Skawiński główny bohater noweli Henryka Sienkiewicza pt. „Latarnik” przypadł mi do gustu z wielu powodów.
Z późniejszych wyjaśnień mojej polonistki okazało się, iż z powodu literackiej cenzury nazwisko to było fikcyjne, gdyż ów bohater nazywał się Sielawa, jednak pozostańmy przy nazwisku używanym przez autora tego dzieła.
Skawiński był to człowiek już stary, miał siedemdziesiąt lat albo i więcej, lecz był czerstwy, wyprostowany, mający postawę żołnierza.
Włosy miał zupełnie białe, płeć spaloną, jak u Kreolów, ale sądząc z jego niebieskich oczu, nie należał do ludzi Południa.
Jego twarz była przygnębiona i smutna, ale uczciwa.
Przed otrzymaniem posady latarnika Skawiński prowadził bardzo ciekawe życie warto przytoczyć kilka chwil z jego egzystencji; bohater bił się w czterech częściach świata był m.in. strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich.
Tułając się próbował niemal wszystkich zawodów nieraz dorobił się dużych pieniędzy i zawsze je tracił wbrew wszelkim przewidywaniom i ogromnej ostrożności.
Był kopaczem złota w Australii, poszukiwaczem diamentów w Afryce, pewnego razu w Kalifornii założył farmę, lecz zgubiła go susza; próbował handlu z dzikimi plemionami zamieszkującymi wnętrze Brazylii.
Założył warsztat kowalski w Helenie, w Arkansas, który spalił się w wielkim pożarze miasta.
Później w Górach Skalistych dostał się w ręce Indian i cudem został wybawiony, służył jako majtek na statku, potem jako harpunnik na wielorybniku, pech go jednak nie opuścił gdyż oba statki rozbiły się.
Następnie założył fabrykę cygar w Hawanie, lecz został okradziony przez swego wspólnika.
Skawiński był jednak bardzo wrażliwym człowiekiem jego serce przepełniała nostalgia za ukochaną ojczyzną, którą opuścił czterdzieści lat temu, przez te jakże długie lata nie słyszał mowy rodzinnej, nie widział również swego kraju.
Bohater, o którym mowa był także zagorzałym patriotom, który nie wstydził się kultury narodowej i sztuki popularnej wówczas w Polsce.
Latarnik mimo wszystko miał tajemniczą duszę, która wciąż żyła i koiła ból, jaki zadawały mu wspomnienia.
Ogranicza to czytelnikowi możliwość opisania jego uczuć i cech wewnętrznych, dodać można jedynie, że Skawiński przeżył ogromny szok, kiedy w jego dłoni znalazł się „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza wnet w jego piersi coś urwało się i szło na kształt fali od serca wyżej i wyżej, tłumiąc głos i ściskając go za gardło.
Uważam, że Skawiński był człowiekiem zasługującym na podziw i szacunek, gdyż nie załamywał się, kiedy dopadały go nieszczęścia.
A bardzo interesująca przeszłość zapewne wspaniale wykształciła charakter naszego latarnika.