Cierpienie otacza nas bez ustanku. Sprawia, że łzy płyną z naszych oczu. Cierpienie to życie w samotności, gdy nie można się nikomu wypłakać na ramieniu. Cierpienie to uczucie pustki, której żadna siła nie jest w stanie zapełnić. Cierpienie to nieszczęśliwa miłość, która sprawia, że serce usycha, a każdy dzień jest wypełniony bólem i niemilknącą tęsknotą za szczęściem. Każdy z nas doświadczył w swoim życiu takiego uczucia. Cierpimy, bo jesteśmy ludźmi. Cierpimy, bo czujemy. Cierpieć, to słyszeć głos, który ciągle powtarza nam, jacy jesteśmy nieszczęśliwi. Czasami próbujemy o nim zapomnieć, lecz nie zawsze się udaje. Jedną z postaci, które wsłuchiwały się w cierpienia własnego serca jest Werter – bohater powieści Goethego pt.: „Cierpienia młodego Wertera”
Werter to młody, wykształcony, zafascynowany literaturą antyczną, wrażliwy i niezmiernie uczuciowy młodzieniec, obdarzony artystyczną duszą. Spogląda na rzeczywistość inaczej niż inni ludzie. On w swoim życiu kieruje się sercem. W otaczającym go świecie widzi zło i nie może się z nim pogodzić. Werter to indywidualista, człowiek nieprzeciętny, z ogromną dozą subiektywizmu. Kreuje on niezwykłą osobowość człowieka wyobcowanego w świecie przez własne cierpienie. Jego historia uświadamia nam jak niebezpieczna jest pułapka platonicznej miłości, w którą on sam dał się złapać. Werter przechodzi na kartach powieści metamorfozę. Zmienia się jego wnętrze, jego delikatna i wrażliwa dusza. Wszystko to za sprawą uczucia, jakie żywił do pięknej kobiety. Pokochał, lecz nie mógł być z ukochaną i to spowodowało wszelkie zmiany, jakie zaszły w nim samym.
Werter, zanim pogrąża się w otchłani rozpaczy, jest człowiekiem niezwykle towarzyskim. Pragnie być w centrum zainteresowania. Łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi, szczególnie z takimi, w których widzi odzwierciedlenie samego siebie. Werter to niezwykła osobowość, to człowiek, który czuje się wewnętrznie wolny i za nic nie chce utracić swojej wolności. Nie godzi się też z jakimikolwiek więzami krępującymi człowieka. Protestuje przeciwko wszystkiemu, co ogranicza ludzką wolność. Zapatrzony w siebie, odczuwa swoją wyższość nad innymi. Mimo tego, iż czuje się wolny, to tak naprawdę jest więźniem, niewolnikiem. „Człowiek maluje sobie jasnymi widokami i pstrymi postaciami ściany, wśród których jest zamknięty.” Jego słowa oznaczają, że jednak zostaje uwięziony w klatce umysłu, gdzie w samotności walczy z własnymi słabościami. Buduje swój własny świat, który odgradza go od ludzi. Uczucie traktuje jako najwyższą i najwznioślejszą wartość w życiu, oczywiście od momentu, gdy zakochuje się w Lotcie. Jego wcześniejsze miłostki mają charakter przelotny i nie traktuje ich poważnie. Kiedy przybywa do Waldheim i poznaje swojego „anioła” zmienia się jego wyobrażenie o miłości. Ogarnięty niezwykłą namiętnością nie umie już normalnie żyć. Przeżywa straszne męczarnie. Najgorsze w tym jest to, że nie może on okazywać swoich uczuć wybrance. Nikomu nie może się wyżalić. Ma jednak przyjaciela Wilhelma, do którego pisze listy. W tych listach opisuje swoje cierpienia, swoją tęsknotę. Powierza w nich swoje troski i zmartwienia.
Werter poszukuje. Szuka swojego miejsca wśród ludzi, lecz nie potrafi się odnaleźć i spełnić swoich ideałów w świecie, który go otacza. Zaczyna rozumieć fakt, że nie jest jedynym, którego opętała szaleńcza miłość. „Tak jestem tylko wędrowcem, pielgrzymem na tej ziemi. A wy czyż jesteście czymś więcej?” Nie widzi sensu dalszego istnienia. Często płacze w samotności, szuka ukojenia swoich ran w przyrodzie oraz w lekturze traktującej o nieszczęśliwej miłości. Jest sam razem ze swym cierpieniem. W sercu przechowuje własne troski. Nie jest w stanie wyrazić uczuć komukolwiek. Mimo iż kocha do szaleństwa, nie walczy o dziewczynę, godzi się na jej małżeństwo i popada w obłęd. Budzi się i zasypia z myślą o Lotcie. Każda chwila jest dla niego utrapieniem. Każde jej spojrzenie, każde jej słowo doprowadzają Wertera do szaleństwa i zmiennych nastrojów. Raz do ekstazy, innym razem do samobójczych myśli. Jednak w swym sercu przechowuje nadzieję. Jest to złudna nadzieja na to, że kiedyś on i Lotta będą razem. Żeby do końca nie zatracić się w swojej rozpaczy, Werter próbuje zapomnieć o swoim uczuciu. Wyjeżdża z Waldheim i rozpoczyna dyplomatyczna pracę. Jego cierpienia miłosne uciszają się nieco. Jednak nawet w tym nowym środowisku czuje się on wyobcowany oraz potępia tych, którzy go nie rozumieją i pokazują swoją wyższość nad nim. Bardzo przeżywa fakt odtrącenia go przez arystokrację, gdzie jako człowiek o mieszczańskim pochodzeniu został wyproszony z przyjęcia. Werter czuje się upokorzony i niechciany. Nie może nigdzie zagrzać miejsca. Ciągle myśli o swoim „aniele”. Jest już niewolnikiem niespełnionej miłości. Zaczyna myśleć o samobójstwie. Nie potrafi wyplątać się z dostrzeganych sprzeczności istnienia: „Natura nie znajduje wyjścia z labiryntu splątanych i sprzecznych sił i człowiek musi umrzeć”.
Nie ma już tego chłopca, w którym istniały ideały, nadzieje i plany. Teraz jest to jedynie przykład ludzkiego nieszczęścia, prawdziwego cierpienia. Najgorsza jest ta samotność. Te ciche łzy, o których wie tylko ten, kto je uronił. Te obłąkane myśli, które całkowicie wypełniają każdy zakamarek ludzkiej duszy. Nie ma już świata: jasnego słońca, ciepłego wiatru. Wokoło Wertera panuje nieustająca burza! Porywisty wicher targa jego myśli, nie ma ucieczki. Jedynym wyjściem jest śmierć. Jakaż ogromna rozpacz kryje się w sercu tego bohatera?! Powinno się wyrażać pełen podziw dla niego za odwagę, jaką posiadał. Za to, że mimo tego, iż był sam, próbował jakoś sobie poradzić w świecie pełnym zdrady i zła. Próbował pokonać własne uczucie, pragnął szczęścia ukochanej. Pragnął szczęścia dla siebie. Czy to tak wiele?