Pan ze Spychowa, komes księcia mazowieckiego Janusza oraz ojciec Danusi. Mężczyzna w sile wieku, mocarnej postury i ogromnej waleczności, pokaźnich rozmiarów, jednooki (drugie oko stracił od strzały krzyżackiej). Jurand jest zaciekłym wrogiem zakonu, z którego przyczyny straciła życie jego ukochana żona oraz matka Danusi. Wdowiec oddał wtedy curkę pod opiekę księżnej mazowieckiej, sam zaś nieustannie podejmował wyprawy przeciw krzyżakom, przysparzając zakonowi wiele szkód i zyskując sobie nienawiść braci. Kiedy Jurand poznaje Zbyszka z Bogdańca, okazuje sympatię zalotnikowi córki, daje mu jednak do zozumienia, że z nemożliwej do wyjaśnienia przyczyny (jak się później okazuje, z powodu ślubowania) ręku Danusi niezamierza młodzieńcowi oddać. Pojawia się na dworze księżnej mazowieckiej w okolicznościach szczególnych: wkrótce po wyjeździe Danusi do Spychowa, odratowany przez Zbyszka od śmierci z zamarźnięcia podczas zawiei śnieżnej. Gdy odzyskuje przytomność, orientuje się, że intryga z listem została uknuta przez jego wrogów - Krzyżaków, ukochana zaś córka została porwana i znajduje się w ręku braci zakonnych. W tych okolicznościach Jurand godzi się ze Zbyszkiem jako mężem Danusi i sojusznikiej w działaniach mających na celu odzyskanie dziewczyny. Tajni wysłannicy Krzyżaków żądają, by zachowując pełną tajemnice, Jurand sam zgłosił się po córkę do zamku w Szczytnie. Rycerz, zostawiwszy dyspozycje przed wyjazdem, jakby się na śmierć szykował, rusza samotnie na tereny krzyżackie. Jest trzymany dla poniżenia pod bramą zamku, wreszcie przestępuje ją z polecenia komturów pieszo, bezbronny i odziany w wór pokutny. Kiedy orientuje się, że całe jego poniżenie na nic się nie zdało, bowiem zdradzieccy zakonnicy pokazują mu nie Danuśkę, ale obcą niedorozwiniętą dziewczynę, wpada w ściekłość i porwawszy miecz ze ściany rzuca się na braci i wieku zabija. Na koniec wobec dużo większej przewagi wrogów zostaje obezwładniony i wrzucony do lochu. Jego nieszczęścia jednak jeszcze się nie skończyły. Z polecenia Zygfryda de Lowe, Jurand zostaje oślepiony, pozbawiony języka i prawej ręki. Uwolniony w takim stanie wędruje pieszo i po pewnym czasie napotyka na swojej drodze Maćka z Bogdańca oraz JAgienkę. Dowieziony do Spychowa powraca do zdrowia i widać, że wszystkie przejścia odmieniły mu duszę: z groźnego i opanowanego duchem pomsty rycerza powstał pobożny i pokorny starzec. Ta przemiana szczególnie jest widoczna w zachowaniu Juranda wobec doprowadzonego przed jego oblicze Zygfryda De Lowe. Ślepiec przecina więzy Krzyżakowi i puszcza go wolno. Cierpieniom Juranda nie ma jeszcze końca - straszliwie postarzały na skutek przejść w kilka dni później obejmuje zwłoki ukochanej curki, która zmarła w drodze powrotnej po odbiciu z rak Krzyżaków. Wkrótce potem umiera.