Jednym z bohaterów noweli "Katarynka" B.Prusa był pan Tomasz. Miała około 50 lat. Pracował jako adwokat i był wiernym miłośnikiem sztuki. Był właścicielem galerii obrazów, która budziła zachwyt. Mieszkał w Warszawie, w kamienicy przy ulicy Miodowej. Miał rumianą twarz, szpakowate faworyty i siwe łagodne oczy. Chodził pochylony trzymając ręce w kieszeniach. W dzień pogodny nosił pod pachą laskę,a w pochmurny dźwigał jedwabny, angielski parasol. Nosił wykwintne ciemnogranatowe palto, popielate spodnie od pierwszorzędnego krawca, buty połyskujące jak zwierciadła i nieco poszarzały cylinder. Był zawsze głęboko zamyślony. Od lat zwlekał z poślubieniem jakiejś damy. Drażniło gon wszystko co pospolite i tandetne. Nie znosił zatłoczonych miejsc i hałasu, a w szczególności kataryniarzy i ich jarmarcznej muzyki. Pewnego dnia ktoś złośliwy wysłał mecenasowi dwóch kataryniarzy pod okno. Pana Tomasza to tak zdenerwowało, że rozstrzygnął to sąd honorowy. Zdesperowany adwokat zapłacił stróżowi, żeby nie wpuszczał na podwórko kataryniarzy.
Uważam, że pan Tomasz jest postacią godna do nasladowania ponieważ w dalszej noweli okazuje się dobrym człowiekiem pomagając niewidomej dziewczynce, a poza tym każdy jest inny i to, że nie lubił kataryniarzy nie świadczyło o tym jaki ona tak naprawdę jest.