Biblijny raj według Boskich słów jest celem do osiągnięcia dla każdego człowieka. Jednak my, jako zwykłe istoty, nie umiemy pojąć tego wszystkiego co nas czeka.
Niejeden z wybitnych twórców próbował zgłębić i opisać nasze losy po śmierci. Jednak czy aby na pewno do miejsca wiecznej szczęśliwości trafiamy dopiero po przejściu przez trudy ludzkiego życia? Czy tu, na ziemi, nigdy nie zaznamy stanu błogości? Czy jesteśmy w stanie opisać to eldorado, do którego każdemu tak spieszno?
Już w poprzednich latach miałam okazję zapoznać się z wieloma utworami wybitnych autorów, którzy to za pomocą słów, przedstawiali ową „krainę wiecznego szczęścia”.
Konstanty Ildefons Gałczyński w wierszu pt.: „Prośba o wyspy szczęśliwe” ukazuje obraz własnego świata marzeń. Dla artysty tytułowe wyspy to miejsce, gdzie można spotkać wiele pięknych zjawisk przyrody, tych możliwych jak i tych metaforycznych, co sprawia, że od razu na twarzy każdego pojawia się uśmiech. Przedstawione wyspy to kraina upragniona przez autora, gdzie otrzyma spokój, miłość i będzie się tu czuł dobrze, bo wokół siebie znajdzie to czego zapragnie. Być może Gałczyński słowami: „A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź...” prosi Boga o pomoc w dotarciu do raju, tak jakby modlił się o wytrwałość na tej drodze.
Utwór Wisławy Szymborskiej „Utopia” już samym tytułem pozawala czytelnikowi sądzić, iż traktuje on o miejscu , którego w rzeczywistości nie ma. Nierealności i fikcji wyspy towarzyszą liczne nazwy świadczące o poukładaniu, jasności i dobrobycie jakie na niej panuje. Drzewo Własnego Domysłu, Dolina Oczywistości czy choćby jezioro Głębokiego Przekonania to tylko nieliczne z miejsc, jakie możemy napotkać w krainie utopijności.
Autorka wiersza, podobnie jak Konstanty Ildefons Gałczyński umiejscawia eden na wyspie, chcąc tym samym zasugerować, to że biblijny raj jest miejscem odosobnionym leżącym gdzieś daleko.
Mimo jednak wielu wspaniałych rzeczy i zjawisk, wyspa jest bezludna, a ślady stóp widoczne są jedynie przy brzegach, lecz i one kierują się gdzieś w otchłań. Słowa „...Wżyciu nie do pojęcia.”, kończące utwór są wyrazem uległości i bojaźni przed Bogiem. On sam przecież przekazuje nam w Piśmie Świętym, że to kim jest i co robi, ludzki rozum nigdy nie pojmie.
Dla Gałczyńskiego i Szymborskiej arkadia drzemie raczej w umyśle, podobnie jak dla bohaterki książki Frances Hodgson Burnrett. „Mała Księżniczka” to wzruszająca opowieść o losach małej Sary, otoczonej blaskiem i bogactwem, która w raz z bankructwem i śmiercią ojca staje się posługaczką, traktowaną w sposób okrutny i nieludzki. Ale nawet głodna i przemarznięta, Sara w swej wyobraźni i duszy, zawsze stara się być szczęśliwa. Autorka ukazuje w swojej powieści sens posiadania pragnień, które często dodają kolorów zwykłemu, szaremu życiu. Sara mimo tego, że było jej bardzo ciężko, zawsze starała się znaleźć jakąś wolną chwilę, po to by w spokoju i ciszy wyobrazić sobie inne życie. Nie czyniła tego z powodu braku zapału do pracy lub do pomocy innym. Te minuty fantazji dodawały jej otuchy, wprawiając we wspaniały nastrój. Pomysłowość dziewczynki była dla niej samej rajem, do którego mogła uciec w chwilach niełatwych i męczących.
Sytuacja ta ma również odzwierciedlenie w biblijnym edenie, gdzie również trafiamy po przejściu ciernistej i wyczerpującej drogi życia.
Czasami jednak, tak jak w przypadku Małego Księcia, nie zauważamy, że miłość i pełnię szczęścia mamy w zasięgu ręki. Bohater, bardzo dobrze wszystkim znanej książki Antoniego de Saint-Exupery’ego, opuścił swój dom, by rozejrzeć się za wspaniałym i doskonałym rajem. Łaska losu nie dotknęła go jednak swoją ręką i chłopiec nie odnalazł tego czego szukał. Właśnie wtedy dostrzegł, że prawdziwy eden miał na swojej planecie. Szczęście jakiego szukał i pragnął miał tuż obok siebie: to była róża j jego dom. Zrozumiał, że tylko wtedy był u szczytu swych marzeń i pragnień, wiedział, że opuszczając swoją planetę wyrzucił z rąk czterolistną koniczynę. Chciał naprawić swój błąd, lecz było już za późno. Czytelnik nie dowiaduje się czy rzeczywiście, po śmierci Mały Książe wraca na swoją planetę. Jeśli jednak po zejściu z tego świata udajemy się do raju, to chłopiec znalazł się w domu przy swojej róży.
Dom był również krainą szczęśliwości dla Jana Kochanowskiego. Jego dworek w Czarnolesie był dla niego niczym kraina mlekiem i miodem płynąca. Tu zaznał dostatku, spełnienia i euforii. W Czarnolesie mógł rozkoszować się pięknem przyrody i ciepłem rodzinnego ogniska. Gdy tylko opuszczał swój „mały raj” dopadał go zły nastrój, nasycony tęsknotą i smutkiem.
Również w takim stanie znajdował się naród polski, opisany w dziele Stefana Żeromskiego. Dla ludzi żyjących pod zaborami jednym celem było odzyskanie ojczyzny, czyli doznanie radości, uciechy i prawdziwego spełnienia. Polacy musieli przejść długą i ciężką drogę do odzyskania kraju. Dla nich wolność była właśnie rajem i edenem.
Temat pracy jest niczym rzeka, nie można bowiem zamknąć go w kilku zdaniach. Wiele przykładów możemy odnaleźć nie tylko w literaturze, ale także w historii świata. Ciężko jest, więc opisywać raj. Nieraz ta arkadia jest blisko, a my szukamy daleko, nie dostrzegając jej. Czasami znajdujemy raj na ziemi, czasami czekamy na niego aż do śmierci. Każdy inaczej odbiera to pojęcie, dla każdego jest to coś zupełnie odmiennego: innego dla katolika, innego dla osoby niewierzącej.
Gdy spytamy osobę wierzącą o raj, usłyszymy, że trafiamy tam jedynie poprzez postępowanie według przykazań i poprzez dobre uczynki. Gdy spytamy gdzie jest i jak wygląda, usłyszymy że przecież tego nikt nie wie, bo tego co Bóg stworzył, choćbyśmy chcieli, nigdy nie pojmiemy.
A stwierdzenie: „czuję się jak w raju” co może oznaczać? Może po prostu raj to w rzeczywistości coś czego nie da się opisać, bo zapiera każdemu dech w piersiach. Może ten biblijny eden będzie wyglądał jak raj dla pierwszych ludzi, pełen zielonych drzew, ukwieconych łąk i migocących w słońcu strumyków? Może jednak w raju będziemy robić to, co na ziemi sprawiało nam największą przyjemność? Albo po prostu będziemy siedzieć i czuć, jak całą naszą duszę przepełnia szczęście, którego nigdy nie odczuliśmy? Te pytania chyba jeszcze na długo pozostaną bez odpowiedzi.