Film fabularny "Chopin - Pragnienie Miłości" jest z pewnością jednym z najważniejszych polskich filmów ostatnich lat. To efekt długoletniej pracy wspaniałego duetu - Jerzego Antczaka – reżysera i wybitnej aktorki - Jadwigi Barańskiej.
Zrealizowane z rozmachem dzieło przybliża widzom postać Fryderyka Chopina - jednego z najznakomitszych kompozytorów renesansu. Opowiada o jego twórczości, romansach, codzienności. “Chopin – pragnienie miłości” zamierza zerwać z posągowym wizerunkiem Chopina zastygłego pod wierzbą, dostrzec jego ludzką twarz, pokazać w zwykłych sytuacjach. Przecież był to człowiek nieustannie cierpiący. Dręczyła go zazdrość. Był nieznośny, drażliwy. Tracił nad sobą kontrolę, wpadał w furię, potrafił swoim zachowaniem dotkliwie ranić nawet bliskich sobie ludzi. I te rysy niczego nie odbierające geniuszowi Chopina, budują jego człowieczeństwo. Chce, aby filmowy Chopin okazał się nie tylko wspaniałym artystą, którego trzeba podziwiać, ale także człowiekiem, którego można zrozumieć.
Fantastycznym dopełnieniem wspaniałej gry aktorskiej takich sław jak Piotra Adamczyka jako Fryderyka Chopina, Danuty Stenki wcielonej w George Sand, czy Adama Woronowicza filmowego Maurycego jest muzyka – naturalnie autorstwa Chopina. Wykonywana przez Janusza Olejniczaka i Polską Orkiestrę Symfoniczną tworzy niesamowity, przejmujący klimat. Stanowi nie tylko tło rozgrywających się wydarzeń, ale jest również istotną częścią dramatu.
Prócz oprawy muzycznej na szczególną uwagę zasługują mistrzowskie zdjęcia Edwarda Kłosińskiego oraz stroje jakby wprost wyjęte z XIX wieku zaprojektowała Magdalena Tesławska wraz z Pawłem Grabarczykiem.
Utwór laureata m.in. Grand Prix „Złote Lwy Gdańskie” wywarł na mnie pozytywne wrażenie umożliwiając poznanie tej postaci od innej strony, niż tej, którą znamy z książek i podręczników. “Chopin – pragnienie miłości” zgodnie z oczekiwaniami producentów ukazał mi człowieczeństwo wielkiej sławy, geniusza, który był zwykłym człowiekiem, niestety zdolny tylko do miłowania własnej muzyki.