Kultura jest dobrem zbiorowym i zbiorowym dorobkiem. Owocem twórczego i przetwórczego wysiłku niezliczonych pokoleń. Co więcej kultura, jej stan w danej chwili, w danej zbiorowości warunkuje wejście w jej skład nowego odkrycia. Czyż Leonardo da Vinci nie wynalazł był skrzydeł lotniczych przed czterema wiekami? Pył zapomnienia odkrył jego rysunki, wyliczenia i opisy prób, aż przed niespełna czterdziestu laty wynalazek silników spalinowych wywołał nowe próby i nowe odkrycia w dziedzinie zupełnie zarzuconej. Bodajże bardziej pouczająca jeszcze jest historia maszyny parowej. Wynaleziona w końcu XVII wieku przez Dionizego Papina, praktykowana jako dziwowisko, została zaniechana po pierwszej nieudanej próbie zastosowania jej do poruszania łodzi: kocioł pękł. Wypadło czekać lat kilkadziesiąt na wielką „rewolucję przemysłową”, na koncentrację przedsiębiorstw i postępy maszynizmu w innych dziedzinach, na taki rozwój produkcji kapitalistycznej, by dążenie do wyzwolenia przewozu towarów od przypadkowości wiatru stało się przemożone: silnik parowy, zastosowany do okrętów, został wówczas wynaleziony po raz drugi przez Amerykanina Fyltona. Twórczość jednostek, nawet najgenialniejszych, pomnaża lub zmienia to tylko, co było przed nimi, a kierunek jej określony jest przez to wszystko, co jako „kultura” duchowa i materialna pozwala tymże jednostkom na rozwój ich twórczości.
Leonardo da Vinci był geniuszem przerastającym swój czas. Niemniej był on człowiekiem Odrodzenia i rozkwit jego wszechstronnego geniuszu tłumaczy się tym okresem. O dwieście, nawet o sto lat wcześniej nie znalazłby zrozumienia – więcej: fnie rozwinąłby swoich zdolności. Geniusze wieków średnich tworzyli w innych warunkach i tworzyli inaczej.
Czyż jednak w świadomości każdego człowieka życie jego wewnętrzne nie przeciwstawia się wyraźnie zarówno duchowemu, jak materialnemu środowisku? Siebie samych przeżywamy, bezpośrednio siebie, gdy podążamy i gdy rezygnujemy, gdy rozkoszujemy się pięknem i gdy przepełnia nas obrzydzenie, gdy nas unosi namiętność i gdy wysiłkiem woli opanowujemy się. Przeżycia te osiągają niekiedy napięcia tak wielkie, że zatracamy poczucie rzeczywistości tego, co nas otacza. Sprzeczność obowiązków doprowadzająca do samobójstwa, furia, w czasie której nie czujemy zadawanych nam przez przeciwnika razów, ekstaza czyniąca mistyka niewrażliwym na światło, dźwięk, dotyk to są rzeczywistości bezpośrednie, w których obliczu blednie i pozorem się zdaje wszystko inne. Ale nawet i poza tymi wypadkami skrajnymi, to że nasze życie wewnętrzne jest jednym, a to co jest na zewnątrz, drugim, wydaje nam się oczywiste. Przeciwstawiamy co chwila nas innym: „ja” z jednej strony- „reszta”, „inni”, „świat cały”, z drugiej. Przy czym treścią tak rozumianego „ja” jest zarówno przedmiot gniewu, namiętności, radości, rozkoszy- jak sam gniew, przykrość czy rozkosz. Zarówno to, co wyobrażamy sobie jako dobre lub złe, jako godne lub niegodne, piękne lub brzydkie, jak nasz do tego stosunek.
Przytoczyliśmy przykład wyrzutów sumienia. Czyż kryteria, którymi się rządzi sumienie, nie są różne zależnie od epoki historycznej, od klasy społecznej, od zawodu wykonywanego, od przynależności do tej czy innej grupy etnicznej? Faktem jest, że sumienie najbardziej cnotliwego Greka z czasów opiewanych przez Homera nie reagowało tak samo, jak sumienie współczesnych Epikurowi, że to, co wydawało się sprawiedliwym, dobrym, niewątpliwym naszym przodkom z okresu wojen kozackich, dziś wydawałoby się nam oburzającym, jeśli nie wręcz zbrodniczym.
Przeto, chociaż badanie metodami psychologii przebiegów zachodzących w związku ze zjawiskiem kultury w granicach jednostkowego organizmu psychofizycznego jest nie tylko uprawnione, ale konieczne- mamy tu bowiem do czynienia ze szczególnym faktem indywidualnego przeżywania kultury- psychologia nie może być drogą do poznania samego zjawiska jako takiego. Więcej: nie tylko psychologia w rozumieniu powyższym, ale psychologia rozszerzona do przebiegów między ludzkich. Podział faktów na psychiczne i materialne jest w odniesieniu do wszystkich zjawisk społecznych, a zatem i do kultury, podziałem bezzasadnym. W rzeczywistości społecznej nie mamy nigdy do czynienia z czystym psychizmem ani też z czystą materią.
Z drugiej jednak strony, to wszystko, co w odróżnieniu od religii, moralności, estetyki i umiejętności myślenia nazywamy potocznie „kulturą materialną”, jest tym, co psychicznie przeniknięte i otoczone. Towary, maszyny, narzędzia, domy, drogi, odzież i pokarmy to, oczywiście jest materia. Ale materia uspołeczniona w tym rozumieniu, że społeczeństwo ją przetworzyło i ono ją zużytkowuje. A jedna i druga czynność, produkcja i spożycie, związane są z wyobrażeniami, tyle że nie podmiotami, u poszczególnych jednostek różnymi, ale przedmiotowymi, w tym rozumieniu, że w danej chwili, w danej zbiorowości narzucają się one poszczególnym świadomością z cechami faktów zewnętrznych. Niemniej nie są w sobie faktami materialnymi, lecz właśnie zbiorowymi, całej grupie ludzkiej wspólnymi wyobrażeniami.
Jeśli się nam może użyć terminu „cywilizacja”, to nie w znaczeniu dorobku społecznego „kulturze” przeciwstawnego. Rozumieć przezeń będziemy jedynie pewien stopień kultury najwyższy, zakładający w rozwoju ogólnym ludzkości przebycie poprzednie stopni pierwotności i barbarzyństwa. Człowiekiem wielkiej kultury nie jest, mimo pozorów ten, który się przeciwstawia kulturze, ale ten, który ją wchłoną w najwyższych, najbardziej zróżnicowanych jej formach. Tym samym jest taki człowiek „indywidualnością” wyróżniającą się od indywidualności innych. Nie mniej, im bardziej jest zindywidualizowany, tym bardziej jest związany ze zbiorowością i jej kulturą. Tak więc, kultura czyli cywilizacja jest to pojęcie obejmujące wiedzę, wierzenia, sztukę, moralność, prawo, obyczaje i inne zdolności i przyzwyczajenia zdobyte przez człowieka jako członka społeczeństwa.
Element dorobku społecznego zaliczony być przeto do kultury wówczas dopiero, gdy zdolny się stanie być dobrem wspólnym szeregu grup ludzkich. Inaczej mówiąc, gdy z jednej strony oderwać się od jego wytwórcy czy wytwórców o tyle, że przyjęty być może przez grupy inne z drugiej, gdy się ustali jako wzór niezależny od przypadkowych okoliczności. Wzór przedmiotu, ozdoby, obrzędu. Formuła wierzenia, postępowania technicznego, sposobu zachowania się. Kultura jest w swej istocie zjawiskiem międzygrupowym. Nie swoistej kultury poszczególnej rodziny, poszczególnego klanu totemicznego, poszczególnego warsztatu czy fabryki. Jest kultura, w której mają udział rodziny, klany, robotnicy pracujący w rozmaitych zakładach. Jest kultura zawodu lekarskiego, prawniczego, kupieckiego. Jest kultura mieszczańska i włościańska, burżuazyjna i robotnicza, wspólna dla wielu krajów, wielu miast, wielu wiosek, wytworzona w różnych ogniskach i ustalona w drodze wymiany i wyrównania.
Doszliśmy do punktu, w którym możemy kulturę określić. Jest nią całokształt zobiektywizowanych elementów dorobku społecznego, wspólnych szeregowi grup i z racji swej obiektywności ustalonych i zdolnych rozszerzać się przestrzennie. A więc „kulturę” można zdefiniować jako ogół wytworów działalności ludzkiej materialnych i niematerialnych, wartości i uznawanych sposobów postępowania zobiektywizowanych i przyjętych w dowolnych zbiorowościach, przekazywane innym zbiorowościom i następnym pokoleniom.