W Polsce panują dobre warunki dla rozwoju turystyki. Występują tu różnorodne, ciekawe krajobrazy, spotkać można wiele terenów o nieskażonym środowisku, a także liczna zabytki kultury materialnej. Ponadto masz kraj dysponuje, wystarczającą bazą miejsc noclegowych, których jakość z roku na rok wzrasta. Turystyka krajowa rozwija się dobrze, o czym świadczy wzrost zapotrzebowania na noclegi. Najbardziej atrakcyjne turystycznie regiony naszego kraju to Karpaty (zwłaszcza Tatry, Pieniny i Beskid Śląski), Sudety, pas wyżyn, pojezierzy, a także miejscowości mające wiele zabytków kultury materialnej: Kraków, Warszawa, Gdańsk, Toruń, Poznań itp.
Mojemu sercu najbardziej bliskie są Bieszczady i dlatego wybrałem ten region. Na początku mojego referaty chciałbym przedstawić podział Bieszczad.
Podziałów Bieszczadów jest bardzo wiele, być może tak wiele jak wielu jest miłośników tego regionu. Stąd też, często dochodzi do dyskusji gdzie tak naprawdę zaczynają się Bieszczady, a gdzie się kończą. Nie podejmuję się rozstrzygnięcia tego sporu, tym bardziej, że również mam te \"swoje\" Bieszczady ulokowane w określonych granicach, niekoniecznie zgodnych z opinią geografów. Ścisły podział geograficzny jest ogólnie znany, oraz rozpowszechniony w związku z tym nie będę go tu przytaczał. Wspomnieć trzeba , iż najbardziej chyba rozpowszechniony jest podział wg prof. Kondrackiego lokujący Bieszczady pomiędzy biegiem rzek Osławica i Osława na południu, a Sanem od północy - w uproszczeniu. Wg podziałów geograficznych w Bieszczadach (co nie dla wszystkich jest oczywiste) nie leżą takie miejscowości jak Lesko, Polańczyk, Solina, Chrewt, Polana, Czarna czy Lutowiska, nie mówiąc już o położonych na Pogórzu Przemyskim Ustrzykach Dolnych, często wymienianych w różnych materiałach informacyjnych jako stolica, czy też centrum Bieszczadów. wiele bardziej rozpowszechnione i stosowane w praktyce, są tzw. granice turystyczne. Tworząc ten serwis, posługujemy się wyłącznie granicami turystycznymi, to jest takimi, które naszym zdaniem są najbardziej przydatne turyście odwiedzającemu ten region. Trudno oczekiwać, że ktoś będąc np. w Dwerniku i chcąc spędzić wakacje w Bieszczadach, nie podjedzie sobie do Soliny czy Polańczyka bo to już nie Bieszczady.
Granice turystyczne przyjęte w ten sposób lokują się następująco: granica państwa ze Słowacją i Ukrainą od południa, linia kolejowa Zagórz - Łupków od zachodu i południa, pasmo Żukowa od północy oraz granica z Ukrainą na wschodzie. Wszystkie miejscowości w pasie Żuków - Lesko określamy mianem Pogórza, mimo, iż \"prawdziwe\" Pogórze Przemyskie znajduje się w nieco innych granicach. W regionie coraz częściej funkcjonuje nazwa Pogórze, bądź Pogórze bieszczadzkie w odniesieniu do położonych tu jeszcze Gór Sanocko - Turczańskich z Górami Słonymi (Słonnymi). Stosując podział turystyczny - w materiałach zawartych w serwisie - w Bieszczadach umieszczono m.in. Solinę, Bóbrkę, Zwierzyń, Uherce, Czarną i inne. Mamy nadzieję, iż zostało wyjaśnione dlaczego tak się stało, zatem nie należy tego rozpatrywać w kategoriach błędu, a celowego działania, mającego na celu ułatwienie poznania całego regionu pod kątem ciekawych miejsc i zabytków.
Już wiemy jak podzielone są Bieszczady, ale zbliżmy trochę historii.
Jest w Polsce kraina, położona na południowo-wschodnich kresach, która ma kilka stolic, kilka bram i kilka serc. Kraina znana, w ostatnich latach nawet bardzo modna, co zresztą wcale jej na zdrowie nie wyszło. Każdy o niej coś wie i prawie każdy tam był. Dla jednych kraina ta zaczyna się zaraz za Rzeszowem, wraz z pojawieniem się pierwszych pagórków, pierwszych fałd, a sam Rzeszów był nazywany, przez co gorliwszych - bramą do gór, przy czym pretendentów do tego miana jest znacznie więcej. Dla innych kraina ta znajduje się dopiero w górnym biegu Sanu, a jej stolicami w zależności od upodobań są Sanok, Lesko czy Ustrzyki Dolne. Sercem tej krainy są góry wysokie, lasem porośnięte i rozległe połoniny. Wiele w Polsce jest gór, pokrywają niemal całą południową granicę, jednak te są jakby od wszystkich inne.
Z krainą tą łączą się stare legendy, podania o dawnych rozbójnikach i tragiczne karty współczesnej historii, która te góry doświadczyła szczególnie. Druga wojna światowa trwała tu o dwa latach dłużej niż w całej Europie, przyniosła wyludnienie, zniszczenie osiadłego życia i powrót do dzikości.
Bieszczady to obszar górski położony na południowo-wschodnim krańcu Polski. Główne partie tej grupy górskiej są położone w Ukrainie. Ta część, która leży w naszym kraju, nosi nazwę Bieszczadów Zachodnich. Są one jakby przedłużeniem Beskidu Niskiego. Zajmują 2000 km2. Właściwe, naturalne granice tego pasma stanowią od zachodu doliny rzek Osławy i Osławicy (lub linia kolejowa Zagórz-Łupków), od południa grzbiety Karpat, przez które przebiega granica ze Słowacją, od wschodu granica z Ukrainą, a od północy San oraz jezioro solińskie. Niektórzy geografowie są zdania, że do Bieszczadów zalicza się również położone na północny-wschód od Bieszczadów pasmo Otrytu, jeżeli przyjąć taki pogląd to wtedy północną granicę stanowiłyby potoki Głuchy i Czarny, wpadające do Zalewu Solińskiego. Bieszczady Zachodnie oznaczone są wyraźnie w głównym grzbiecie Karpat: od zachodu zaczynają się na przełęczy Łupkowskiej, a na wschodzie kończą się na przełęczy Użockiej. Odległość między tymi dwiema przełęczami wynosi ok.70 km (w linii prostej). Góry te są zbudowane ze skał osadowych, piaskowców oraz łupków ilastych i marglistych, które określa się ogólnym mianem fliszu karpackiego. Piaskowiec występuje najczęściej w górnych warstwach, a łupki w dolnych.Ten materiał skalny ma różną odporność na wietrzenie, stąd też powstał w Bieszczadach rusztowy układ ich budowy. Pasma górskie są przecięte dolinami rzek, które w swoich górnych partiach płyną równolegle do grzbietów, a w środkowych odcinkach zmieniają kierunek na prawie północny i przecinają górskie pasma, tworząc przy tym bardzo malownicze przełomy. Największą rzeką Bieszczadów jest San, a dokładnie jego górny bieg. Do najpiękniejszych bieszczadzkich przełomów zaliczają się : przełom Solinki od Dołżycy do Buku oraz wyżej pod Matragoną i Górnej Solinki w paśmie granicznym, potem koło Moczarnego, prawie do Wetliny, przełom potoku Wetlina między szczytami Połoma i Pareszliba i Przełom Nasiczniańskiego Potoku koło Skały, między Połoninami Wetlińską i Caryńską, a potem za Nasicznym.
Bieszczady ukształtowały się w pasma oddzielone od siebie dolinami rzek. Najdalej na południe wysunięte jest pasmo graniczne z najwyższym szczytem Wielka Rawka (1304m), oraz Jasłem (1158m) i Paprotnej (1193m). Na zachodzie i północnym-zachodzie ciągną się zalesione wzgórza tzw.Wielkiego Działu ze szczytami: Chryszczatą (997m), Wołosaniem (1071m), Łopiennikiem (1069m). No i wreszcie pasmo połonińskie: Połonina Wetlińska (1253m), Połonina Caryńska (1297m), najwyższy bieszczadzki szczyt Tarnica (1346 m) oraz niewiele niższy Halicz (1333m). Według starych węgierskich kronik na Haliczu schodziły się kiedyś granice Polski, Rusi i Węgier. Ziemia bieszczadzka przechowuje liczne ślady działalności ludzkiej. Zaczęła się ona w okresie bardzo dawnym bo już 30-40 tysięcy lat temu. W torfowiskach doliny Wołosatki odkryto istnienie roślin, które człowiek w tym czasie uprawiał na swoje potrzeby. Konkretniejsze dowody istnienia tu ludzkich siedzib pochodzą z epoki neolitu. Jako przykład mogą posłużyć kamienne toporki znalezione w Smolniku i Woli Michowej. W Rajskiem natrafiono na ślady kultury łużyckiej (lata 1300 - 300 p.n.e.), a w Cisnej i innych miejscowościach znaleziono rzymskie monety. Są to dowody wymiany towarowej. Potem historia jakby zagęszcza się. Pojawiły się organizacje państwowe,a Bieszczady stały się terenem walk i przechodziły z rak do rąk. Po IXw sięgało tutaj państwo Wiślan. Pod koniec X wieku tereny te przeszły pod panowanie książąt ruskich. Bolesław Chrobry przyłączył do swego państwa ziemię Sanocką, a wraz z nią Bieszczady, jednak zaraz po jego śmierci powróciło na te tereny panowanie książąt ruskich. Na stałe państwo polskie wkroczyło tu za panowania Kazimierza Wielkiego.
Potem nastał okres pokoju, a wraz z nim rozwoju gospodarczego. Powstały nowe miasta i wsie, człowiek karczował lasy i zakładał nowe osady coraz to głębiej. Osady na tym terenie lokowano na prawie ruskim, polskim, niemieckim, a najpóźniej wołoskim. Wołoscy pasterze oprzybyli tu z Siedmiogrodu i z Bałkanów, pędząc swe stada wzdłuż całego łańcucha Karpat. Tutaj na bieszczadzkich łąkach, znaleźli oni doskonałe warunki do hodowli. Wołosi mieli swoje prawa, obyczaje i tradycje, które z czasem przejmowała osiadła bieszczadzka ludność. W ten sposób kształtowała się nowa społeczność. W wyniku przemieszania ludności powstały grupy etniczne pod nazwą Bojków i Łemków. Łemkowie osiedlali się na zachód od Przełęczy Łupkowskiej, czyli poza właściwymi bieszczadami, które \"opanowali\" Bojkowie, pozostawiając po sobie do dziesiejszych czasów wiele budowli, ubiorów, czy też innych pamiątek. Wiele z nich dostępnych jest w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Zmieniały się w Bieszczadach granice państwowe - góry te po pierwszym rozbiorze Polski należały do cesarstwa austriackiego, później częściowo do Rosji, szczególnie wsie położone na trasie dzisiejszej Wielkiej Obwodnicy na odcinku od Uherców do Ustrzyk Górnych. Zmieniały się granice, natomiast nie zmieniała się chłopska bieda. Warunki w Bieszczadach zawsze były trudne, zresztą jest tak do dnia dzisiejszego. Wydajność rolnictwa była niska, pozwalała w zasadzie jedynie na wegetację. Przyczyną tego stanu rzeczy był przede wszystkim surowy klimat. Inne możliwości zarobkowania były także mizerne; trochę robót leśnych, a gdzieniegdzie niewielkie, prymitywne huty, gdzie pracować trzeba było ciężko, a grosz z tego był niewielki. Do tego dochodziła emigracja zarobkowa na roboty rolne do bogatszych i lepiej rozwiniętych krajów, albo okresowa, albo też stała. Ta ostatnia była dosyć liczna. Pod koniec XIX wieku w niektórych okolicach Podkarpacia powstał przemysł naftowy, kopalnie ropy, oraz jej przetwórstwo. Przemysł ten jednak nie poprafił zbytnio sytuacji materialnej mieszkańców, ponieważ zatrudnienie w nim znaleźli tylko nieliczni. Kopalnictwo naftowe w same Bieszczady nigdy zresztą nie sięgnęło, występowało jedynie na obrzeżach tych gór, w rejonie Sanoka i Ustrzyk Dolnych.
Potem przez Bieszczady przewinęły się fronty obydwu wojen światowych, siejąc niesamowite zniszczenie, szczególnie ta druga. Ciężkie walki toczyły się tu podczas kampanii wrześniowej, później przez cały okres okupacji trwały działania partyzanckie - aż do roku 1944, kiedy nadeszła ofensywa Armii Radzieckiej. Wojna na tym terenie trwała tu jednak, aż do roku 1947, ponieważ do tego czasu bronili się ukraińscy nacjonaliści, których kres działań położyła akcja \"Wisła\", tak sporna w świetle dzisiejszych ocen. Akcja \"Wisła\" przyczyniła się min. do opustoszenia Bieszczadów w wyniku wysiedlenia większości ludności ukraińskiej oraz Rusinów. Po walkach nadszedł czas odbudowy, która na tym terenie była znacznie trudniejsza niż w innych rejonach kraju, gdyż trzeba było zaczynać praktycznie od zera. Bieszczadzka przyroda nie ustawała bowiem w swoich działaniach, pochłaniała gdzie tylko mogła ślady życia, zagarniała uprawne przedtem pola i łąki, zacierała pozostałości po ludzkich siedzibach, niszczyła resztki dróg. Jako pierwsi weszli w Bieszczady leśnicy, a wejście to było niezmiernie trudne, bowiem dla prowadzenia racjonalnej gospodarki leśnej potzrebna była odpowiednia infrastruktura. Przychodzący do pracy w lasach ludzie musieli mieć jakiś dach nad głową, miejsce do spania, możliwość umycia się, prania itp. Musiano też gdzieś leczyć ludzi, zaspokajać minimalne potrzeby kulturalne, umożliwić komunikację ze światem i w końcu wreszcie stworzyć warunki, żeby dotrzeć do lasu, wywieźć z niego drewno itd.
Stopniowo powstawały gajówki, leśniczówki, baraki dla robotników leśnych, bazy sprzętu konnego i zmechanizowanego. Realizowano coraz większe zamierzenia, snuto coraz śmielsze plany. Jedną z największych Bieszczadzkich inwestycji była budowa leśnej kolejki wąskotorowej, która odbywała się w niezmiernie trudnych warunkach geologicznych i technicznych. Przy stosunkowo niskim zaopatrzeniu w sprzęt, liczyła się głównie praca ludzkich mięśni. Wkrótce powstały w Rzepedzi zakłady drzewne pracujące w oparciu o bieszczadzki surowiec. Jednocześnie prowadzono w Bieszczadach budowę dróg, których zdecydowana większość powstała dzięki pracy wojska, a turyści do dnia dzisiejszego mogą spotkać na mostach i poboczach tablice informujące o tym jaka jednostka i kiedy daną drogę budowała. Zaraz po powstaniu pierwszych dróg, a szczególnie Wielkiej Obwodnicy Bieszczadzkiej na Bieszczady zwróciły się oczy harcerzy i turystów. Harcerze pojawili się tu już w latach pięćdziesiątych. Turyści przyczynili się do powstawania nowych szlaków. Pierwszym z nich było przedłużenie beskidzkiego szlaku czerwonego, który wchodzi w Bieszczady w Komańczy, kieruje się na Duszatyn, rezerwat \"Zwięzło\", potem na Chryszczatą, dalej przez Jaworne i Wołosań wchodzi do Cisnej, przez Małe Jasło i Jasło sięga granicy państwa i wraca na połoniny, potem Szeroki Wierch, Krzemień i Halicz, aż do Rozsypańca. Wkrótce powstało wiele innych szlaków, powstawały schroniska i miejsca biwakowe. Bieszczady zostały również odkryte dla turystyki narciarskiej, choć pod względem ilości wyciągów, czy miejsc w ośrodkach nie mogą równać się z żadnymi innymi górami aż do dnia dzisiejszego, jednak mają swój urok i to on przyciąga w te góry coraz to większe rzesze turystów.
We współczesnych nam czasach nareszcie jest tu życie i są góry do których warto przybyć. Warto je zwiedzić i poznać. Nie szybko i byle jak. Bieszczady trzeba oglądać latem, w słońcu, ale też nie zrażać się deszczem, który często gości w tych stronach. Trzeba zejść z drogi, pójść w las, wspiąć się na górę, popatrzeć z niej na kolejne fale - górskie pasma, przejść się zboczem koło potoków i wąwozów, zajrzeć w ich ciemne wnętrze, gdzie zawsze wigotno pachną butwiejące liście, potem wrócić na słońce, na łąki pełne kwiatów, podpatrzyć przyrodę w jej bujnym rozkwicie. Warto zatrzymać się nad kamienistymi brzegami górskich rzek i potoków, obserwować rozbijającą się o kamienie wodę, podziwiać jej pracowitość w rzeźbieniu skał, podpatrzeć harce ryb, polowanie na żer, walkę o życie. Warto bywać w Bieszczadach jesienią, gdy lasy zmieniają kolor, gdy można spotkać tu wszystkie barwy tęczy, gdy wśród gór snuje się melancholijny smutek. Przyroda zwalnia bieg życia, szykuje się do zimowego snu, do pozornej martwoty. Jesienią zbiera się w Bieszczadach grzyby i orzechy. Chociaż dni są krótkie, pogody słotne, wiatry coraz zimniejsze, można odbyć jeszcze sporo spacerów, zobaczyć różne dziwy przyrody. A dla zahartowanych Bieszczady są równie piękne w zimie. Zimowa śnieżna szata daje tu niesamowite efekty. W pogodne dni widać wyraźnie wszystkie okoliczne szczyty. I lasy...Ubrane na biało lasy...
Pomniki przyrody urozmaicają krajobraz Bieszczadów swoim niepowtarzalnym urokiem. Najbardziej zdumiewają nas pomniki przyrody nieożywionej o dużych walorach krajobrazowych jak np. \"Kamień nad Leskiem\", \"Kamień Orelecki\", \"Skałki Myczkowieckie\", \"Skała Wolańska\" k. Leska, \"Orli Kamień k. Sanoka\" wychodnie skalne na Kozińcu i Berdzie nad Jeziorem Myczkowieckim, pod Łopiennikiem na szlaku niebieskim z Baligrodu, na Granickiej (575 m) k. Sanoka, czy w Bieszczadzkim Parku Narodowym na Krzemieniu, Bukowym Berdzie, Rozsypańcu itd.
Skała Wolańska.
Niezwykle malownicze są także koryta rzek z efektami \"skalistego dna\" oraz przełomowe odcinki rzek i potoków bieszczadzkich. Do najbardziej urzekających z nich należą: \"Progi skalne na Hoczewce\", \"Progi skalne na Osławie\" k. Prełuk, Duszatyna, Mikowa i Woli Michowej, \"Przełom rzeki Osławy\" między Mokrem a Wysoczanami, przełomowe odcinki Sanu k. Międzybrodzia, Zwierzynia, Rajskiego, Studennego i w Parku Krajobrazowym Doliny Sanu, przełomy rzeki Solinki pod Terką, Polankami, Bukiem czy Solinką, przełom Czarnego Potoku k. Polany, przełom Strwiąża k. Krościenka itd.
W Bieszczadzkim Parku Narodowym do najbardziej urzekających należą m.in. przełom Górnej Solinki między Działem a Jawornikiem, Przełom Wołosatego między Bereżkami a Widełkami, przełom Prowczy między Połoniną Wetlińską a Połoniną Caryńską lub przełomowe odcinki rzeki Wetlinki z jej skalistym korytem na całym niemal odcinku tej pięknej górskiej rzeki.
Osława. Stoicki spokój...
Do miejsc, które warto odwiedzić należą też liczne wodospady i wodospadziki na rzekach i potokach bieszczadzkich. Powstały one na wychodniach twardych skał (piaskowców i rogowców) w wyniku erozji wodnej miękkiego fliszu karpackiego. Można je podziwiać w wielu miejscach od Baligrodu po BPN, pasmo Otrytu i Żukowa. Znane są wodospady na Potoku Nasiczniańskim, Caryńskim, Prowczy, Hylatym, Szumlaczym i w wielu innych jeszcze nie spopularyzowanych miejscach.
Wiele pomników przyrody w formie pojedynczych bądź grupowych skupisk drzew pomnikowych - uznanych za \"pomniki przyrody\" - ocalało przy dzisiejszych trasach komunikacyjnych m.in. przy dawnych cerkwiach, dworach obronnych, kościołach, zamczyskach. Po zniszczonych tuż po zakończeniu II wojny światowej dworach i pałacach pozostały do dziś w krajobrazie tej okrutnie doświadczonej ziemi parki podworskie i pałacowe z wieloma pomnikowymi drzewami. W załączonym zestawieniu \"Śladami parków dworskich w Bieszczadach\" znajdziemy więcej informacji o nich. Zachęcamy odwiedzających nasz region gości do poznania tych osobliwości naszej górskiej krainy, bowiem w wielu dziewiczych dziś miejscach naprawdę warto być!
Jedno z większych zainteresowań stanowią ścieżki przyrodnicze, historyczne i dydaktyczne na terenie Bieszczadów. O to kilka z nich:
• Ścieżka historyczno-przyrodnicza \"Dolina Górnego Sanu\". Kolor niebieski.
Prowadzi z Bukowca do Sianek, wzdłuż górnego biegu Sanu. Po drodze mijamy Beniową (cmentarz, pozostałości cerkwi), schron nad potokiem Negrylów, oraz Grób hrabiny. Czas przejścia około 3-3,5 godziny w jedną stronę.
• Ścieżka przyrodniczo-historyczna Wołosate-Tarnica \"Orlik Krzykliwy\". Kolor zielony. Rozpoczyna bieg przy cmentarzu w Wołosatem (resztki cerkwi, kilka grobów) Czas przejścia około 3 godziny.
• Ścieżka przyrodnicza Suche Rzeki - Smerek \"Jodła\". Kolor zielony. Rozpoczyna bieg przy stacji terenowej BdPN w Suchych Rzekach. Następnie wspina się na Przełęcz Orłowicza i kończy bieg na wierzchołku Smereka. Bardzo ciekawa pod względem przyrodniczym, doskonałe widoki z odcinka Przełęcz Orłowicza – Smerek. Czas przejścia ok. 2,5 godziny.
• Ścieżka przyrodnicza Ustrzyki Górne-Szeroki Wierch \"Śnieżyca Wiosenna\". Kolor zielony. Prowadzi wzdłuż odcinka czerwonego szlaku z Ustrzyk Górnych na Tarnicę, nie wchodząc na sam szczyt Tarnicy. Czas przejścia około 3 godziny.
• Ścieżka historyczno-przyrodnicza Przysłup Caryński - Krywe n/Sanem. Kolor czerwony. Przepiękna, malownicza i bardzo długa ścieżka. Z Przysłupu wchodzi w Dolinę Caryńskiego, gdzie można zobaczyć ruiny cerkwi i stary cmentarz, nastepnie przechodzi przez Nasiczniańską Przełęcz (717), skąd schodzi do Nasicznego. W Nasicznym biegnie kawałek wzdłuż wsi, potem odbija w lewo na Dwernik-Kamień, skąd schodzi do Zatwarnicy. W Zatwarnicy skręca w prawo za kościołem i biegnie najpierw do Hulskiego (ruiny), a potem kończy bieg na terenie dawnej wsi Krywe nad Sanem (ruiny).
Charakterystyczna Bieszczadzka kolejka wąskotorowa jest dziś jedną z atrakcji turystycznych Bieszczadów. Wybudowana końcem XIX w. służyła mieszkańcom tej górskiej krainy jako ważna trasa komunikacyjna ożywiająca gospodarczo dawne wsie królewskie położone u stóp granicznego Beskidu.
Parowóz w dawnym skansenie
Już od 1898 r. codziennie pociąg wyruszał na trasę Nowy Łupków - Cisna, a od 1904 r. docierał aż do wsi Beskid. Po II wojnie światowej odbudowano kolejkę ze zniszczeń i przemierzała ona długi szlak liczący 98 km od Rzepedzi i Nowego Łupkowa aż do Moczarnego za Wetliną. W łezką w oku wspominają dziś te czasy jej świetności dawni harcerze śpiewając w pieśni \"...bucha dym z komina, koła uciekają, która to godzina, koła rytm stukają. Wjeżdżamy w nasz przedziwny romantyczny świat, w którym my nie zmieniamy się od lat\". Dziś początkiem XXI stulecia bieszczadzka ciuchcia istnieje dzięki grupie pasjonatów tworzących Fundację Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej w Cisnej-Majdanie, która utrzymuje ruch pociągów na trasie: Wola Michowa - Balnica - Solinka - Żubracze - Cisna - Dołżyca - Przysłup. Kursują one głównie w okresie wakacji od 1 lipca do końca sierpnia.
Na życzenie grupy ciuchcia zatrzymuje się w dowolnym miejscu trasy, a dla wywarcia \"mocnych wrażeń\' - na specjalne życzenie organizatora - może być zorganizowany napad 6 konnych bandytów Bandy Krzycha na kolejkę.
Proponowana trasa prowadząca przez malownicze tereny Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego na odcinku od Woli Michowej do Przysłupia. Stąd - z przełęczy widokowej - będziemy mogli podziwiać połoniny, pasmo graniczne i obszary chronione Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa przejażdżki jest bardzo urozmaicona. Z rozległej doliny prerii Woli Michowej wiedzie wąską górską doliną do granicy ze Słowacją w Balnicy. Stąd zaczyna się uroczy leśny odcinek bieszczadzkiej kniei, na którym ciuchcia przeciska się przez puszczę bukową w paśmie granicznym. Duże wrażenie wywiera pustkowie dawnej Solinki, a następnie zjazd wzdłuż koryta górnej Solinki przez Żubracze do Majdanu. Z tej głównej stacji ciuchcia wyrusza przez coraz szerszą dolinę do Cisnej i Dołżycy, a stąd - opuszczając uroczą dolinę Solinki - wspina się coraz wyżej odsłaniając przy wiele zakrętach coraz bardziej rozległe panoramy na pasmo graniczne oraz masywy Łopiennika i Falowej. Nagrodą jest najwspanialsza z nich - panorama w przełęczy Przysłup na BPN i najwyższe połoniny bieszczadzkie. Warto tutaj pokrzepić się pstrągiem i piwem w smażalni kończącej tę piękną trasę. Obok czeka na nas galeria rzeźbiarska z pamiątkami i wydawnictwami regionalnymi, a w zasięgu wzroku najbardziej urocze zakątki Bieszczadzkiego Parku Narodowego
Na stacji w Majdanie. Doliną Solinki.
Szybowisko w Bezmiechowej położone na jednym z najpiękniejszych szczytów widokowych w Górach Słonnych (Kamionka 631 m) znajduje się w centrum Parku Krajobrazowego Gór Słonnych i jest kolebką polskiego szybownictwa z lat 1930 - 1939. Znane było wówczas w świecie jako Polska Akademia Szybownictwa. Z tego odkrytego i wyjątkowo widokowego wzniesienia można podziwiać panoramę całych Bieszczadów łącznie z odległymi połoninami Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Stając na szczycie widzimy najpierw - na pierwszym jakby planie - malownicze wzniesienia Pogórza Leskiego z panoramą miasta na tle Czulni, obok z lewej strony lesiste pasma górskie Chwaniowa, Ostrego Działu i Żukowa łączące Bieszczady z Pogórzem Przemyskim, w głębi zaś widokowe szczyty stanowiące otoczenie Jeziora Solińskiego i Jeziora Myczkowieckiego. Horyzont zamykają najwyższe szczyty Bieszczadów należące już do Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpaty Wschodnie. Ten urzekający układ pasm górskich można również zobaczyć na dużej ekspozycji fotograficznej w Muzeum Przyrodniczym w Ustrzykach Dolnych.
Podejście do lądowania. Lądowanie.
Dla miłośników Bieszczadów tak rozległa panorama jest zjawiskiem wyjątkowym. Wielu turystów pragnie wejść na kulminację szybowiska, by od razu zobaczyć całe Bieszczady i sporą część Gór Sanocko - Turczańskich. A sprzyja temu łatwy oznakowany dojazd od strony Leska i Sanoka lub połączenie znakowanymi szlakami turystycznymi. Szybowisko w Bezmiechowej położone na styku gmin Lesko i Olszanica posiada dogodne połączenia komunikacyjne z całą okolicą. Wszędzie stąd blisko. W odległości kilkunastu zaledwie kilometrów lub kilku minut jazdy samochodem znajdują się bieszczadzkie jeziora, muzea Sanoka lub Ustrzyk Dolnych, ciekawe zabytki przeszłości, oryginalne cerkiewki drewniane z ikonostasami, świetne miejsca do wędkowania, odpoczynku nad górskimi rzekami lub strumieniami, duże kompleksy leśne gwarantujące ciszę i stwarzające doskonałe warunki do intymnego wypoczynku.
Szybowisko - samolot.
Aeroklub Bieszczadzki jest dziś kontynuatorem tradycji lotniczych Politechniki Lwowskiej. Po odejściu z szybowiska w Bezmiechowej przejętego przez Politechnikę Rzeszowską zajmuje nowe tereny przy wyciągu narciarskim w Weremieniu.
Organizuje dla turystów loty szybowcem i samolotem nad Bieszczadami. Dla wielu osób taki wyczyn jest niezapomnianym przeżyciem.
Szybowisko - z lotu ptaka.
Jazdy konne w Bieszczadach przyciągają turystów. Oto kilka z nich.
• Stadnina koni huculskich w Bieszczadach. Karolina i Witold Smoleńscy, Serednie
W ofercie turystycznej m.in.: młodzieżowe obozy turystyczno-jeździeckie, obozy jeździeckie nie tylko dla studentów, zielone szkoły, wycieczki. Stadnina oferuje naukę jazdy dla początkujących i doskonalenie pod opieką instruktora. Zaawansowanym jeźdźcom samodzielne jazdy w terenie, dalekie wycieczki, i rajdy konne po bieszczadzkich bezdrożach. Dla wszystkich codzienny bliski kontakt z tabunem. Właściciel ma uprawnienia przodownika górskiej turystyki jeździeckiej PTTK.
• Ośrodek Turystyki Górskiej \"Latarnia Wagabundy\" 8 koni huculskich pod wierzch, własna ujeżdżalnia. Ośrodek dysponuje doświadczoną kadrą instruktorską. Organizuje naukę jazdy konnej dla początkujących, spacery, rajdy konne, kuligi, przejażdżki wozami traperskimi malowniczą Doliną Osławy, Przez teren ośrodka przepływa rzeka Osława.
• Oberża \"BIESISKO\" Ośrodek Górskiej Turystyki Jeździeckiej, posiada 5 koni wierzchowych , w ofercie bardzo interesujace 3 i więcej dniowe rajdy po górskich ścieżkach z noclegami w schroniskach i leśnych domkach, jak również krótkie wypady w malownicze tereny w okolicy Przysłupia. Właściciele są przodownikami górskiej turystyki jeździeckiej PTTK i mają uprawnienia do prowadzenia jazd.
Jaskinie na terenie Bieszczadów, to jeszcze do niedawna temat nie wzbudzający specjalnego zainteresowania. Na ogół panowało przekonanie, że jaskiń jako takich w Bieszczadach nie ma, oprócz tych chyba najbardziej znanych, a więc \"Nasiczniańskich\". Z czasem jednak odkrytych jaskiń i schronów zaczęło przybywać – obecnie zinwentaryzowanych jest 15 obiektów w tym ostatnio zbadana, 26 metrowej długości Dydiowska Jama, oraz jaskinia na szczycie Tarnicy, do której wejście znajduje się niemal na szlaku. Jaskinie bieszczadzkie, wchodzące w skład jaskiń Karpat Fliszowych są oczywiście, ze względu na uwarunkowania geologiczne tego terenu niewielkie, jednak np. jaskinia Dolna w Nasicznem plasuje się na 8 miejscu wśród najgłębszych jaskiń Polskich Karpat Fliszowych z deniwelacją -17m. Badaniem, opisem i inwentaryzacją bieszczadzkich jaskiń zajmują się speleolodzy ze speleoklubu beskidzkiego. Nie ulega wątpliwości, że niewielkich jaskiń w Bieszczadach musi być jeszcze sporo - wciąż czekają na odkrycie.
Wejście do sztolni w dolinie Wnętrze sztolni w dolinie Rabiańskiego Potoku.
Rabiańskiego Potoku.
Ta podróż w historię zaczyna się u bram jednego z cenniejszych skansenów Europy, największego polskiego Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Tuż obok Mostu na Białą Górę w Sanoku,znajduje się przystań początkowa czynna codziennie od 10 do 18. Tutaj również znajduje się mała galeryjka twórców bieszczadzkich. Jeszcze tylko jedno spojrzenie na urwisko skalne, ostatnie pożegnanie ze stałym lądem i oto oddajemy się w opiekę doświadczonym przewoźnikom ubranym w regionalne stroje ludowe. To oni lokują nas na tradycyjnych drewnianych łodziach wzorowanych na czółnach do dzisiaj służących przeprawie mieszkańców i ich dobytku w miejscowościach Międzybrodzie, Liszna czy Dębna. Te płaskodenne wąskie łodzie doskonale spisują się na trasie usianej wielkimi głazami przegradzanej licznymi brodami. Już po chwili od wejścia na pokład opuszczamy Sanok by znaleźć się sam na sam z rzeką i jej opowieściami. Jeśli w porę zwrócimy uwagę zobaczymy w oddali biel murów dawnej parafialnej cerkwi greko katolickiej. Obiekt ten jest interesujący gdyż cerkwie murowane są rzadkością w tych okolicach, ale do cerkwi tej jeszcze powrócimy. Oto pożegnaliśmy Sanok, ciekawostką jest fakt iż nazwa miasta nie pochodzi bezpośrednio od Sanu, a od jego dopływu zwanego niegdyś \"Sanok\" - jest to dzisiejszy Sanoczek. Właśnie u ujścia tej rzeczki znajdowała się przełęcz strzeżona przez Grodzisko będące pierwotnym grodem Sanockim. Tutaj bowiem kończy się rozległe Pasmo Gór Słonnych (obecnie Park Krajobrazowy Gór Słonnych), oraz rozpoczyna Pogórze Dynowskie. Wzgórze \"Horodna\" kryje wiele tajemnic. To tutaj znaleziono najstarszą monetę na ziemiach polskich, nieopodal cmentarzysko z 300 pogańskimi kurhanami. Dzisiaj jeszcze można zobaczyć ogromny lej jaki pozostał po zapadnięciu się cerkwi - jak głosi legenda.
Łódka przedziera się przez kolejny przełom lawirując pomiędzy ogromnymi skałami i tylko dzięki sprawności przewoźników nie utknęliśmy na jednej z nich.
Znajdują się tam czapli, oraz Międzybrodziu na szlaku ikon. Łączy on niesłychanie atrakcyjne zabytki cerkiewne wraz z najstarszą drewnianą cerkwią w Polsce, szalenie ciekawą cerkwią wieżową . Większość z nich posiada pełne ikonostasy, choć w niedzielę z reguły usłyszeć można mszę w obrządku łacińskim.
Spływ Sanem odbywa się na tradycyjnych drewnianych łodziach wzorowanych na czółnach.
Z rzeką San wiele legend usłyszeć można oto nieopodal w Zagórzu jest słynny mnich przemykający po ruinach klasztoru Karmelitów Bosych, kilka kroków dalej Biała Dama na zamku w Lesku przyjmuje, skała zamku na Sobieniu wciąż żyje.
Jedną z najpopularniejsza miejscowość to Solina.
Solina należy do miejscowości, której nazwa większości z Polaków wydaje się być znana, a słysząc brzmienie słowa Solina wiemy przeważnie, z czego ona słynie i gdzie się znajduje. Do Soliny dojeżdżamy od strony Leska kierując się trasą, z której zjeżdżamy tuż za miejscowością Myczków, skręcając w lewo (będzie drogowskaz). Po kilku kilometrach jazdy, mijając Podkaliszcze, dotrzemy do Soliny. Jeżeli jedziemy z przeciwnego kierunku, tj. od strony Ustrzyk Górnych i Czarnej do Soliny skręcamy na tym samym skrzyżowaniu, oczywiście już w lewo, ponieważ jest to jedyny dojazd do Soliny od tej strony. Natomiast, jeżeli jedziemy od północy, na przykład od strony Bóbrki, czy Ustrzyk Dolnych wjedziemy do Soliny nieznacznie poniżej zapory.
Bieszczadzkie Krupówki - zapora solińska
Zapora solińska jest jedną z największych atrakcji turystycznych tej miejscowości, a także całych Bieszczadów (a już na pewno dla tych, którzy nie przepadają za wyprawami w góry). Jeżeli zamierzamy zwiedzić zaporę, zakładając, że poruszamy się samochodem, zostawiamy nasz pojazd na płatnym parkingu (szczególnie w weekendy trudno tu o miejsce) na który zjeżdżamy skręcając w prawo na pierwszym ostrym zakręcie przy wjeździe do Soliny od strony południowej i dalej udajemy się pieszo w kierunku zapory, mijając nie zliczone punkty gastronomiczne, sprzedawców pamiątek, fotografów itp. Tuż przed wejściem na zaporę znajduje się tablica informacyjna, która w skrócie przedstawia jej parametry, moc elektrowni oraz datę powstania. Po prawej stronie zauważymy siatki, które okalają stromą w tym miejscu skarpę. Założono je by chronić to zbocze przed nadmiernym kruszeniem, a także turystów przed spadającymi odłamkami. Wchodzimy na zaporę. Obowiązuje tu całkowity zakaz fotografowania, jednak jak widać mało kto zwraca na ten fakt uwagę, przedkładając, co zrozumiałe, chęć posiadania pamiątki w postaci filmu, czy zdjęcia z tego miejsca nad ewentualnymi konsekwencjami. Pomimo wszystko jeżeli już jest taki zakaz, to należałoby go respektować, jednak decyzję co do tego pozostawiam zwiedzającym, a sam nie namawiam ani do jednego, ani do drugiego (na marginesie: zapora monitorowana jest na całej długości przez kamery).
Po wejściu na zaporę, po jej prawej stronie, roztacza nam się powoli piękny widok zalewu, choć ze względu na jego zawiłość z zapory będziemy podziwiać tylko niewielki fragment zbiornika. Jeżeli spojrzymy w dół w stronę tafli jeziora, zauważymy sporą ilość ryb, pływających przy zaporze tuż pod powierzchnią wody. W odległości ok. kilkudziesięciu metrów od zapory ujrzymy rozmieszczone dość symetrycznie boje. Jest to granica strefy, której nie mogą przekraczać żadne jednostki pływające. Imponujące wrażenie robi tama z przeciwnej strony. Kilkadziesiąt metrów które dzieli nas od jej podstawy są niezapomnianym widokiem. Bardziej zainteresowanych samą zaporą oraz elektrownią informuję, że istnieje możliwość zwiedzania korpusu zapory, po wcześniejszym uzgodnieniu z kierownictwem elektrowni. Przechodząc liczącą 664m długości zaporę, możemy się udać w kierunku kąpieliska, bądź przystani statków turystycznych. Na przystani znajduję się także wypożyczalnia sprzętu pływającego. Liczba znajdujących się za zaporą sklepików, pizzerii oraz wszelkiego rodzaju innych punktów gastronomicznych robi wrażenie.
Żagle na Zalewie Solińskim.
Należy pamiętać, że na całym Zalewie Solińskim obowiązuje zakaz kąpieli \"na dziko\". Ukształtowanie dna zbiornika, oraz wystające z wody pozostałości po zalanym terenie sprawiają, że jezioro to potrafi być zdradliwe.
Stożki nad jeziorem solińskim wiosną.
Zapory w Myczkowcach i Solinie
Zapora w Myczkowcach. Solińska zapora
Widok z zapory w kierunku hydroelektrowni. Widok na zaporę z przystani Białej Floty.
Przedstawiłem już wiele miejsc odwiedzanych przez turystów. Ele z pewnością nasuwa się pytanie: Co warto zobaczyć w Bieszczadach? Postaram się odpowiedzieć na te nurtujące masz wszystkich pytanie.
Jednym z takich miejsc jest wodospad na potoku Czartów Młyn. Aby dojśc do wodospadu na potoku Czartów Młyn, można jechać od strony Wołkowyi lub od Baligrodu. Jadąc od Leska, w Baligrodzie należy skręcić w lewo, na Stężnicę (będzie drogowskaz). Mijamy Stężnicę, jadąc w kierunku Wołkowyji. W samej Stężnicy, po prawej stronie drogi również ciekawe kaskady na potoku wpadającym tu do Stężniczki
Wodospad na potoku Czartów Młyn.
Charakterystycznym punktem, który pomoże znaleźc nam potok jest kapliczka po prawej stronie. Prosta, aktualnie pomalowana na zielono.
Mniej więcej w odległości 50-100m, do Wołkowyjki wpada potok Czartów Młyn. Bardzo charakterystycznym punktem jest ślad po opuszczonym domostwie - piwnica, do której wejście jest widoczne po prawej stronie potoku i trudno je przegapić.
Piwnica.
Dojście do wodospadu zajmuje od 30 do 40 minut. Nie jest uciążliwe. Praktycznie cały czas idzie się równolegle do potoka, najpierw prawą a później lewą jego stroną. Ścieżka jest dosyć wyraźna, choć widać, że niewiele osób nią chodzi. Potok jest niewielki, więc wodospad bardzo okazały nie jest. Ale miejsce jest bardzo urokliwe.
Rosolin to nieistniejąca obecnie wieś nad potokiem Czarny (wpada do zalewu solińskiego w Chrewcie), której tereny znajdują się na północ od Polany i sięgają południowych stoków Moklika. Obecnie najczęściej kojarzony jest ze znajdującą się w sanockim skansenie charakterystyczną cerkiewką z roku 1750, która została tam przeniesiona (1957r.) i prawdopodobnie tylko dzięki temu przetrwała do dziś oraz z grotą ulokowaną w malowniczym zakolu potoku Czarnego. Dochodzimy do miejsca, gdzie droga polna schodzi do potoka i po raz kolejny przekraczamy go. Teraz w lewo ścieżką znowu wzdłuż potoku, przez niezbyt gęste zarośla. Po 50m z prawej dość ciekawa skałka. Jeszcze kolejnych kilkadziesiąt metrów i docieramy do zakola potoku, gdzie naszym oczom ukazuje się imponująca skała z ulokowaną u jej podnóża grotą. Grota nie robi specjalnego wrażenia. Informacje w niektórych publikacjach mówiące o ponad 10 metrowej jaskini, należy włożyć między bajki. Nie mniej miejsce jest bardzo ciekawe i malownicze. Również potok powyżej groty jest tu interesujący, wijąc się pomiędzy licznymi skałkami i progami - nieco powyżej groty kilka ciekawych kaskad. Znacznie większe wrażenie niż sama grota, robi skała u której podnóża woda ją \"wyrzeźbiła\". Smukła, bardzo wysoka, zaokrąglona - trudno spotkać podobną na tym terenie. Na samej górze, sporej wielkości drzewa zdają się za chwilę spaść nam na głowę. Teren niestety lekko zaśmiecony przez turystów, pomimo, że bywa ich tu niezbyt wielu. Powrót do Polany tą samą trasą.
Grota w Rosolinie. Grota w Rosolinie.
Rezerwat przyrody \"Hulskie im. Stefana Myczkowskiego\".
Rezerwat \"Hulskie\" został utworzony w roku 1983, na powierzchni około 190ha. Znajduje się on na północnych stokach pasma Otryt, obejmując teren od szczytu pasma, niemal do przepływającego w dolinie Sanu. Nazwa wzięta od pobliskiego szczytu Hulskie (846m n.p.m.), którego część zboczy przypada także na teren rezerwatu. Celem rezerwatu jest ochrona lasu bukowego i jodłowo-bukowego (buczyna karpacka), jednego z najbogatszych w Bieszczadach skupisk fauny rozsianej na dwóch piętrach roślinnych, oraz ostoi rysia, żbika, wilka, niedźwiedzia brunatnego, a także orła przedniego i orlika.
Tama na strumieniu.
Rezerwat przyrody \"Hulskie\", powala przede wszystkim bogactwem przyrody, co za tym idzie, najlepiej dostępnym pora letnią. Szczęściarze spotkają tu także rzadkie i charakterystyczne dla bieszczadzkiego krajobrazu zwierzęta, jednak tych drugich będzie zdecydowanie mniej i idąc tu trzeba się z tym liczyć i specjalnie na spotkanie z wilkiem czy rysiem nie nastawiać. One zdecydowanie wola nas omijać szerokim łukiem. Wchodząc od strony Sękowca, droga lekko pnie się pod górę, po prawej za niewielkim zagajnikiem jest tu jeszcze łąka, po lewej płynący zarośniętym parowem potok. Droga wije się wśród lasu jodłowo-bukowego, co raz rzucają się w oczy okazałe egzemplarze jodły. Zbocza poprzecinane co kilkadziesiąt metrów głębokimi parowami, na których dnie wiją się strumyczki. Coraz więcej buczyny. Las w głębi staje się wyraźnie ciemniejszy, olbrzymie korony drzew zasłaniają dopływ światła słonecznego.
Po kilkuset metrach drogi, po lewej stronie rząd nieczynnych obecnie retort, służących do wypału węgla drzewnego. Kawałek wcześniej, zastanawiająco wyglądająca tama na wpadającym z góry potoku. Powstała tutaj prawdopodobnie w związku z retortami - w końcowej fazie procesu wypału węgla drzewnego, potrzebna jest duża ilość wody. W pobliskich kałużach, które szybko tu nie wysychają, wyraźny ruch. To ubarwione na brzuchu żółtym, lub pomarańczowo-czarnym kolorem kumaki górskie, a także traszki salwują się ucieczką na odgłos kroków. Droga biegnie łagodnie. Coraz częściej widoczne między drzewami spróchniałe resztki pni dawnych drzew. Dowód na to, że las rosnie tu bez ingerencji człowieka. Nie usuwa się drzew przewróconych ze starości, ani też \"wiatrołomów\". Miejscami jedynie, widać slady drobnych cięć pielęgnacyjnych. Na terenie rezerwatu wyznakowano ścieżkę przyrodniczo - dydaktyczną o nazwie \"Hulskie\", której celem jest ukazanie najcenniejszych fragmentów starodrzewu bukowo-jodłowego o charakterze naturalnym. Długość ścieżki: 3,2km. Droga lekko wspina się pod górę i przed nami, przebija się miedzy drzewami dolina. Tuż przed nią skręt drogi o 180o. Jeśli pójdziemy nią dalej, dojdziemy do wspomnianego szlaku niebieskiego. Powrót tą samą trasą, lub szlakiem niebieskim w prawo, przez \"Chatę Socjologa\" do Dwernika - zajęło by to jednak około 3h
i kolejne 1-1,5h z Dwernika do punktu wyjścia w Sękowcu.
Chmiel to niewielka wieś w dolinie Sanu, położona pomiędzy Dwernikiem (3km) a Sękowcem (4km) nad którą góruje masyw Otrytu od północy oraz Dwernik-Kamień (d.Holica) od strony południowej. Pomiędzy Chmielem a Dwernikiem-Kamieniem (1004m n.p.m) znajdowała się jeszcze przed wojną wieś Ruskie - dziś tylko nikłe ślady oraz przysiółek Chmielińczyk. Nazwa wsi pochodzi pradopodobnie od rosnącego tu kiedyś w ogromnych ilościach dzikiego chmielu. Wieś Chmiel lokowana została w roku 1502 na prawie wołoskim przez ród Kmitów, prawdopodobnie przez Piotra Kmitę - Marszałka Wielkiego Koronnego i Wojewodę Krakowskiego. Chmiel liczył w 1785 roku 336 mieszkańców, w roku 1864 - ok. 250, w 1921r. - 325 a w roku 1934 - 505 mieszkańców. Wraz z wybuchem II wojny światowej i najazdem Armii Czerwonej na Polskę, Chmiel znalazł się już we wrześniu 1939 roku pod okupacją radziecką. Rosjanie oczyścili z zabudowy 200 metrowy pas ziemi wzdłuż Sanu - zostawiając tylko cerkiew. Nagły zwrot stosunków Hitler - Stalin rzucił wieś pod okupację niemiecką, która trwała od 1941 do 1944 roku. Jesienią 1944 roku, główna część wsi znajdująca się po lewej stronie Sanu przeszła ponownie pod okupację radziecką i została włączona do ZSRR. Chmiel wrócił do Polski w roku 1951 w ramach tzw. równania granic - bez mieszkańców.
Jden z zachowanych dawnych nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu.
Cerkiew w Chmielu pierwotnie powstała pradopodobnie w XVIw. Pierwsze wzmianki o uposażeniu tejże cerkwi pochodzą z roku 1584. Kolejna - druga - cerkiew została zbudowana w miejsce starej (pradopodobnie) w 1795r. i istniała do roku 1904.
Cerkiew w Chmielu.
Obecna, drewniana cerkiew greckokatolicka pw. św. Mikołaja zbudowana została w roku 1906, konsekrowano ją rok później - 1907 - pod pierwotnym wezwaniem. Jest to cerkiew trójdzielna o konstrukcji zrębowej. W wyniku wysiedleń ludności w roku 1947, cerkiew została opuszczona. Służyła m.in. jako magazyn straży pożarnej w latach sześćdziesiątych. W 1969 roku, po długich staraniach obiekt został zagospodarowany na świątynię rzymskokatolicką, jako kościół filialny. Pełni tę funkcję do dziś wchodząc w skład parafii rzymskokatolickiej w Dwerniku. Z dawnego wyposażenia nie zachowało się nic. Dużo nie brakowało, by rok wcześniej została spalona. Filmowcy kręcący tu Pana Wołodyjowskiego (reż. J.Hoffman) chcieli wykorzystać obiekt do pożaru filmowego Raszkowa - udało się ją uratowac dzięki protestom środowiska konserwatorów zabytków. Obszerny opis tej historii oraz zdjęcia z planu filmowego: » Bieszczady w filmie - rozdział: \"Raszków płonie w Chmielu\".
Odwiedzając to miejsce, warto również zwrócić uwagę na przycerkiewny cmentarz z zachowanymi kilkoma starymi nagrobkami. Znajduje się tu m.in. nagrobek właściciela miejscowych dóbr ziemskich Emila Ricci (zm. 1875r.) oraz nagrobek miejscowego proboszcza Feliksa Dołżyńskiego lub Dołżyckiego.
Herb na płycie nagrobnej z 1641r.
Niewątpliwie bardzo ciekawą pamiątką, która zachowała się przy cerkwi, jest płyta nagrobna z roku 1641. Naniesiono na nią inskrypcje w języku staro-cerkiewno-słowiańskim oraz herbem identyfikowanym najczęściej jako Sas, co nie jest jednak do końca pewne. Rozbieżne są również zdania co do jej przeznaczenia. St. Kryciński podaje, iż wg miejscowej tradycji płyta leżała na grobie biskupa Hieronima Ustrzyckiego herbu Przestrzał. Biskup zmarł jednak dopiero w roku 1746, a herb trudno skojarzyć ze znakiem Przestrzał. Najbardziej pradopodobna wzmianka, mówi iż była to płyta niejakiej Fieronii F., zmarłej w roku 1641. Leżącą jeszcze do niedawna w pobliżu cerkwi płytę, ustawiono przy jej tylnej ścianie, pod dachem, celem zapobieżenia dalszemu niszczeniu. Obecnie inskrypcje są już słabo czytelne.
Po zniszczeniach wojennych i opuszczeniu Bieszczadów przez ludność, w związku z działającymi tu w latach 1946-48 bandami UPA, Rosolin nie został ponownie zagospodarowany. Opuszczone i zniszczone budynki ulegały stopniowo dalszej dewastacji i rozbiórkom. Z tego pogromu ocalała jedynie sama cerkiew. W listopadzie 1956, na wniosek Muzeum w Sanoku udzielono zezwolenia na przeniesienie cerkwi do tworzącego się pod Sanokiem skansenu. Zespół cerkiewny z Rosolina został zbudowany w latach 1750-1751 i składa sie z trzech obiektów: światyni, dzwonnicy i kostnicy. Do roku 1947 użytkowany był przez parafię greckokatolicką w Polanie i pełnił role cerkwi filialnej lub kaplicy. Kształt i wyposażenie oraz rodzaj polichromii cerkwi wskazuja na silny związek ze sztuka kościelną. Nasuwa to spostrzeżenie, iż pierwotnie mogła pełnić rolę kaplicy rzymskokatolickiej.
Wnętrze cerkwi. Cerkiew z Rosolina.
Budynek cerkwi jest trójdzielny (przedsionek, nawa, część ołtarza), z niewielką zakrystią. Nad przedsionkiem pięterko chóru z balustradą wysunietą w nawę. Wnętrze oświetlają trzy okna. Małe okienko znajduje sie równiez w zakrystii. Wejście ujęte jest górą mieczami, tworzącymi półkoliste zamkniecie. Całość nakryta jest trójspadowym dachem z gontów i zwieńczona niewielką wieżyczką z żelaznym krzyżem. Świątynię obiega wokoło zadaszenie wsparte na spiętrzonych, wysunietych belkach. Zadaszenie w części przedsionka łączy sie z dachem głównym. Ołtarz główny przedstawia Koronację Matki Boskiej w adoracji św. Onufrego. W ołtarzach bocznych św. Jan Nepomucen i św. Mikołaj. Na belce grupa Ukrzyżowania. Na ścianach i częściowo również na stropie - polichromia. W północnej nawie malowidło przedstawiające św. Floriana. Nie do końca wiadomo kto był fundatorem światyni. Uważa się za niego rodzinę Giebułtowskich, która w tym czasie była właścicielem Rosolina. Jednak znajdujace się w świątyni herby Leliwa i Sas poddają to w wątpliwość, ponieważ Giebułtowscy pieczętowali się herbem Lis. Podobiznę fundatora ma przedstawiać obraz szlachcica Onufrego wiszący w południowej nawie. Cerkiew z Rosolina była pierwszym obiektem rozebranym w terenie i zbudowanym po konserwacji w skansenie w Sanoku (rok 1960). W tym samym roku postawiono też kostnicę, w następnym dzwonnicę słupową. W 1974 roku przeniesiono z Wolicy dwa drewniane nagrobki w kształcie kapliczek słupowych.
Całość stanowi jeden z najpiękniejszych zespołów architektury drewnianej w Polsce a jego wartość podnosi oryginalne wyposażenie wnętrza.
W niewielkiej odległości od Sanoka, mniej więcej około 20-tu kilometrów, leży niewielka wieś Ulucz. Kiedyś była jedną z największych wsi powiatu brzozowskiego. Powojenne losy Ulucza są jeszcze jednym tragicznym epizodem ludności zamieszkującej pogranicze. Wieś została spalona przez UB a mieszkańcy wysiedleni. Pozostały po nich zdziczałe sady i resztki zabudowań.
Cerkiew w Uluczu.
Ale z historycznej pożogi pozostała najcenniejsza pamiątka dawnej świetności wsi - cerkiew. Wzniesiona na górującym nad wsią wzgórzu Dębnik, otoczona starodrzewiem. Z cerkwią i miejscem jej budowy związana jest legenda. Podobno trzykrotnie zabierano się do budowy u stóp wzgórza i za każdym razem nieznana siła przenosiła cały materiał budowlany na szczyt Dębnika. W końcu budowniczy zrozumieli, że miejsce powstania świątyni zostało wskazane w cudowny sposób i tak do dziś, na szczycie Dębnika możemy podziwiać cerkiew pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. Według dotychczasowych przekazów, cerkiew została wzniesiona w latach 1510-1517, zaś przebudowana w drugiej połowie XVII i w XIX wieku. Dotąd uważana była za najstarszą z zachowanych drewnianych cerkwi w Polsce, a być może także i w Europie. Jednak przeprowadzona w ostatnich latach analiza dendrochronologiczna przeniosła datowanie budowy cerkwi na rok 1659. Wzniesiona z użyciem siekier i toporów (bez użycia pił) z drewna pochodzącego z drzew ściętych w 1658r. Cerkiewka jest naprawdę przepiękna. Posiada konstrukcję zrębową, z podwaliną na kamiennym podmurowaniu. Jest trójdzielna z zamkniętym trójbocznym prezbiterium, nakryta pięciopłatowym dachem. Okap babińca wsparty jest na ośmiu słupach z mieczami. Dach wieńczą żelazne krzyże osadzone w ceramicznych kulach. W środku zachowana polichromia. Obecnie we wnętrzu eksponowane są współczesne ikony. Kiedyś, w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego do cerkwi przybywały tłumy wiernych. Dziś tradycja ta została wskrzeszona i co roku, w dzień odpustu odbywają się tu nabożeństwa. Przed cerkwią umieszczono tablicę ku czci urodzonego w Uluczu kompozytora, księdza Michała Werbyćkiego - autora hymnu narodowego Ukrainy. Świątynia stanowi filię Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Cerkiew można zwiedzać. Klucz znajduje sie u pani Doroty Demkowicz, przy wjeździe do Ulucza od strony Dobrej. Bardzo gorąco polecamy obejrzenie cerkiewki. Można to zrobić przy okazji pobytu w sanockim skansenie. Należy udać sie w kierunku na Mrzygłód (do obejrzenia drewniana zabudowa wsi - szlak architektury drewnianej). Dalej, w Hłomczy (również zabytkowa cerkiew) dojechać do Sanu i przez most do Dobrej. Następna wieś za Dobrą to juz Ulucz.
Ekspozycja ikon
W Bieszczadach kwitnie turystyka latem ale także i zimą. Bieszczady, góry leżące na samym krańcu Polski w jej południowo-wschodniej części, czyste, spokojne, gęsto porośnięte lasami - warto je odwiedzić również zimą. A jeśli zimą, to dlaczego nie zabrać ze sobą nart?
Średni czas zalegania pokrywy śnieżnej w Bieszczadach waha się w okolicach 140 dni, na obszarach położonych powyżej 800m n.p.m, oraz około 90 dni na terenach powyżej 500m n.p.m.
Siodło pod Tarnicą.
Ponieważ ostatnimi laty nie tylko w Polsce klimat płata niesamowite figle, dlatego w tej chwili dość trudno (co jeszcze piętnaście lat temu nie było wielką filozofią) jednoznacznie stwierdzić kiedy warunki narciarskie w Bieszczadach staną się na tyle wystarczające, aby założyć narty. Podobnie rzecz się przedstawia z zakończeniem sezonu, z tym, że tu sporą rolę odgrywa samo położenie wyciągów narciarskich, czyli wysokość, położenie stoku względem stron świata, oraz to w jakim stopniu stok jest osłonięty od wiatru.
W sezonie narciarskim 2005/2006 w Bieszczadach powinno być czynnych 18 do 20 wyciągów narciarskich. Dołączamy do nich także należący do MKS Stal Sanok wyciąg w Karlikowie (pomiędzy Szczawnem, a Bukowskiem), który leży poza ustaloną granicą Bieszczadów, jednak jest oddalony od Komańczy tylko o 11 km, a jest wyciągiem dość atrakcyjnym głównie ze względu na długość, oraz wyciągi w Arłamowie i Ropience, a także nowość sezonu 2005: wyciąg krzesełkowy w Puławach, znajdujący się w Beskidzie Niskim, jednak w dość bliskiej odległości od pogranicza z Bieszczadami. Nowością w sezonie 2002/2003 była stacja narciarska \"Lesko-Ski\" w Weremieniu k/Leska, położona na stokach Gruszki. Nowoczesny kompleks, dwie nitki wyciągów, oraz rynna snowboardowa, to tylko niektóre z atrakcji, które miała oferować \"Lesko-Ski\". Nowością w sezonie 2003/2004 był przede wszystkim wyciąg krzesełkowy w Ustrzykach Dolnych na Laworcie. Spore inwestycje czynione są także na wyciągu w Karlikowie k/Bukowska. Od sezonu 2005/2006 o sztuczne oświetlenie wzbogacił się wyciąg w Cisnej.
Dwerniczek - dolna partia tras.
Wpływy wschodniego cesarstwa są obecne na każdym kroku, chrzest jaki przyjął św. Włodzimierz w mieście Cherson (dzisiejszym Sewastopolu) w 998 roku, kniaź Rusi Kijowskiej był brzemienny w skutkach. Przyjmując chrzest od Bizancjum zgadzał się na to, by kultura wschodu przenikała kulturę Rusi. Święty Cyryl dał o wiek wcześniej podwaliny do zapisu języka słowiańskiego tworząc alfabet tzw. głagolicę (starocerkiewno słowiański) używany w cerkwi prawosławnej do dziś jako język liturgiczny. Ruś szła już osobnym torem rozwoju kultury języka oraz religi od zachodniej Polski. ok 1054, to ważny rok, następuje rozdział cerkwi wschodniej i kościoła rzymskiego, wzajemna ekskomunika , do dziś istnieje podział który wówczas powstał. Obie kultury rozwijają się inaczej, wschód bardziej zachowawczo traktuje swoją tradycje, zachód jest bardziej elastyczny. Rok 1596 - Unia Brzeska. Połączenie cerkwi prawosławnej z kościołem rzymskokatolickim, na tereny Bieszczadów przychodzi dopiero za około 100 lat. Analogiczna unia powstała na Zakarpaciu w Użgorodzie w roku 1699. XX wiek to powrót części grekokatolików na prawosławie.
Kilka ikon:
Św. Włodzimierz Kijowski. Św. Jan z Damaszku. Jerzy Zwycięzca.
Oto niektóre walory turystyczne tego pięknego regionu Polski. Turystyka rozwija się w Bieszczadach w wielkim tempie.
Moim zdaniem Bieszczady stanowią „serce” turystyki polskiej, ponieważ wspaniałe krajobrazy, czas, mieszanie się kultur uczyniło Bieszczady wspaniała krainą. Miejmy nadzieję, że ten region turystyczny będzie się dalej rozwijał i czynił Polskę jeszcze piękniejszą.
Bibliografia:
Podręcznik:
„Geografia 3” J. Mordawski, W. Wiecki
Internet:
Informatory Turystyczne
Książki