Państwo Jarosława Kaczyńskiego było słabe i nagie. Rząd miało za słaby, by był mu obroną przed pazurami opozycji. Jedynie postać Kaczyńskiego, niepodobna do otaczających stworzeń, była widocznym obrazem bogów. Brakowało jej tylko porządnej koalicji. Ludzie, słuchacze Radia Maryja niby mdłe zjawy senne błądzili, bezradni wobec potęg radia, które zawładnęło ich umysłami. Wszystkie ich czyny były nieświadome i bezładne. Widząc to Rokita zakradł się do wielkiego spichlerza ognia niebieskiego i przyniósł dobrą nowinę. W umysłach ludzkich zapłonęły jasne ogniska odnowy moralnej. Mądry tytan uczył ludzi jak się nie dać PiS – owskiej propagandzie.
Nie podobało się to bratu Lechowi. Mając w pamięci niedawną walkę z Donaldem, obawiał się wszystkiego co pochodzi z PO. Kazał wtedy Lepperowi, z bogów najbieglejszemu we wszystkich kunsztach (w tym napady, pobicia), stworzyć kobietę o cudnej urodzie i przewspaniałym warkoczu. Gdy misterne to dzieło już było gotowe, Chojarska nauczyła pierwszą niewiastę pięknych robót kobiecych (fałszowanie list wyborczych); Wiśniowska otoczyła jej oblicze wdziękiem i w oczy wlała urok uwodzicielski; Wierzejski dał jej skryty i pochlebczy charakter, a od Tuska otrzymała dar kuszącej wymowy; w końcu ubrano ją w złoto i uwieńczono kwiatami. I nazwano ją Renatą, albowiem była ona darem dla ludzi od wszystkich bogów i każdy z bogów obdarzył ją jakąś szczególną właściwością. W posagu otrzymała glinianą beczkę szczelnie zamkniętą, której zawartości nikt nie znał. Chociaż po rozmiarze, raczej nie trudno było wywnioskować co się w niej znajdowało.
Tak wyposażoną Renatę zaprowadził Bosak, posłaniec bogów, na salony polityczne
i zostawił ją przed chatą Rokity. Mądry tytan wyszedł przed dom przyjrzeć się pięknej nieznajomej i od razu zwietrzył jakiś podstęp. Nie przyjął jej więc, ale odprawił i innym doradzał tak samo postąpić. Lecz Rokita miał przyjaciela nie bardzo rozumnego, imieniem Kazimierz, co się wykłada: „wstecz myślący”. Ten nie tylko nie wygnał Renaty, lecz natychmiast z nią się ożenił. Renata ciekawa była zajrzeć do owej beczki, którą bogowie dali jej we wianie. Ale przyszedł Rokita, odwiódł brata na stronę i przestrzegał: „Niemądry Kazimierzu - rzekł – zrobiłeś już jedno głupstwo, żeś tę niewiastę, na zło chyba stworzoną przez bogów, przyjął do domu. Nie czyń przynajmniej drugiego głupstwa i nie otwieraj beczki ani żonie nie pozwalaj, bo tak mi się zdaje, że w niej jakieś wielkie licho siedzi”. Kazimierz przyrzekł, że się nad tym zastanowi. Ale co on biedny może? Miał zwyczaj myśleć bardzo długo i powoli, tak że zanim zdążył rozważyć słowa brata, szybkomówna Renata namówiła go do otwarcia beczki. I oczywiście stało się nieszczęście. Ledwo podniesiono deko, a oczom Renaty ukazało się oblicze Giertycha. Ta wystraszyła się i trzasnęła dekiem. Na nic to się zdało. Roman i tak wyszedł z beczki, a jedynym znamieniem trzaśnięcia dekiem była dziwnie przystrzyżona grzywka.
I tak oto przez głupotę dorosłych, młodzież musi cierpieć. Na nic się zdają protesty… a Giertych jak był ministrem edukacji, tak nadal nim jest. Ciekawe co bogowie powiedzą na maturę z religii.