„Dwie awantury, a jedna gorsza od drugiej”.
Adaś Cisowski miał czworo rodzeństwa. Ojciec był lekarzem a mama zajmowała się domem. Rodzeństwo było niesforne, Adam lubił spokój i ciszę. Pewnego dnia dzieci, dostały lody. Okazało się, że Porcja Adasia zniknęła. Chłopiec wymyślił sposób na znalezienie winowajcy. Kazał zanurzyć rodzeństwu ręce w misce z wodą. Łakomczuch tego, nie zrobił. Ojciec prosił Adama o wyjaśnienie tego pomysłu. Chłopiec opowiedział, że tak zrobił mądry sędzia w Bagdadzie każąc podejrzanemu o kradzież dotknąć brzucha osła,który był zabłocony.
Pod koniec roku szkolnego zdarzyły się dwie awantury. Pierwsza była przykra a druga pozwoliła wydobyć Adasiowi kolegę z nieszczęścia. Tymczasem w domu postanowiono w wakacje wyjechać nad morze. Adama ucieszył ten pomysł. Rano w szkole dwaj koledzy wywołali awanturę. Chodziło o wieczne pióro. Jasiński oskarżył o kradzież Żelskiego. Adam postanowił być mediatorem. Kazał Żelskiemu dać słowo, że to nie on ukradł i obiecał wyjaśnić sprawę jutro. Kazał chłopcom się przeprosić. Klasa, choć z rezerwą zaufała Adamowi. Po lekcjach chłopiec postanowił wracać do domu z kolegą z ławki, Staszkiem Burskim. Oznajmił mu, że idzie również z nim do jego domu. Gdy weszli do pokoju Adaś kazał mu zwrócić pióro. Staszek początkowo się wypierał, ale gdy Adam udowodnił, że pismo w jego zeszycie jest dzisiaj inne niż zwykle, Staszek przyznał się. Postanowili, że pióro zostanie zwrócone, a o sprawie nikt się nie dowie. Użyli podstępu kładąc pióro na katedrze matematyka, gdyż on chwytał w ręce wszystko, co leżało przed nim w czasie wykładu. Klasa uznała, że to on wziął je. Sława Adama rosła. Pewnego dnia do klasy przyszli dwaj posłańcy z klasy szóstej. Prosili o pomoc. Ich kolega prowadził rachunki spółdzielni uczniowskiej. Uważano go za bardzo uczciwego, a okazało się, że w rozliczeniu rachunków zabrakło w kasie 100 zł. Adam postanowił sprawdzić rachunki i wyjaśnić sprawę. Bardzo się napracował i o pierwszej w nocy znalazł rozwiązanie. Tak się ucieszył, że o pierwszej w nocy obudził cały dom. Rodzina myślała, że zwariował. Rano szóstacy już czekali na Adama. Okazało się, że brakująca setka to kawałeczek nitki, która przylepiła się do papieru. Cieszył się Adam, klasa, a najbardziej chłopiec, prowadził rachunki. Płakał ze szczęścia.