W poniższej rozprawce następującymi argumentami udowodnię, że tak jak dawniej, tak i współcześnie warto czytać. Powiem więcej, bardzo warto czytać.
Często każdy z nas [a już w szczególności młodzież wychowana na grach komputerowych typu „zabij lub dobij”] narzeka na tomiska lektur, które trzeba przeczytać, ale nigdy nie zastanawiamy się, jakie potem będą tego skutki [oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu]. Kształtujemy styl pisania, czasem nawet staramy się pisać jak nasi ulubieni pisarze. Kolejnym plusem, a zarazem udowodnionym faktem jest to, że nasza ortografia jest „o niebo lepsza”. Zamiast zastanawiać się godzinami, a potem szukać po słownikach pisowni wyrazów, wiemy od razu „co i jak”.
Jan Gutenberg – tej postaci historycznej nie trudno znać. Jego wynalazek druku w 1440roku okazał się dla Europy zbawieniem, niektórzy twierdzą, że nawet czymś więcej. Przedtem: mnisi przepisujący słowa na papier, których biednych mieszczan na tamte czasy stać nie było. Wynik: szerząca się niewiedza w tamtejszych kręgach. Współcześnie: każdy z nas może pozwolić sobie na książki, na tę odrobinę rozkoszy zawartej na kartkach papieru.
Oglądanie filmów, a czytanie to zasadnicza różnica. W kinie, telewizorze mamy narzucone jak bohater wygląda, występuje mało myślenia z naszej strony nad jego wizerunkiem. Natomiast w lekturach wyobrażamy sobie, że np. Pan Jacek jest jak amant, a jego żona to przepiękna i dystyngowana dama ze szlacheckiej rodziny [tzw. proces wizualizacji]. Kto wie, czy akurat na wieczornej premierze ta sama postać będzie jak w książce, w końcu wszystko zależy nie od nas, a od reżysera. Jakby nie patrzeć, podczas czytania „działa” większa część naszej półkuli mózgowej, co także zostało udowodnione przez brytyjskich naukowców.
Reasumując wszystkie moje argumenty [te naukowe i nie tylko] czytanie czegokolwiek, a w szczególności książek jest bardzo istotne w naszym życiu. Im więcej czytamy, tym więcej sami coś powiemy i łatwiej napiszemy – olbrzymi zasób słów i wiedzy. Więc, na co my jeszcze czekamy? Do biblioteki czas iść…