„Granica” powieść Zofii Nałkowskiej już na samym początku zaskakuje czytelnika. Dzieję się to za sprawą ukazanych chronologicznie wydarzeń, odsłanianych stopniowo. Już na kilkunastu pierwszych stronach znajdujemy właściwie cały opis wydarzeń oraz postaci, które brały w nich udział. Dlatego też czytelnikowi zamiast pytania „co dalej” nasuwa się „dlaczego”, gdyż motywacja powieści jest nie tyle fabularna, ile psychologiczna.
Głównym bohaterem jest Zenon Ziembiewicz, syn zarządcy majątku ziemskiego Tczewskich.
We wczesnej młodości był postępowym idealistą. Denerwował go konserwatyzm ojca i jego podwójna moralność. Nie rozumiał jak jego matka mogła wytrzymywać i tolerować romanse jego ojca. Młody Zenon z ufnością patrzył w przyszłość. Kierował się uczciwością, sprawiedliwością, był szczery, otwarty i bezgrzeszny.
Bohater „Granicy” początkowo wierzył, że może być inny, lepszy niż był jego ojciec. Stara się nie ulegać schematom, próbuje być wyjątkiem. Uważa siebie za osobę perfekcyjną, nie dającą się wepchnąć w żaden z układów. Mimo to „i tak rzecz cała ułożyła się ściśle według wiadomego schematu: dziewczyna wiejska i panna z mieszczańskiej kamienicy, narzeczona i kochanka, miłość idealna i zmysły”.
„Przede wszystkim nic nie byłoby się stało, gdyby nie to, że Justynie umarła matka [...]”.Zenon nie potrafił jej odepchnąć, gdyż była sama na świecie i witała go „jak jedynego bliskiego człowieka”.
Relacje pomiędzy nimi nie były wynikiem ich prawdziwych uczuć, lecz tylko wzajemnych wyobrażeń na swój temat, słabości charakteru oraz zaspokojenia namiętności Zenona. Dla bohatera chwila miłosnego zapomnienia była nic nie znaczącym epizodem. Jednak Justyna pokochała Zenona, darzyła go mocnym, choć nieodwzajemnionym uczuciem i wierzyła, ze któregoś dnia jej los się odmieni.
Po tym szczęśliwym (bo nie odbijającym się w żaden sposób na moralności Ziembiewicza) romansie nabrał on przekonania, iż właściwie bez szwanku można godzić niecne uczynki z wyrafinowaną moralnością. Tu leży błąd w postępowaniu Zenona. Nie potrafił bowiem doprowadzić do kompromisu między swym sumieniem a grzechem. Tych wartości w żaden sposób pogodzić nie można. On jednak tego nie dostrzegał.
Romans z Justyną nie przeszkadzał Zenonowi oświadczyć się Elżbiecie, a wyznając jej miłość bohater przemilczał swoją znajomość z Justyną. Elżbieta dowiedziawszy się o tym próbowała nawet zerwać zaręczyny, wyjeżdżając do Warszawy do matki, w końcu jednak pozwoliła się przeprosić.
Tymczasem Zenon szybko zrobi karierę polityczną, został prezydentem miasta.
Jednak jego świetna kariera polityczna Zenona uległa zachwianiu. Swą wysoką pozycję Zenon osiągnął na drodze moralnych kompromisów, wyrzekając się własnych ideałów. Nie potrafił się wywiązać z pewnych obietnic danych robotnikom, na dodatek został oskarżony o to, że wydał rozkaz strzelania do manifestujących tłumów. Tak więc klęska w życiu publicznym zbiega się z katastrofą w życiu osobistym.
W omawianym fragmencie narrator „Granicy” mówi: „Czy że ujrzenie siebie samego oczami ludzi, pomyślenie siebie ich sądem – zawiera to niepokojące, czego nie możemy znieść.” Zenon znał już ten niepokój w dzieciństwie. Dziwił się, ze „on jeden jest sobą pośród świata” i właśnie to napełniało go grozą i samotnością.
Zenon „wejście sobą w jakiś gotowy schemat wyczuwał jako nowe potwierdzenie, że należy do tej rzeczywistości, którą przez to tylko poznać możemy, że nam się całkowicie przeciwstawia”.
Z ideałów, jakimi kierował się w młodości, nie pozostało nic. Zenon czuł się wewnętrznie pusty. Z wrażliwego człowieka, który nie godzi się na żadne zło, stał się cynikiem, który zimno wykorzystuje każdą okazję do polepszenia swojej pozycji.
Autorka powieści zestawia dwa rodzaje opinii o głównym bohaterze: samoocenę Zenona, jego wewnętrzny świat moralny i ocenę jaką tworzy o nim otoczenie, na podstawie znajomości jego czynów. Zenon w swoim przekonaniu jest uczciwy w życiu prywatnym i publicznym, a w oczach społeczeństwa uchodzi za uwodziciela, niemoralnego i dwulicowego, politycznego karierowicza. Jego romans staje się zwykłym skandalem, powodem do potępienia jego samego.
Zenon skończył tragicznie, gdyż przekroczył granicę moralną, pewny system wartości, ściągając jednocześnie nieszczęście na siebie i swoich bliskich.
Z przytoczonych przeze mnie argumentów możemy wysnuć liczne wnioski dotyczące oceny człowieka. Oceniając go, nie możemy kierować się jednorodnym schematem, gdyż opinia jest relatywna, niejednoznaczna. Człowiek, właściwie jego zachowanie, nie jest żadną regułą. Ocena obserwatora i opinia zbiorowości są elementem moralności człowieka żyjącego w określonych warunkach społecznych i będącego w ścisłej zależności od środowiska w jakim żyje. Dlatego też zmieniamy się w zależności od ludzi, zdarzeń, okoliczności, warunków życiowych, miejsca w którym jesteśmy, sytuacji społecznej, obyczajów. Poglądy i uczucia człowieka kształtują się przez określone prawa i obowiązujące w społeczeństwie normy.
Nałkowska twierdzi, że nie wiemy jacy jesteśmy dopóki nie spojrzymy na siebie oczami innych ludzi, mówi, że „ to czym jesteśmy dla ludzi, jest ważniejsze niż to, czym jesteśmy we własnych oczach”. Swoje wnioski przedstawia posługując się sylwetką Zenona, który uświadamia sobie w końcu własne błędy i dochodzi do wniosku, że „jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my; jest się takim jak miejsce, w którym się jest".