Przez prawie czternaście lat miałam okazję obserwować ludzi: ich zachowania, charaktery, poglądy, … I doszłam do wniosku, że każdy człowiek jest inny. Zupełnie inny. Inaczej myśli, inaczej rozumuje, docenia inne wartości.
Współczesne społeczeństwo jest bardzo zróżnicowane pod względem poglądów na życie i zainteresowań. Jednym wystarcza piwo i mecz w telewizji, inni wolą zwiedzać dalekie kraje, oddawać się pracy, pomagać innym ludziom. Ważnym pytaniem, które nie każdy stawia sobie wprost, jest: „być czy mieć”. Wydaje mi się, że bardziej rzucają się w oczy ludzie, wybierający „mieć”. Luksusowe wille, coraz lepsze samochody, komputery, sprzęt elektroniczny, wczasy nad Morzem Śródziemnym- nie tylko dla siebie, ale tak by inni też to podziwiali, byśmy w ich oczach stali się kimś lepszym. Niestety gromadzenie majątku odbywa się najczęściej kosztem największych, moim zdaniem, wartości takich jak uczciwość, przyjaźń, miłość, szacunek dla drugiego człowieka. Zbyt wielkie przywiązanie do „mieć” wiąże się z lekceważeniem „być”. Ale właściwie kim należałoby „być”? Może dobrym, otwartym na ludzi i świat człowiekiem? Kimś, kto czas przeznaczony na zarobienie kolejnych pieniędzy poświęci rodzinie, rozmowie z potrzebującym jej znajomym, lekturze ciekawej książki?
Zmarły niedawno Papież Jan Paweł II zdobył sobie szacunek świata, nie tylko katolików, tym że szczególnie ważny był dla niego drugi człowiek, niezależnie od narodowości czy religii. Usiłował zrozumieć nawet zamachowca, który do niego strzelał- przebaczył mu i rozmawiał z nim w więzieniu. Ludzie, którzy skłaniają się ku „mieć”, myślą głównie o sobie, swoich sprawach i problemach. Są, krótko mówiąc, samolubnymi egoistami. Chcący bardziej „być”, jak Papież, otwierają się na innych. Jest jeszcze trzecia grupa: niewierzących w nic. Na własne życzenie zabierających sobie szanse na życie. Popełniających samobójstwa, doprowadzających się do samozniszczenia przy pomocy alkoholu lub narkotyków. Nie możemy ich nie dostrzegać, i choćby dlatego moim zdaniem lepiej jest „być”, próbować im pomóc, niż „mieć”. A przynajmniej starać się to jakoś pogodzić, wiadomo bowiem, że zupełnie nic nie „mieć”, i jeszcze „być”, jest bardzo trudno.