Waldemara Łysiaka uważa się obecnie za największego polskiego napoleonistę, choć nie wszystkie jego utwory to utwory o Bonapartym. Jest to człowiek, który o cesarzu Francuzów wie nieomal wszystko. Odkrył wiele zagadek dotyczących doby Empire’u i oświetlił wiele ciemnych plam w życiorysie tej wielkiej postaci. Książka „Cesarski poker” poświęcona jest w całości pojedynkowi Napoleona Bonapartego i cara Aleksandra I, przyrównanemu do gry w pokera. Koncepcja jak najbardziej zaskakująca, ale i, jak się później okazuje – niezwykle trafna. „Cesarskiego pokera” czyta się z przyjemnością, mimo nagromadzenia dat, faktów i nazwisk. Bardzo wyraźnie Łysiak demonstruje uwielbienie dla Napoleona i być może stąd wynika wrażenie subiektywizmu autora. Poświęcona on również kilka stron na opisanie sprawy polskiej, krytykując niektórych historyków i oskarżając ich o fałszowanie historii. Z „Cesarskiego pokera” wyłania nam się jednak przede wszystkim portret psychologiczny obu graczy : ich cechy charakteru, sposób zachowania się, czy chociażby ciekawie opisany stosunek do kobiet. Kim więc byli gracze o wielkie stawki i ogromne terytoria?
Napoleon był Korsykaninem, synem adwokata Karola Buonapartego. Gdy doszedł do władzy dworscy pochlebcy z zapałem tworzyli jego drzewa genealogiczne według których miał on pochodzić od wielu znakomitych rodów. Bonaparte zaś zamiast podziękowań odpowiadał krótko : „Brednie! Mój dom zaczyna się ode mnie”. Tak więc pierwszy z wielkich graczy wyrósł na monarchę z ubogiego szlachetki. Wzrastał na skraju nędzy; w Paryżu bezskutecznie poszukiwał pracy. Ukończył dwie szkoły królewskie, wykazując ponadprzeciętne zdolności. A propos wyglądu zaś, trafnie opisał młodego Napoleona Peyre: „Małego wzrostu, lecz trzymający się prosto i wysmukle, zdradzał mieszaninę stanowczości, porywczości i powagi, które czyniły go niepospolitym. Cera żółtawa, policzki wklęsłe, niezwykła chudość – miały w sobie coś pociągającego”. Z biegiem czasu zaczął tyć, co można zauważyć w kolejnych obrazach Berthona, Fragonarda, Grosa i wielu innych malarzy tamtych czasów. Od wyglądu warto przejść do charakteru. W Encyklopedii Powszechnej Ultima Thule z 1935 r. Znajdujemy taki opis Bonapartego : „Obraz duchowy Napoleona da się odtworzyć z trudnością, gdyż był ponad miarę wszystkiego, tylko jeszcze bardziej dziwny, nie tylko poza linią, ale i poza ramą. Przez swój temperament, instynkty, zdolności, wyobraźnię, przez swą moralność, namiętności, zdawał się być urobionym gdzie indziej, utworzonym z innego metalu niż jego współobywatele i współcześni. Charakteryzuje Napoleona potęga umysłu, olbrzymia pamięć, siła woli, pracowitość, przenikliwość, odwaga. Jeśli wielkość ludzi mierzy się siła umysłu i mocą charakteru, nie ma w dziejach tytana, któremu Bonaparte nie dorównywał.(...) Wola jego i inteligencja równały się prawie jego wyobraźni, która była bez granic”. Ciekawy opis podaje także „Historia Francji”: „Nieustannie czujna uwaga i niezrównana pamięć podsycały w nim gorącą wyobraźnię, która bez przerwy snuła plany strategiczne i polityczne, a którą oświecały, zwłaszcza w nocy, gwałtowne błyski natchnienia, analogicznego do natchnienia matematyka czy poety. Nieustanne napięcie umysłu izolowało go od tych wszystkich, którzy czuli odrazę do wysiłku i myśleli jedynie o próżnowaniu i uciechach (...). Szlachetna była jego pasja, by poznać i zrozumieć wszystko; jak człowiek racjonalistycznego i filozoficznego XVIII wieku, nie poprzestawał na intuicji, lecz opierał się na wiedzy i rozumowaniu.”
A propos wiedzy Napoleon był nie tylko wodzem i strategiem. Był także wybitnym matematykiem. Ze znanymi wówczas astronomami rozwiązywał nawet najbardziej zawiłe problemy ich dziedziny. Bonaparte to również znakomity prawodawca. Jego kodeks, który sam osobiście ułożył jest dzisiaj podstawą praw europejskich. Cesarz chylił głowę przed nauką i wiedzą. W 1797 roku został przyjęty do sekcji mechaniki Akademii Francuskiej. Gdy przekraczał progi tej szkoły, mocarz zmieniał się w szarego człowieka. Ciekawy jest fakt, że gdy spóźnił się na zajęcia, a wszystkie miejsca były zajęte, on Napoleon Bonaparte, pan połowy kontynentu stał. Jak sam twierdził : „Wobec nauki wszyscy są równi”
Powoli wyłania się więc osoba cesarza Francuzów. Był to niewątpliwie człowiek nieprzeciętny. Znał psychologię tłumu i potrafił podbić serca swoich żołnierzy. Traktował ich jak własne dzieci. Wielokrotnie osobiście znosił rannych z pola bitwy i odwiedzał ich później w szpitalach, sprawdzając czy aby na pewno niczego im nie brakuje. Często siadywał z nimi przy biwakowym ognisku, a oni traktowali go jak jednego z nich.
Gdy armii brakowało jedzenia i żołnierze jedli suchy chleb, Napoleon, który mógł mieć wtedy najwspanialsze dania, żywił się tym co oni. Kiedy brakowało koni dla rannych, on oddawał swoje i szedł pieszo. Jego antagoniści często przekonują, że była to cyniczna farsa. Lecz nawet jeśli tak było, liczyła się skuteczność. Liczyło się to, że Bonaparte uszczęśliwiał żołnierzy, traktując ich w tak ludzki sposób. Wielu ludzi jego czasów, nawet wrogowie, nie odmówili mu jednak nigdy miłosierdzia, wyrozumiałości i wrażliwości na ludzkie cierpienie.
Napoleon miał także słabość do kobiet. Urzekał je, a one nie potrafiły mu się oprzeć. Szczególnym upodobaniem darzył aktorki, tancerki i śpiewaczki paryskie. Wszystkie przespacerowały się przez jego alkowę oprócz panny Mezeray i panny Gros, a to z tego tylko powodu, że raczyły one swoimi wdziękami jego braci. Najważniejszymi z nich
były madmoiselle Bourgoin i madmoiselle George. Pierwsza z nich szybko się Bonapartemu znudziła, ale stała się później ważna kartą w jego grze z Aleksandrem. Inaczej rzecz się miała z Mlle George. Przez całe dwa lata był w niej odurzony. „Grała ona w teatrze role tragiczne, a on najbardziej lubił tragiczki. Kochał też kobiety typu „małe kociątko”. Mlle George taka przy nim była”. Dlatego właśnie nie mógł się bez niej obejść i kazał dla niej urządzić pokój obok swojego gabinetu. Ich wielki romans przerwała zazdrość żony Napoleona Józefiny,
a także koronacja. Papież nie włożyłby bowiem korony na głowę jawnego rozpustnika. Mlle George powiedziała kiedyś Aleksandrowi Dumas, że opuścił ją, aby stać się cesarzem Francji. Kiedy to się stało i po dłuższym niewidzeniu się uczucie wygasło, Bonaparte postanowił uczynić ją szpiegiem na carskim dworze. Niedługo później została kochanką cesarza Aleksandra. Po powrocie z Rosji przeżyła jednak powtórny romans z „bogiem wojny”. Tak więc Napoleon grzecznym aniołkiem bynajmniej nie był.
Czas z kolei na osobę Aleksandra. Jego pochodzenie jest niezupełnie jasne. Oczywiście formalnie płynęło w nim 100% krwi błękitnej, ale w rzeczywistości jej zawartość była znacznie niższa. Car wzrastał pośród barkowego luksusu, a zasadnicze wykształcenie otrzymał od specjalnego preceptora Szwajcara Fryderyka Laharphe’a. Ten jednak uczył go humanistycznych utopii, co spowodowało, że Aleksander nie sprawdził się później ani jako strateg ani jako wódz narodu. Początkowo zaczął on wprowadzać w Rosji reformy, ale ostatecznie w większości pozostawały one na papierze. Był to po prostu parawan dla samowładczego totalitaryzmu. Trafnie wyraził się o Aleksandrze Marian Kukiel : „Wyzuty z cywilnej odwagi, o woli spękanej, czynnej tylko przez wysiłki chwilowe, splątany stale siecią sprzecznych zamierzeń i zobowiązań, z konieczności zakłamany, wyrobił sobie natomiast rzadką zręczność maskowania się, udawania i łudzenia drugich.” Godna zacytowania jest także wypowiedź Stanisława Wasylewskiego : „Oszczercy dureń, kapryśny i nieobliczalny intrygant, maniak religijny, cynik słodki w języku, a fałszywy w sercu; grozi mu obłęd, tak jak Pawłowi, ma delikatną płeć, ale źle słyszy, gwizda pięknie na fortepianie, gra z pasja w loteryjkę, zakłada się z paniami, kto się prędzej przebierze. Pod względem fizycznym nieznużony(...) czasem zmusza swe tancerki do czterdziestu ukłonów w jednym tańcu. Dba ogromnie o wygląd zewnętrzny i stara się, aby białe spodnie generalskie przypominały na nim statuę marmurową.”
Co do wyglądu, Aleksander miał błękitne oczy, delikatne rysy i jasne kasztanowe włosy. Jego zachowanie pełne było monarszej wytworności. Jego hobby stanowiły kobiety. Car został ożeniony z Elżbietą Aleksiejewną, lecz zaniedbywał ją, zmieniając jak rękawiczki kolejne kochanki. Tą dworską epokę trafnie opisał Giacomo Casanova : „ W naszych szczęśliwych czasach nie potrzeba wcale sprzedajnych kobiet, skoro tyle uległości spotyka się u przyzwoitych kobiet.” Aleksander zdawał się z tego doskonale korzystać. Car w jednym tygodniu potrafił wielbić kilka niewiast. W jego objęciach mdlały kolejno śliczna pani Zerebcow, urodziwa małżonka kupca Bakharda, damy dworu księżnej Katarzyny i wiele wiele innych. Szczególna zaś sympatią darzył aktorki francuskie (co wykorzystał później francuski wywiad). Grzecznym chłopczykiem Aleksander więc nie był.
Po wojnie, przegranej z resztą przez króla Francuzów, zarówno Aleksander, jak i Napoleon zajęli się religią. Ten pierwszy znalazł spokój u wybrzeży Morza Azowskiego w porcie w Tangarogu, a Bonaparte na Świętej Helenie nad Atlantykiem. „Obaj boscy pokerzyści, zapatrzeni w fale morza, zwyciężyli przed śmiercią, znaleźli bowiem w nostalgii odosobnienia swoją godzinę życia, ową największą mądrość dojrzenia do ostatecznej prawdy, która zawarta jest w XVI- wiecznej inskrypcji pustelnika Salima na ścianie Bramy Zwycięstwa w ruinach wymarłego Fatephur Sikri. Fatehpur Sikri to najpiękniejsze miasto-widmo w Indiach, do których mieli się wybrać razem, zaś owa najmądrzejsza z maksym brzmi :
<<Świat jest jak wielki most: przejdź go, ale nie buduj na nim domu. Ten, kto ma nadzieję na jedną godzinę, będzie miał nadzieję na całą wieczność. Świat jest tylko na godzinę - spędź ją szlachetnie i pobożnie. Reszta jest nie do poznania...