Gniezno, 21.11.2005
Cześć Karol!
Co tam u Ciebie słychać? Bo u mnie nic ciekawego, dużo nauki, mało czasu, dlatego tak rzadko piszę do Ciebie. Pragnę opowiedzieć Ci historię pewnego narkomana, którą opowiedziała mi ostatnio mama. Tak naprawdę chcę Cię przestrzec i uświadomić Ci, jak bardzo niebezpieczny jest ten nałóg – narkomania. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego listu, choć trochę zastanowisz się nad swoim postępowaniem i nad tym, co masz zamiar dalej w życiu robić.
Pewna matka przyłapała swojego syna na paleniu papierosów, gdy miał 14 lat. Z czasem wciągnął się w palenie marihuany, picie alkoholu i w inne używki. Mimo to, ukończył szkołę średnią i zaczął normalnie pracować, choć w miarę upływu lat coraz bardziej nadużywał alkoholu i narkotyków. Narkotyków wieku dwudziestu kilku lat miał napady agresji, problemy osobowościowe, kłopoty w pracy. Zachowanie jego matki, dziewczyny i innych osób było zwykłym ułatwieniem. Gdy wracał pijany i p narkotykach do matki, rozbijał sprzęty w jej domu, a następnego dnia płakał i przepraszał za to, co zrobił w nocy. A matka wierzyła jago obietnicom, chociaż one nigdy się nie sprawdzały. Wreszcie matka przekonała go, by szukał profesjonalnej pomocy. Zgodnie z danym mu przyrzeczeniem uczestniczyła w programie terapeutycznym wraz z nim. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, aż do czasu, gdy musiała pójść do szpitala na operację. Przez jakiś czas potem nie mogła opuszczać łóżka, przez co przestała chodzić z synem na terapię i grupy wsparcia. On prosił różne osoby – krewnych, przyjaciół, kolegów z pracy, - ale nikt nie znalazł czasu, by z nim chodzić. W końcu sam przestał, nie mówiąc o ty matce, gdyż nie chciał jej unieszczęśliwiać. Nagle, któregoś dnia, wróciwszy do domu, pozostał w samochodzie, w zamkniętym garażu, nie gasząc silnika. Do matki napisał czułą notę pożegnalną. Pisał w niej, jak bardzo kochał ją, swoją dziewczynę i całą rodzinę, ale przez to tym bardziej wstydził się swego żałosnego i bezproduktywnego życia i postanowił z nim skończyć. Na pogrzeb stawiły się rzesze przyjaciół, kolegów ze szkoły i z drużyny footbolowej, krewni, sąsiedzi. Czyli wszyscy ci, którzy wtedy, jak on potrzebował ich wsparcia, nie mieli dla niego czasu.
Mam nadzieję, że historia ta dała Tobie coś do myślenia. Zastanów się, czy Twoje życie jest tego warte. Każdemu tych ludzi, co przyszli na jego pogrzeb powinno się zadać pytanie: „Gdzie byłeś, czy bałaś, kiedy on potrzebował cię najbardziej?” Może warto jest zadać sobie samemu pytania: Jak zachowali by się moi najbliżsi?, Czy mieli by wyrzuty sumienia, gdyby poczuli się winni za moją śmierć? lub Czy jeśli bym mu pomógł, pomogła to nie popełniłby samobójstwa?. Takich pytań może być wiele, ale czy warto je zadawać? A może po prostu od razu zapisać się na jakąś terapię? Właśnie tego Tobie życzę i mam taką cichą nadzieję, że gdy otworzę list od Ciebie zobaczę w nim słowa: „Przestałem ćpać, miałem odwagę z tym skończyć, zanim narkotyki skończyły ze mną”. Jeśli ujrzę coś takiego, będę bardzo z Ciebie dumna i myślę, że nie tylko ja. Czekam na odpowiedź i pozdrawiam Ciebie i całą Twoją rodzinę.
Krysia
P.S. Życzę powodzenia i wytrwałości