To się mogło stać tylko w wigilię
Na ten dzień czekałem cały rok. Mianowicie na Wigilię, kiedy to biały, lśniący śnieg mieni się na dachach domów, na ulicach widać bruzdy po samochodach, a ludzie są dla siebie mili i uprzejmi. Właśnie 24 grudnia rodziny spotykają się przy wspólnym stole i wybaczają sobie wszystkie zawisłości – jest to tak niesamowite, że może zdarzyć się tylko w przeddzień Bożego narodzenia. Jednak jeszcze wspanialszą rzeczą jest legenda o przemawiających zwierzętach.
Dotąd nie wierzyłem w to, gdyż była to tylko legenda. Zmieniło się to jednak, kiedy w tym roku, po raz pierwszy spędziłem wraz z rodziną wieczór wigilijny u cioci na wsi. Bardzo lubiłem tam jeździć, ponieważ mieszka tam moje liczne kuzynostwo. Moja ciocia wraz z wujkiem są właścicielami niewielkiej farmy na której hodują zwierzęta, miałem więc zważając na fakt, iż przyjechałem do nich w czwartek, dwa dni przed wigilią wystarczająco dużo czasu i miejsca na to aby bawić się z kuzynami. Poznałem przez ten czas wszystkie zwierzaki oraz każdy zakątek olbrzymiego podwórka. We wczesny wigilijny poranek wujek Bolek zbudził mnie i nakazał abym wraz z mym ciotecznym bratem Waldkiem poszedł do lasu po grzyby oraz po drewno na opał, bo w chałupie było zimno. Na początku się zdziwiłem, poczym zapytałem: „Gdzie wujek znajdzie grzyby w środku grudnia?
Na co on skrzętnie odpowiedział: „Nie pytaj tylko się ubieraj, bo jeszcze się nam rozchorujesz na święta.” Ja o nic nie pytając ubrałem się, obudziłem Waldka i razem z nim zszedłem na dół do kuchni. Po zjedzeniu obfitego śniadania poszliśmy do lasu. Tam zapytałem się Waldka o co chodzi z tymi grzybami, które jego ojciec kazał nam zebrać. On , po krótkim namyśle oznajmił mi, że grzyby te rosną tylko przez jeden Bożonarodzeniowym tydzień na terenie wiejskiego lasu i są one nazywane „Borowikami świątecznymi”. Byłem bardzo zaskoczony i prawdę powiedziawszy nie dowierzałem kuzynowi, lecz za bardzo nie miałem wyboru , bo jak wytłumaczyć grzyby rosnące zimą. Gdy przyszliśmy do domu byliśmy bardzo wyczekiwanymi gośćmi, ponieważ ciocia Genowefa potrzebowała składników do świątecznego ciasta, a reszcie rodziny musieliśmy pomóc przy dekorowaniu pachnącej lasem choinki. Po południu przyjechali moi rodzice wraz z mym rodzeństwem i od razu zaczęli pomagać w przygotowaniach do wigilijnej kolacji. Tak zleciało całe popołudnie. Wieczorem wszyscy ubrani w ciepłe czapki i szaliki oraz uzbrojeni w petardy (tak moja rodzina celebruje nadejście pierwszej gwiazdki) wyszliśmy przed dom wyczekując pierwszej gwiazdki. Kiedy wreszcie ją ujrzeliśmy wyglądała pięknie: świeciła jasnym, złocistym światłem, które niemal nas oślepiało, a jej promyki były tak wyraziste, że było prawie pewnym to, iż taką gwiazdę można zobaczyć tylko w noc wigilijną. Po krótkiej chwili odpaliliśmy materiały wybuchowe, o których wspomniałem wcześniej. W tym samym momencie od strony szopy, gdzie pasły się zwierzęta docierały do nas donośne, ludzkie głosy, w których można było zauważyć przerażającą rozpacz spowodowaną hałasem wybuchających petard. Ja wraz z mą rodziną byłem przestraszony, więc zapytałem się mojej cioci: „co to za odgłosy?” Lecz zamiast odpowiedzi od cioci otrzymałem ją od wujka: „Widzisz Łukaszek u nas na święta dzieją się różne, dziwne rzeczy z którymi wy w Świdwinie pewnie nigdy się nie spotkaliście”
Jednak ja nadal nie orientowałem się w sytuacji: „co ma wujek na myśli?”- zapytałem.
„Nigdy nie słyszałeś o zwierzętach przemawiających w Wigilijny wieczór”- tym razem jak gdyby nigdy nic odpowiedział mi Waldek.
Już nie zadawałem więcej pytań, bo w głowie miałem za duży mętlik jak na jeden wieczór, a poza tym powoli domyślałem się co tu mogło się zdarzyć. Po chwili ciszy, wszyscy razem zasiedliśmy do wigilijnego stołu. Nie rozmawialiśmy już więcej o tym, ponieważ wydawało się to niepotrzebne.
Bez wątpienia były to najdziwniejsze a zarazem najwspanialsze święta w moim życiu, których nigdy nie zapomnę. Po przeżyciu tych chwil uwierzyłem we wszystkie bajki i legendy, które opowiadano mi, kiedy byłem jeszcze mały. Od tej pory już zawsze będę spędzał święta u mojej cioci na wsi razem ze zwierzętami. Wam także to polecam.