Podczas tworzenia Trenu IX Jan Kochanowski znajdował się w punkcie załamania. W
Trenach IX, X, XI dokładnie widoczny jest on jako filozof, który wątpi, buntuje się i rozpacza. Następuje przełamanie jego optymistycznej wizji świata. Autor odrzuca to w co wcześniej wierzył, dokonuje rozrachunku ze swoją filozofią i z samym sobą.
Utwór zaczyna się apostrofą do „Mądrości”, którą w Trenie IX nazywana jest filozofia stoicka. Kochanowski uważał, że jest ona odpowiedzią na wszystkie problemy, troski "Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić,". Tymi, którzy „prawdziwie mienią” zostali nazwali stoicy. Poprzez stwierdzenie „Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie Zawżdy niesiesz.” autor podkreśla uniwersalność tej filozofii, to że była odpowiedzią na wszystkie pytania i rozwiązywała każdy problem, potrafiła zamienić człowieka w postać nieczującą frasunków, bólu, w postać potrafiącą przezwyciężyć śmierć. Jednak te wszystkie zalety stoicyzmu poeta ukazuje z ironią. Zauważalne jest to, że Kochanowski zraził się do stoicyzmu, ponieważ nie pomógł on mu w okresie, gdy tego najbardziej potrzebował, po śmierci córki Urszulki. Filozofia nakazywała spokój, gdy on nie potrafił sobie z tym poradzić, „Mądrość” powinna spowodować, że człowiek jest odporny na ból, rządzę, cierpienie, emocje, jednak to nie pomogło mu. Twierdzi, iż mądrość nie jest w stanie przezwyciężyć krzywdy, bólu. Autor mówi o sobie jako o człowieku nieszczęśliwym, który całe życie poświecił bezkrytycznemu przyjmowaniu i czerpaniu nauk stoickich, gdy okazały się one błędne, nieprawdziwe i nie rozwiązywały jego problemów, nie odpowiadały na jego pytania. „Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony” jest nawiązaniem do tego kryzysu światopoglądowego poety, nieumiejącego znaleźć się w nowej sytuacji, czującego się zagubionym.
Po Trenie IX, razem z Trenami X i XI Kochanowski doznaje przemiany, z poety i ojca zmienia się w człowieka, który przeżywa śmierć córki w bardziej „ludzki” sposób, wątpi w to, że kiedykolwiek jeszcze ujrzy córkę, poszukuje ukojenia, ratunku. A na końcu, w Trenie XIX godzi się ze swoim losem, przyjmuje go takim jaki jest.