Skorupa ziemska - to cienka warstwa litej skały pokrywająca cały glob. Jej grubość waha się od 8 do 40 kilometrów. Pod kontynentami jest ona znacznie grubsza niż pod dnem oceanu.
Płaszcz górny - sięga do głębokości około 650 kilometrów. Na jego półpłynnych górnych warstwach unoszą się sztywne płyty skorupy ziemskiej.
Płaszcz dolny - jest gęstszy i sztywniejszy niż górny. Jego podstawa znajduje się na głębokości około 2900 kilometrów, gdzie temperatura wynosi w przybliżeniu 3000*C.
Jądro zewnętrzne - ma grubość około 2250 kilometrów i składa się z płynnej mieszaniny żelaza i niklu.
Jądro wewnętrzne - jest kulą o średnicy około 2550 kilometrów, zbudowaną z żelaza i niklu. Jego temperatura wynosi w przybliżeniu 4000*C. Panujące tam wysokie ciśnienie sprawia jednak, że jądro wewnętrzne jest ciałem stałym.
Czy skorupa ziemska może się poruszać?
Twardy grunt pod naszymi stopami nie jest tak stabilny, jak się wydaje. O drzemiącej w nim energii przypominają nam czasem trzęsienia ziemi, ale na ogół ruchy skorupy ziemskiej są tak delikatne i zachodzą w tak długich okresach, że możemy jedynie domyślać się ich istnienia.
Geolodzy zdołali stworzyć przekonujący opis stale zmieniającego się oblicza naszej planety, zestawiając ze sobą wiele cząstkowych dowodów. Skamieniałe muszle, zagrzebane w znajdujących się w głębi lądu górach, świadczą na przykład o tym, że obecne suche lądy były kiedyś oceanami. Wszystko wskazuje na to, że skorupa ziemska w niektórych miejscach się obniżyła, a w innych - podniosła, wygięła się, zgniotła w ogromne fałdy, popękała i przesunęła wzdłuż pęknięć w górę, w dół lub w bok.
W południowej Azji, tam, gdzie wznoszą się najwyższe góry świata - Himalaje - kiedyś gór nie było. Leżące we wschodniej części Ameryki Północnej Appalachy są natomiast tylko zniszczonym przez erozję rdzeniem łańcucha górskiego, który mógł być kiedyś równie wysoki, jak dzisiejsze Alpy.
Obecnie geolodzy sądzą, że całe kontynenty znajdują się w powolnym, lecz ciągłym ruchu.
Jak powstała teoria dryfu kontynentów?
W porównaniu z rozmiarami globu, skorupa ziemska - licząca od 8 do 40 kilometrów grubości - jest tylko cienką i, jak uważa większość uczonych, popękaną powłoką. Jest to mozaika płyt, które poruszają się wobec siebie wraz ze znajdującymi się na nich kontynentami.
Około 1620 roku brytyjski filozof Francis Bacon zwrócił uwagę na to, leżące naprzeciw siebie wybrzeża Ameryki Południowej i Afryki, pasują do siebie niczym elementy układanki. Teoria dryfu kontynentów zakłada, że te dwa lądy były kiedyś połączone, a teraz powoli oddalają się od siebie.
Teorię tę ogłosił w początkach dwudziestego wieku niemiecki uczony Alfred Wegener. Dopiero w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych pojawiły się, pochodzące głównie z badań dna oceanicznego, dowody, które wyjaśniają, w jaki sposób takie ruchy mogą zachodzić.
W jaki sposób kontynenty mogą oddalać się od siebie?
Dowody na prawdziwość teorii dryfu kontynentów pochodzą m.in. z badań Grzbietu Środkowoatlantyckiego, czyli leżącego na południe od Islandii, podmorskiego łańcucha górskiego, który wyznacza granicę między płytami skorupy ziemskiej.
Podobne grzbiety biegną pod innymi oceanami. Są to obszary intensywnej działalności wulkanów. Płynny materiał z wnętrza ziemi jest wynoszony na powierzchnię i krzepnie, stając się częścią dna oceanu.
Do krawędzi płyt po obu stronach grzbietu stale dodawane są pasma nowo utworzonej skały i dno morskie powoli się rozsuwa. Prędkość takiego ruchu wynosi zwykle kilka centymetrów rocznie, ale to właśnie w wyniku takiego powolnego, trwającego miliony lat ruchu powstał Atlantyk.
Co się dzieje, gdy płyty skorupy ziemskiej się zderzają?
Ponieważ płyty skorupy ziemskiej rosną, ich przeciwległe krawędzie zderzają się z krawędziami sąsiednich płyt. Kiedy płyta mieszcząca w sobie subkontynent indyjski przesunęła się na północ i naparła na płytę eurazjatycką, utworzył się łańcuch Himalajów. W innych miejscach w wyniku kolizji utworzyły się natomiast głębokie rowy oceaniczne. Powstawały one w przypadkach, gdy krawędź jednej płyty dostała się pod powierzchnię innej, a następnie zaczęła się rozpuszczać w gorącym wnętrzu Ziemi.
Jeśli płyta oceaniczna napiera na płytę kontynentalną, powstają trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i szybkie wypiętrzanie gór. Przykładem tego zjawiska jest zachodnie wybrzeże Ameryki Południowej, gdzie utworzyło się pasmo Andów.
Gdy napierają na siebie dwie płyty oceaniczne, z dna oceanu mogą wyrastać całe łańcuchy wulkanicznych wysp. Tak było w przypadku wysp, na których leżą dziś na przykład Indonezja, Japonia czy Filipiny.
Od jak dawna kontynenty dryfują?
Geolodzy sądzą, że wszystkie dzisiejsze kontynenty tworzyły niegdyś jeden ogromny obszar lądowy zwany Pangeą, co po grecku oznacza "wszechląd". Z nie wyjaśnionych do tej pory przyczyn, przed prawie 200 milionami lat ten superkontynent zaczął się rozpadać na części.
Najpierw od południowej części lądu, obejmującej dzisiejszą Amerykę Południową, Afrykę, Australię, Indie i Antarktydę, oddzieliła się część północna, w skład której weszła przyszła Ameryka Północna, Europa i większa część Azji. Z biegiem czasu, gdy wykształciły się kolejne ryfty, te dwie masy lądu rozpadły się, tworząc znane dziś kontynenty. Płyty, w skład których wchodzą współczesne lądy, przyrastały stopniowo wzdłuż swej krawędzi, wskutek czego kontynenty przesunęły się stopniowo na swe dzisiejsze miejsce. Ruch ten trwa w dalszym ciągu.
Niepostrzeżenie, lecz stale Ameryka Północna oddala się od Europy, zaś Ocean Atlantycki ulega poszerzaniu. Stosunkowo młodym tworem powstałym w wyniku pęknięcia skorupy ziemskiej jest Morze Czerwone. W wyniku przyrastania materiału skalnego na dnie, może ono stać się w przyszłości szersze od Atlantyku.