Słowa te wydają się być śmieszne. Jednak owy hamburger ma wiele symbolicznych znaczeń. Każdy przecież wie, że jest to kanapka. Jednak tutaj jest ona metaforą. Spróbuję wyjaśnić, co można rozumieć za stwierdzeniem „Nie samym hamburgerem żyje człowiek”
W pierwszym, realnym znaczeniu jest tu mowa o pożywieniu. Musimy się czymś żywić, inaczej przecież nie przeżylibyśmy dłużej niż kilka dni. Hamburger jest właśnie jednym z pokarmów, jedną z „potraw” potrzebnych do życia. Jednak my nie tylko mamy ciało, ale też duszę. Dusza również potrzebuje pokarmu i też musimy ją karmić. Taką „potrawą” jest wiara. Bez niej nasza dusza nie przetrwałaby. Wiara, bowiem daje nam poczucie bezpieczeństwa, koi naszą duszę. Hamburgery, jak wiemy, są bardzo niezdrowe i szkodliwe dla naszego organizmu. Musimy, więc żywić się pokarmami zdrowszymi, bardziej przyswajalnymi. Tak samo jest z naszą duszą, która nie tylko potrzebuje naszej wiary, ale tez dobrych uczynków, a nie złego postępowania. Nasza wiara musi być czysta, prawdziwa. Taka, która nie szkodzi naszej duszy i tym samym, nam samym.
Kolejnym ukrytym znaczeniem, które przychodzi mi na myśl to hamburger jako styl życia. W dzisiejszych czasach powszechna stała się opinia, że wszyscy jesteśmy zabiegani i na nic nie mamy czasu. Na nic, to znaczy na to, co powinno być dla nas najważniejsze. Każdy jest człowiekiem i przecież kiedyś umrzemy. Powinniśmy, więc być stale przygotowani na ten moment. Mimo to możemy zaobserwować, iż coraz więcej ludzi przestaje chodzić na msze święte, prawie wcale nie korzysta z sakramentów, a jak już, to bardzo dawno ostatnio było u spowiedzi świętej. Religia przestaje odgrywać w ich życiu ważniejszą rolę. Hamburger jest więc symbolem stylu życia, który przywędrował do nas z Ameryki. Hamburgery to przecież narodowa potrawa amerykanów. To właśnie stamtąd przywędrowały do nas globalne koncerny fast-foodowe. Jest to także symbol naszej gonitwy za pieniądzem. Dla niektórych tylko to się teraz liczy i dlatego sprawy duchowe odkładają, przestają być istotne. Nie jest modne chodzenie do kościoła, nawet mówienie o Bogu. Zamiast tego można przecież znaleźć więcej innych, bardziej interesujących zajęć. Jest to powierzchowne myślenie, ponieważ traci się wyczucie, co tak naprawdę jest najważniejsze.
Dzisiaj wielu wybiera to, co wydaje się mu atrakcyjniejsze. Dlatego coraz powszechniejszą staje się tendencja odbiegania, odrzucania a nawet wstyd do przyznawania, że jest się praktykującym katolikiem. Taka postawa jest zgubna. Tak naprawdę na końcu naszego ziemskiego życia zostaniemy ocenieni i dopiero wtedy niektórzy się ockną. Będzie już jednak za późno.