970 za czasów, gdy Gomułka był I sekretarzem Polski, rząd ogłosił podwyżkę cen detalicznych artykułów spożywczych. Wzbudziło to powszechne niezadowolenie i oburzenie ludzi. Wydarzenie to stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu strajków w Stoczni Gdańskiej w grudniu. Strajkujący żądali przede wszystkim zniesienia podwyżki cen, rozpoczęły się uliczne protesty. Na wieść o tych czynach, Gomułka wydał rozkaz użycia broni przeciwko demonstrantom. Wieczorem w gdańskiej TV przemawiał I sekretarz KW PZPR w Gdańsku Stanisław Kociołek nawołując robotników do powrotu do pracy. W odpowiedzi na apel Kociołka, robotnicy następnego dnia wracają do pracy. Jednak tego samego dnia dochodzi także do użycia ognia przez wojsko do stoczniowców, wiele osób poniosło śmierć.
Cudowny plan odnowy gospodarki polskiej miał Edward Gierek- I sekretarz PZPR- zapożyczył się u innych państw na wielkie sumy pieniężne, które to sumy miały zostać przeznaczone na nowe technologie sprowadzone z zachodu. Owszem, wszystko zostało przeprowadzone tak jak sobie Gierek postanowił. Problem w tym, że z zachodu docierały do nas "nowinki", które dla państw kapitalistycznych były już przeżytkiem. Te wszystkie pożyczki Gierka nie dość, że nie polepszyły sytuacji ekonomicznej ani gospodarczej Polski, to jeszcze państwo ze swoich zadłużeń nie może się po dziś dzień wypłacić! Ale trzeba jedno przyznać, ze za czasów Gierka wzrósł poziom życia ludzi. Znacznie poprawiło się zaopatrzenie sklepów. Edward Gierek miał też swój projekt budowy "drugiej Polski", czyli zapewnienia każdej rodzinie mieszkania. W rzeczywistości na mieszkanie rodziny musiały czekać po kilka lat, a to i tak jeśli miały wielkie szczęście. Polacy szybko przekonali się, że wszelkie zabiegi Gierka to tylko pozorny dobrobyt, a tak naprawdę państwo zbliża się do niebezpiecznego momentu całkowitego kryzysu gospodarczego.
Kolejna fala protestów nastąpiła w czerwcu 1976 roku, kiedy premier Piotr Jaroszewicz przedstawił projekt podwyżki cen nieproporcjonalnie do podwyżek płac. Zaczęło coraz częściej brakować żywności, kolejki stawały się coraz dłuższe. Zmusiło to władze ludową do wprowadzenia kartek na żywność. Już w sierpniu 1976 roku wprowadzono kartki na cukier, jako pierwsze w Polsce. Na jednego człowieka przypadało około 2 kilogramów cukru na miesiąc, co było zdecydowanie zbyt dużą ilością, ale i tak ludzie wykupywali cały przydział w obawie, że kiedyś cukru może zabraknąć.
W państwie nadal działały PEWEX-y czy Baltona. Zaczęły powstawać jednak również drobne sklepy mięsne komercyjne. Były to nadal sklepy państwowe, jednak dostać w nich można było lepsze gatunki mięsa. Był to celowy zabieg władz, gdyż w sklepach komercyjnych były dwa razy wyższe ceny niż w innych. Z powodu niedoboru mięsa ludzie musieli płacić za niego wysoką cenę.
Poza tym należy również opisać sytuację ludzi w Polsce w latach siedemdziesiątych, jeśli chodzi o wykonywane zawody, gdyż sytuacja ta była dość specyficzna, obca na pewno teraźniejszemu państwu polskiemu. Przede wszystkim nie było bezrobocia, a wprost przeciwnie: brakowało ludzi do pracy. Niewyobrażalne - a jednak prawdziwe. Głównie brakowało ludzi do wykonywania najmniej skomplikowanych zawodów typu: sprzątaczka, salowa, elektryk, hydraulik. Dlatego też na wielu filmach (w tym "Nie lubię Poniedziałku") można zobaczyć jaką ważną rolę odgrywał na przykład zwyczajny mechanik. Najlepszą sytuację życiową miały naturalnie osoby należące do partii (PZPR- bo tylko jedna istniała), nie było związków zawodowych.
Latem 1980 roku władze wprowadziły kolejne podwyżki cen – rozpoczęły się strajki, które swoją falą ogarnęły całą Polskę. Rząd jednak nie zamierzał zmniejszyć cen żywności. Właśnie dlatego doszło w sierpniu 1980 roku do strajku w Stoczni im. Lenina w Gdańsku, a następnego dnia w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Powstały Międzyzakładowe Komitety Strajkowe w Gdańsku - pod przewodnictwem Lecha Wałęsy. W ostatnich dniach sierpnia strajkujący podpisali w Gdańsku porozumienia z rządem, w wyniku tych porozumień rząd zgodził się na rejestrację NSZZ Solidarność, uwolnienia więźniów politycznych, postawienia pomnika ofiar grudnia 1970 roku i przeprowadzenia reform gospodarczych w kraju.
Rok 1981 jak i lata następne był staczaniem się polskiej gospodarki, coraz to bardziej na dno. Zaczęło przybywać towarów na kartki, podwyższano ich ceny. W latach 1981-83 miał miejsce stan wojenny w Polsce, który tylko pogorszył nastroje w kraju. Polacy coraz częściej zdawali sobie sprawę z tego, że PRL to nie jest ich wymarzony kraj miodem i mlekiem płynący. Ludzie nie mieli żadnych perspektyw. Sklepy świeciły pustkami. W lutym 1981 roku wprowadzono kartki na mięso i wędliny, było to 2,5 kg – na miesiąc dla dorosłych pracujących umysłowo i 4 kg dla dzieci i dorosłych pracujących fizycznie. W kwietniu wprowadzono kartki na przetwory mięsne, masło, mąkę, ryż i kasze. Sytuacja w kraju zaczynała być wręcz dramatyczna. Zdesperowana sytuacją żywnościową i materialną ludność zaczęła na wszelkie możliwe sposoby próbować wpłynąć na władze Polski. Na nic to się jednak nie zdało. We wrześniu 1981 roku wprowadzono kolejne kartki, tym razem na mydło i proszek do prania. Jednak największe podwyżki cen od 1982 roku nastąpiły w lutym 1988 roku, co oficjalnie nazwano "operacją cenowo-dochodową". Następnie mogło być już tylko lepiej, gdyż nikt chyba nie wyobrażał sobie gorszego stanu państwa polskiego.
W 1989 roku zwołano obrady Okrągłego Stołu - pierwszy ważny krok ku demokratycznemu państwu. Na mocy uchwał z obrad Okrągłego Stołu 4 czerwca 1989 roku odbyły się wybory do sejmu i senatu. Opozycja zwana "drużyną Lecha" zdobyła 99 na 100 możliwych miejsc w senacie i 35% w sejmie. Na prezydenta wybrano generała Wojciecha Jaruzelskiego, a premierem został Tadeusz Mazowiecki - był on pierwszym niekomunistycznym premierem w powojennej Polsce. Datę 12 września 1989 roku uznaje się za koniec komunizmu. A skoro koniec komunizmu, to koniec i gospodarki centralnej. W grudniu 1988 sejm przyjął ustawę uznającą działalność gospodarczą za "wolną i dozwoloną każdemu na równych prawach". Zaczęto znosić również kartki. Najpierw zniesiono kartki na cukier - 1985 roku, następnie w 1989 roku na benzynę.
Okres reglamentacji towarów zmierzał ku końcowi. Kwitła gospodarka wolnorynkowa, a wraz z nią nowe państwo: Rzeczpospolita Polska, odrodzona po tylu latach komunistycznych rządów.