Na każdym kroku naszego życia zastanawiamy się nad sensem robienia, a nie kiedy tworzenia małych dzieł sztuki, które są ściągami. Nie tylko taką postać pomocy nazywamy ściągą, różnego rodzaju gazetki, książeczki są nie odmownymi atrybutami dzisiejszego młodego, uczącego się człowieka. Kto jak nie My-młodzi rozumie ten ból istnienia jakim jest przebywanie i uczestniczenie na każdej lekcji w szkole? Komu normalnemu starcza na wszystko czasu? Kto jak nie MY powinien korzystać z życia, i ciągnąć z niego garściami?
W końcu i tak kiedyś nadejdzie tez okrutny dzień w którym pożegnamy naszą „UKOCHANĄ” szkołę i zaczniemy funkcjonować jako normalni, dorośli ludzie. A tam nie ma już tak słodko, kto nie kombinuje to i nic nie posiada. Dlatego nasze szkolne utarczki niejednokrotne z nauczycielami wzmacniają nas: „Bo co nas nie zniszczy , to nas wzmocni”. Tak też jest w szkole, ten kto jest silny jest za razem dobry, a ten co uczciwy-ledwie co wiąże koniec z końcem w ocenach. Tym też sposobem musimy z umiarem ale walczyć i nie poddawać się choremu systemowi oświaty, który tworzą ludzie nie w pełni sprytni umysłowo. Oni w zupełności nie zdają sobie sprawy ile Ja, czyli My-wszyscy musimy się uczyć. A wszystko i tak kończy się podobnie, perspektywy na przyszłość są dla nas beznadziejne, z resztą jak wszystko co obecnie się dzieje na ziemiach naszej Wolnej Polski.
Stanowczo mówię TAK każdym ściągom i pomocom, one nie zawsze ale często ratują nasze życie szkolne. I nie prawdą jest to, że ściągi używają tylko lenie i leserzy. Moja dewiza jest taka „ Robić ściągi, Robić ściągi... lecz z nich nie korzystać”. W ten sposób uczymy się, a przecież każda metoda do skutecznej nauki jest dobra. Czy to jedna z metod mnemotechniki czy nasze tradycyjne ściągi, to jest to czego wszyscy potrzebujemy.