Niespełna rok temu przeczytałem książkę zatytułowaną „Quo vadis”. Napisana przez Sienkiewicza bardzo się różni od jego innych, przeczytanych przeze mnie powieści. Nie potrafię powiedzieć na czym polega ta różnica, ale podczas czytania „Quo vadis” rodziło się we mnie wiele sprzecznych uczuć. Akcja książki toczy się w drugiej połowie I wieku naszej ery, za panowania młodego wówczas cezara, trzydziestoletniego Nerona.
Sienkiewicz już w tytule zadaje pytanie: dokąd zmierzasz? Towarzyszy ono czytelnikowi przez całą lekturę i pobudza do głębszej refleksji. Sięgając po „Quo vadis” nie kierowałem się chęcią przeczytania go z własnej woli, lecz traktowałem je jako narzucone mi zadanie, przecież to lektura! Zagłębiając się w coraz dalsze stronnice powieści, powoli zacząłem odkrywać jej przesłanie. Dwa światy: chrześcijański i pogański ścierają się. W pewnym momencie wydaje się, iż chrześcijaństwo zginie, zostaje niewielu przedstawicieli tej wiary, a jednak zrodziła się z nich chrześcijańska Europa.
Autor postarał się, aby książka została napisana tak, żeby wciągała czytelnika przez wątki historyczne oraz równie interesujący wątek miłosny. Osobiście, najbardziej zainteresowała mnie walka Tygellina i Petroniusza o wpływy na cezara. Byłem niezmiernie ciekawy, który z nich wygra ten cichy pojedynek. Obie te postacie, bardzo mądre, towarzyszyły Neronowi prawie na każdym kroku. Petroniusz swoim przyciągającym wyglądem, powodował, że wiele kobiet wzdychało do niego z ukrycia. Ten niezwykle interesujący człowiek, czasami wręcz przebiegły, potrafił formułować uwagi krytykujące twórczość Nerona, nie raniąc przy tym duszy samego cezara. Główną, a może jedyną wadą Petroniusza było to, że widząc zło, nie potrafił i nie chciał mu się przeciwstawić. Swoim ciętym dowcipem i bystrością wzbudzał zazdrość patrycjuszy, m. in. Tygellina, a także powiększał grono swoich wrogów na dworze cezara.
Również Marek Winicjusz, jego siostrzeniec przysparzał sobie wrogów błyskotliwością, nadzwyczajną siłą i urokiem. Z początku nie rozumiał zła, nie przeciwstawiał mu się i sam okrutnie czynił. Zakochując się w Ligii dał początek nowemu etapowi w swoim życiu, etapowi, którym rozpoczął znajomość z wiarą chrześcijańską. Przemiana Winicjusza, dokonująca się przez całą książkę, była jednym z jej elementów, dzięki którym powieść ta nie nudziła mi się. Marek, poganin poszukujący w życiu najważniejszych wartości, odnajduje je w miłości i chrześcijaństwie. Po dłuższym obcowaniu wśród wyznawców Chrystusa, zmienił się na lepsze i przez wzgląd na Ligię, próbował pokochać Odkupiciela. Spostrzegłszy, że zrodziły się w nim nowe, obce mu dotąd uczucia, nie uciekał przed nimi, lecz próbował je sobie tłumaczyć i rozwijał je.
Pomógł mu w tym św. Piotr, jeden z dwunastu apostołów Jezusa, duchowy przywódca chrześcijan w Rzymie. Św. Piotr był człowiekiem pełnym powagi i majestatu. Posiadał niezwykły dar przekonywania. Wierny religii chodził po świecie i głosił ją wszystkim ludziom. Był opoką dla potrzebujących pocieszenia. Sprowadził Winicjusza ze złej drogi, czyniąc z niego szczęśliwego człowieka. Łagodność i anielska niemal cierpliwość sprawiały, że Piotr był człowiekiem wzbudzającym czujność w prawie każdym. Dlatego udało mu się pozyskać tak wiele ludzkich dusz…Nauczył Ligię dzielić miłość między Chrystusa i Winicjusza.
Nie przyszło jej to łatwo. Myślała, iż jest grzechem, gdy zaczęły się w niej budzić nieznane jej dotąd uczucia do mężczyzny i to na dodatek poganina. Była nieugięta w wierze i gotowa poświęcić dla niej swoje szczęście z Markiem.
W powieści umiejscowione są jeszcze inne postacie. Z bohaterów historycznych przedstawieni są: św. Paweł. Neron, Plaucjusz, Aulus. Nie można nie wspomnieć o interesujących postaciach jakimi są Ursus i Chilon Chilonides. Ursus, całkowicie oddany Ligii, również chrześcijanin opiekuje się nią i chroni ją. Chilonides pomaga Wincjuszowi w jej odnalezieniu. Chilon to osoba chytra, przebiegła i fałszywa, jednak po przyjęciu chrztu zmienia swą postawę i ginie spalony żywcem, nie chcąc wyrzec się przyjętej wiary.
W „Quo vadis” warty poznania jest barwie opisany przez autora upadek Nerona i ogromnego Imperium Rzymskiego, którym rządził, które wydawało się być tak trwałym, potężnym i niezniszczalnym! Gdyby nie Neron, wielki tchórz i egoista, Rzym nie zginąłby w płomieniach. Podpalenie miasta, nad którym sprawował władzę, było posunięciem samolubnym i bardzo nieodpowiedzialnym. Narazić mnóstwo ludzi na śmierć w ogniu po to, aby opisać płonące miasto w nic niewartym poemacie, to przesada pod każdym względem. O twórczości cezara najlepiej wyraził się Petroniusz w swoim liście, wysłanym do Nerona przed samobójstwem. Piękne w mniemaniu cezara poematy, w rzeczywistości były dziełami „zwykłego, biednego poety z przedmieścia”. Jego śpiew kaleczył uszy poddanych. Bojaźliwość nie powstrzymała go przed okrutnym czynem, jakim było zamordowanie bezbronnych i niewinnych.
Język utworu nie jest łatwy, ale osobie zainteresowanej treścią, czytanie nie sprawia większych problemów. Znaczenie wielu kłopotliwych słów można sobie objaśnić. Gdy zabieramy się do studiowania książki lub wystarczy mieć przy sobie zwykły słownik.
Fragment dotyczący rzezi chrześcijan wzbudził we mnie wstręt. Ten obrzydliwy opis wzmógł moją niechęć do Rzymian, do cezara, do ich pogańskiej religii. Z zainteresowaniem czytałem tylko o śmierci św. Pawła. W tym fragmencie Sienkiewicz nie przedstawił samego momentu ukrzyżowania, ale postawę apostoła, który nie uląkł się śmierci i na spotkanie z nią kroczył odważnie. Nawet bezduszni pretorianie onieśmieleni jego zachowaniem, uniżyli i zatrzymali się zeznając, by w godzinie śmierci pobłogosławił świat.
Podczas czytania „Quo vadis” nasunęło mi się kilka zastrzeżeń. Jednym z nich, ciągle powracającym jest sposób, w jaki Sienkiewicz umiejscowił w powieści chrześcijan ich życie. Wiele dowiedziałem się o Rzymianach, barwnym życiu jakie wiedli, domach urządzonych w przepychu, w którym mieszkali, sposobach w jaki się do siebie odnosili. W tym bogatym obrazie ich kultury zanikał wizerunek wyznawców Chrystusa. Autor w podniosłej formie opisuje uczty organizowane przez cezara zapominając o tajnych spotkaniach chrześcijan w mrocznych katakumbach. Opisując pełne rozputy orgie, pisarz doskonale zobrazował reguły współżycia za czasów Nerona, akcentując upadek wszelkich wartości w stosunkach międzyludzkich.
Moja odraza do bogatych Rzymian poszerzała się z każdą chwilą, gdy czytałem o metodach jakimi posługiwali się właściciele wobec swoich bezbronnych niewolników. Na dworze Nerona uczył się tylko ten, kto mu schlebiał, był mu całkowicie oddany i posłuszny oraz zachwycał się jego utworami i fałszywym śpiewem. Elita żyjąca wokół osoby cezara, wykorzystywała swoje pozycje do własnych celów. Mężczyźni mogli w każdej chwili odesłać żonę i wziąć sobie nową kobietę.
Temu wszystkiemu przeciwstawiały się wartości religii chrześcijańskiej. Wyznawcy Chrystusa, cechami takimi jak: prawość, namiętność przebaczania i przede wszystkim szczera miłość do drugiego człowieka, ułatwiali sobie współżycie. Ich dobroć, kontrast jaki tworzyli z poganami, nie była rozumiana przez Rzymian. Cezar uległ Poppei, zrzucił winę za podpalenie miasta na chrześcijan i urządził z ich śmierci igrzyska dla swoich poddanych. Wyznawcy Chrystusa nie spełnili oczekiwań Nerona, nie walczyli z dzikimi zwierzętami.
Dzięki takim elementom, ukazującym chrześcijan, którzy nie okazywali bojaźni, ponieważ pomagała im wiara, nabrałem do powieści szacunku i przestałem traktować ją jak zwyczajną lekturę. Uważam, że „Quo vadis” powinien przeczytać każdy. Jest to powieść historyczna, traktująca o problemach, z którymi nie wszyscy się zetknęli, a z którymi każdy powinien się prędzej czy później spotkać.