Moim zamiarem jest poparcie tezy - „nieuctwo jest grzechem” - właściwie jest bardzo wiele argumentów przemawiających za tym. Chciałbym w tej chwili przedstawić, te najbardziej przekonywujące.
Tak jak Jezus niósł swój „krzyż” (nasze grzechy), prowadzący do zbawienia, tak i ja i każdy z nas powinienem nieść swój i tym samym dążyć do życia wiecznego. Każdy z ludzi ma swój „krzyż”. Jest nim życie. Dzieli się ono na różne etapy, a do każdego z nich jest dopasowany inny odpowiedni „krzyż”. Najpierw człowiek się rodzi, wtedy jest on beztroski i niczym się nie musi przejmować. Później zaczyna dorastać i idzie do szkoły. W tym momencie nauka, szkoła i pomoc w domu to jego najważniejsze obowiązki. Kolejny etap to dojrzewanie do dorosłości. Podejmowanie ważnych decyzji (np.: jakie wybrać studia) na nasze dorosłe życie. Następnie jesteśmy już dorośli i teraz nasz „krzyż” jest zależny od tego jakie mieliśmy powołanie. Czy było to małżeństwo, kapłaństwo, a może jeszcze mieliśmy jakieś inne? To i tak nie ma znaczenia, ponieważ Pan Bóg da nam odpowiedni „krzyż” dla nas. Dla moich rodziców jest nim wychowywanie dzieci, praca, utrzymanie domu. Zaś dla mnie, w tym momencie, „krzyżem” jest szkoła i nauka. Niestety bardzo często uciekam od nauki i szkoły. Próbuje robić coś co też jest dla mnie „krzyżem” i mogłoby mnie usprawiedliwić: pomagam mamie w domu, idę na zakupy, sprzątam, itp. Jest to po prostu najzwyklejsze nie akceptowanie swojego „krzyża”, a to jest właśnie grzech i to dość poważny.
Drugi z argumentów jest też dość przekonywujący do tezy tej rozprawki. Jeżeli nie chcę się uczyć i korzystać z tego, że chodzę do szkoły i mam możliwość rozwijania swojej wiedzy, jest to po prostu marnowanie talentu jaki posiadam. Nie mogę poszerzać zakresu informacji z dziedzin, które mnie interesują i ciekawią. Zgodnie z tym co mówi przypowieść biblijna o „talentach”, Pan Bóg każdemu z nas dał coś co możemy rozwijać i „zakopanie” tego w ziemi jest właśnie grzechem.
Trzeci z argumentów jest jakby podsumowaniem dwóch pierwszych. Jeżeliby wziąć z pierwszego argumentu niechęć do noszenia „krzyża”, a z drugiego tak zwany „brak sił” do rozszerzania talentów. To trzeba by zastanowić się głębiej nad tym ,co tak naprawdę jest ukryte pod słowem nieuctwo. Chodzi mi dokładnie o to, że nieuctwo można z łatwością zastąpić takim słowem, dość często słyszanym przez uczniów, lenistwo. Lenistwo jest jednym z siedmiu grzechów głównych.
W moim przypadku jest jeszcze jeden argument za tezą. Tym jeszcze jednym „za” jest brak wdzięczności rodzicom. Bo przecież to oni płacą za moją naukę, a ja nie potrafię tego uszanować. Czyli krótko powiedziawszy łamię jeszcze jedno przykazanie „IV. Czcij ojca swego i matkę swoją”.
Dlatego też wniosek, który poparty jest dość ważnymi argumentami dla chrześcijanina jest taki, że do nieuctwa prowadzi nie przestrzeganie dekalogu.